Stali bywalcy :)

sobota, 23 stycznia 2021

15 / 2021

Jeszcze w piątek w pracy włączyła mi się opcja "porządki". Nie dość, że nadgoniłam trochę tę moją robotę, to jeszcze zdołałam co nieco posegregować i przygotować się na ten 2021 Nowy Rok. Dziś kontynuacja działań tego typu, ale w domu. Lubię wiedzieć, że mam ogarnięte, poukładane. To zboczenie, zdaję sobie sprawę, ale cóż. No Mała ostatnio w rozmowie powiedziała mi, że jej nie przeszkadza bałagan w pokoju i szklanki na biurku sprzed paru dni; cóż, mnie przeszkadza, ale zaciskam zęby i staram się tego nie widzieć. Mała powiedziała też, że u nas w domu jest prawie sterylnie. Zabrzmiało jak obelga. Serio. Sterylnie nie jest. Ale z mlekiem matki mam wyssane, że w domu musi być porządek, że jak wychodzę z domu to mam ten dom, mieszkanie, zostawić w takim stanie bym nie musiała się wstydzić gdyby mi przyszło wrócić z jakimś gościem; że jak kładę się spać to musi być porządek, bo gdyby w nocy się paliło to żebym się nie zabiła potykając się o zostawione byle gdzie jakieś pierdoły; że jak mam ważną robotę to powinnam uporządkować przestrzeń wokół siebie, bo wtedy lepiej głowa pracuje 😁, no i takie tam inne Matencja wkładała mi do głowy. Przyznaję bez bicia, kiedyś sprzątałam często, zwykle sobota i środa. Ale to w czasach gdy dzieci były małe i krążyły po mieszkaniu wciąż. Teraz gdy sami dorośli to ograniczam się do soboty, czasem nawet raz na dwa tygodnie. Zadowolona jestem z faktu, że nie mamy kurzołapów i przydasiów i dzięki temu sprząta się szybko i łatwo. 

Coraz częściej łapię się na myślach, że mam zrealizowane plany, osiągnięte cele, że jestem na takim wyższym levelu. Jakby to zobrazować...? Chodzi mi o to, że wcześniej, jakieś sto lat temu, marzyłam sobie, dumałam, myślałam itp. jakie będziemy mieli meble w  kuchni, zrobioną łazienkę, wyremontowany przedpokój... Wszystko to, a nawet więcej, mamy zrobione, a nie mam parcia na zmiany, więc tak, jestem na wyższym levelu. No, może nowy dywan by się przydał w dużym pokoju, bo ten obecny sfilcowany, robi za drapak kota, a po moim dzisiejszym szczotkowaniu go na kolanach, dojrzałam do decyzji by go zmienić 😉

Doszliśmy z SzM do wniosku, że wycieczka jutro, a dziś w końcu schowaliśmy choinkę i świąteczne durnostojki, światełka itp. Nawet umyłam balkonowe podłogi, bo Kota tam wychodzi. No słowem ogarnęłam tu i tam. I lubię ten stan 😉😁

Mamy nowy TV. Stary postanowił odmówić współpracy. Magik serwisant uznał, że nie da się go  naprawić. Ponieważ mieliśmy przedłużoną gwarancję, czy też jakieś tam ubezpieczenie na tę gwarancję to ubezpieczalnia zwróciła nam kasę. Nie całą, tylko zgodnie z warunkami umowy. Dołożyliśmy, SzM wybrał, zamówił, wynegocjował rabaty, pojechaliśmy sfinalizować transakcję. Nie wszystko udało się załatwić więc transport gratis w najbliższym dogodnym terminie. Przyjechał. Okazało się, że sklep wysłał do nas egzemplarz ciut lepszy. W naszej  cenie oczywiscie 😉😁 No i wczoraj napawaliśmy się widokiem nówki sztuki nie śmiganej 😉



3 komentarze:

  1. Myślałam, że jestem osamotniona w tym robieniu porządków wokół siebie, ale też tak mam. Nie odpoczywam w bałaganie. Nie potrafię się zrelaksować. Do prawdziwego resetu wystarcza mi czas na wypicie filiżanki herbaty w czystym mieszkaniu gdy pachną uprane firanki a na półkach jest porządek.
    A uwaga, że jestem jak sanepid to komplement. U innych mi to nie przeszkadza, nie oceniam stanu ich mieszkania. Ale mnie do życia potrzebny jest porządek więc o niego dbam. Wróć ! Staram się dbać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja chyba dopiero w pandemii i tej ogólnoświatowej akcji sprzątania w domu ;) jakoś tak ogarnęłam. Wiadomo, syfu nikt nie lubi, ale rzeczy, a zwłaszcza papiery same się mnożą i rozłażą. Wszystko zależy od ilości miejsca do przechowywania. Czy każda rzecz ma swoje miejsce czy wręcz odwrotnie. W blokowym mieszkaniu trochę z tym ciężko.
    Oczywiście można postawić na minimalizm, ale do tego potrzebny mocny charakter.
    Ale fakt - przydasie najgorsze. Gdybym miała tracić życie na odkurzanie porcelanowych figurek i pamiątek z Łeby, chybabym oszalała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Te porządki i świadomość, że musi być czysto w razie "W", to chyba wyssane z mlekiem matek poprzedniego pokolenia. Też tak miałam, a i teraz nadal o to dbam, choć już nie tak rygorystycznie. Długo nad tym pracowałam, ale teraz mogę czasem nawet trochę poleżeć koło bałaganu (ale nie za długo!;)))

    OdpowiedzUsuń