Stali bywalcy :)

wtorek, 28 marca 2023

19 / 2023

Gdy rano otworzyłam oczy i spojrzałam przez okno wierzyć mi się nie chciało - biały świat, zima z powrotem. W myśl zasady: piękną zimę mamy tej wiosny. Nie wiem tylko jak w taką pogodę umyję okna u Matencji. Bo u siebie na szczęście mam już umyte.
Mała wojażuje na drugim końcu świata, przesyła relacje i jest przeszczęśliwa. Nawet powiedziała że będzie robić wszystko żeby choć przez trochę tam pomieszkać, bo tak bardzo jej się podoba. A ja podziwiam ją za odwagę, że zdecydowała się na taką daleką podróż sama, bez towarzystwa, bez biura podróży. I trochę jej tego zazdroszczę. A Japonia o tej porze roku jest przecudna. Ten wypad Mała organizuje sobie po swojemu, powoli, bez pośpiechu, smakuje, chłonie atmosferę i delektuje się chwilą. Bo atrakcje turystyczne tzw. obowiązkowe zaliczyła wcześniej z biurem podróży. Co zobaczy to jej i nikt jej tego nie odbierze.
A ja stęskniona wojaży... niestety na zagraniczne wojaże nie mogę liczyć na SzM. Mam takie koleżanki które zaproponowały mi wspólny wyjazd. Gdziekolwiek, bo jeszcze nie wiadomo gdzie. A przede mną pierwszy krok czyli muszę zrobić paszport którego nie mam. I żeby nie było dzisiaj byłam zrobić rekonesans co potrzebne Gdzie się to robi, w jakich godzinach. Niestety teraz wszystko online, a myślałam że wezmę druczki, wypełnię w domu, pokuszę jeszcze SzM, bo nawet jak nie chce ze mną jechać to mógłby mieć w domu paszport. Czasy takie że powinno się chyba mieć ten paszport w domu. Ale nic na siłę.
Zdrowotnie część planu już zrealizowałam zrobiłam badania laboratoryjne i prześwietlenia rentgenowskie. Niestety nic mi nie przeszło od tego 😀😀😀 bioderko jak dawało o sobie znać tak daje.
Wagowo zatrzymałam się w miejscu, troszkę sobie ostatnio pofolgowałam nawet i muszę znowu ująć żłobu 😀
Miłego popołudnia Wam życzę.

czwartek, 23 marca 2023

18 / 2023

Tak się rozleniwiłam, że korzystam z tego, że jestem sama w domu (bo dziś SzM jak za dawnych dobrych czasów pojechał do pracy do biura) i sobie po prostu dyktuję ten wpis, jakoś nie potrafiłam się zebrać żeby klikać. Czasem mam wrażenie że właściwie to o czym ja mam pisać, zwykle powtarzam to samo, ale co ja na to poradzę że tak wygląda moje życie. Nie będę narzekać żeby to moje życie mi nie dostarczyło jakichś sensacji o których wcale nie marzę. Niech dalej będzie tak jak jest 😉😀
Matencja
Skończyła 80 lat. Odprawiliśmy skromną urodzinową imprezę, było miło i sympatycznie, w gronie rodzinnym. Kwiatki, prezenty, upominki, tort, toast i sto lat. A Matencja, niestety, jakby duchem nieobecna, widziałam że słabo kojarzyła. Na drugi dzień okazało się, że w ogóle nie pamiętała co niektórych prezentów i chwil, bo np. myślała że od syna nie dostała nic, bo nie pamiętała. Coraz bardziej jestem przerażona tym jej stanem. Fakt, że jest po udarze; udar był z 15 lat temu, uszkodzeń jako takich nie ma, bo fizycznie nie widać że cokolwiek było, ale z wiekiem robi się coraz gorzej. Obserwuję u niej  takie ewidentne zmiany dementywne. Co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu nastawiona jest wrogo do Tatencjusza. Burczy, poniewiera jak psa, obwinia go o całe zło świata. Generalnie w ogóle ostatnio jest taka do otoczenia nastawiona źle. A ja już staram się nie zwracać uwagi, bo cokolwiek powiem co nie jest po jej myśli to zaraz słyszę że ja jestem po stronie ojca.
Tatencjusz
Wiem, że ma sporo za uszami niby się nie odzywa, a jak się odezwie to tak że w pięty idzie. Z drugiej strony szkoda mi go, bo ona mu cały czas jeździ po głowie, a on żeby mieć spokój chodzi do garażu albo do piwnicy, i siedzi tam nawet jeżeli nie ma żadnego zajęcia. Powiedział że już się pogodził z sytuacją, ale oboje z Rodzeństwem zastanawiamy się kiedy cierpliwość mu się wyczerpie. I nie dziwimy się, że ma skoki ciśnienia. Bo jak ja słyszę co ona wyprawia, co i jak mówi, to też mi się dźwiga ciśnienie, a co dopiero jemu, który ma ją cały dzień non stop do towarzystwa
Straszna jest taka samotna małżeńska starość. Wielokrotnie myślałam o tym, że lepiej chyba by im było gdyby się 100 lat temu rozwiedli i każde żyłoby sobie spokojnie na własny rachunek.
Dzieci
Młody z JużNiePanną żyją sobie dobrze, zgodnie. Nie dochodzą do nas żadne słuchy żeby się kłócili, więc nawet jeżeli się kłócą to my nic o tym nie wiemy, więc chyba im razem dobrze. Na wszelki wypadek nie dopytuję o rodziców JuzNiePanny bo zbyt wiele zdrowia i nerwów mnie samą to kosztuje.
Mała czy też Młoda właśnie leci na drugi koniec świata. Sama, samiuteńka, bez towarzystwa i bez biura podróży, a ja będę przez najbliższy czas umierać ze stresu czy aby wszystko tam u niej jest ok.
My
jak przystało na takie stare małżeństwo, bez fajerwerków, niby się nie kłócimy, ale czasami gęsto jest w powietrzu. Dobrze że jest kot to trochę nam zmiękcza atmosferę. Mnie osobiście trochę brakuje takiej bliskości, miękkości. Ale też samej ciężko mi się zmobilizować by o to zawalczyć. Pewnie dlatego że nie wyniosłam tego z domu a tzw. końskich zalotów, które czasem uprawia SzM nie lubię. Brak mi po prostu bliskości bez tzw. podtekstów seksualnych. Bliskości serdecznej, emocjonalnej.
Praca
Fajnie że praca jest. Fajnie że jest blisko. Czasem idę do pracy i tęsknię do czasów kiedy wiedziałam, że nikt niczego ode mnie nie będzie chciał tak na wczoraj, kiedy nie musiałam podejmować decyzji, zarządzać, po prostu kiedy byłam szarym pionkiem. Są też momenty kiedy wierzyć mi się nie chce, że zaczynając od szarego pionka doszłam tu gdzie jestem. I coraz częściej myślę o tym, że do emerytury została mi teraz już tylko liczba jednocyfrowa. Kiedyś byłam gotowa iść na emeryturę już, tu i teraz. Zawsze tak mówiłam. Dziś coraz częściej myślę, że wcale mi się do niej nie śpieszy. Ten miniony urlop dał mi bardzo dużo do myślenia.
Zdrowotnie
Z dnia na dzień odwlekałam różne wizyty, kontrole, badania i w końcu zmobilizowałam się więc mam całą karteczkę pełną terminów. 
Ortopeda, bo boli biodro, a kręgosłup do kontroli. Tu NFZ.
Kardiolog, bo po trzech latach czas najwyższy się sprawdzić. Tu niestety prywata.
Ginekolog, patrz wyżej, nawet chyba więcej niż trzy lata. Też prywata.
Dentysta bo jeden ząb trochę mi reaguje na to i owo. No i czas usuwania kamienia nazębnego się zbliża. Oczywiście prywata.
W końcu zrobiłam badania laboratoryjne z tego szeroko reklamowanego programu profilaktycznego który funduje nam państwo czuje się więc przez państwo zaopiekowana 😉
Ponadto muszę zrobić też badania rentgenowskie tego i owego, badania laboratoryjne w kierunku tarczycy i wykluczenia stanu zapalnego stawów. Na szczęście NFZ.
Jeszcze muszę zaliczyć okulistę bo coraz gorzej widzę. Pewnie prywata. 
A po okuliście oczywiście nowe okulary do chodzenia, do czytania i soczewki kontaktowe. Oczywiście prywata.
Strach się bać ile to wszystko będzie kosztować. A przecież co miesiąc z pensji składka zdrowotna do budżetu idzie...
Podsumowując
Ważne że wiosna idzie 😉😀
Nie jest źle, mogłabym powiedzieć że mogłoby być lepiej, ale zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie którzy mają zdecydowanie gorzej.
I tą optymistyczną refleksją kończę moje dyktowanie, lecę do kuchni i biorę się za obiad.
Miłego popołudnia.

PS
Czy ktoś dotrwał do końca tych wypocin?

piątek, 17 marca 2023

17 / 2023

I urlopik trzasnął mi jak błyskawica. Odpoczęłam, wyspałam się, fakt że nigdzie nie pojechałam, ale wyoglądałam calutenką Ch_y_łkę, ogarnęłam domowe zaległości (pranie, krochmal, prasowanie, szycie, szuflady, zakamarki itp.), zaliczyłam trzy spotkania towarzyskie, na dzisiejsze u nas w domu miałam wenę twórczą gastronomiczną więc się spełniałam kulinarnie, nic nie ćwiczyłam, nie biegałam, a o jodze zapomniałam, że istnieje. Stawy wciąż bolą. Sztywność i bolesność stawowa wciąż jest obecna. Podsumowując było mi w domu bardzo dobrze, ale nie jestem stanie wyobrazić sobie mojego życia bez pracy, tj. na emeryturze. Teraz był luz ze świadomością, że to przecież minie. Potem będzie świadomość że to już równia pochyla. A do samej  emerytury tak na dobrą sprawę zostalo mi już tylko 6 lat. 
Jutro planujemy wypad rowerowy. Coś trzeba pokręcić żeby się rowerowo wdrożyc. Do naszego urlopu zostały 3 miesiące 
Czy ktoś z Was może polecić mi jakąś najlepiej bezplatną aplikację z lokalizacją użytkownika komorki? Mała jedzie/leci w daleki azjatycki świat,  chciałabym móc sprawdzać, wiedzieć gdzie się znajduje. Nie żeby szpiegować, ale tak by na wszelki wypadek wiedzieć gdzie jest lub była.



poniedziałek, 13 marca 2023

16 / 2023

Jednak nie pojechałam. Do wieczora byłam na tak. Planowalam, oglądałam mapki, rozkłady jazdy itp. Potem tuż przed snem sprawdziłam pogodę; opady, niska temperatura i uznałam, że to jeszcze nie ten czas. Poza tym więcej czasu spędziłabym w podróży niż na samym zwiedzaniu. No i samej to jednak nie bardzo mi się chciało jechać. 
Zostałam w domu. Wciągnęłam się w Ch_y_łkę. Serial znaczy się. Dwa sezony już za mną. W przerwie między odcinkami zajrzałam do szuflad, szafek, no i od razu poszłam wyrzucić śmieci 😀 To jest niesamowite jak wewnętrzny mus, przymus, imperatyw każe mi robic porządek, ogarniać przestrzeń. W niedzielę byliśmy u Małej. Cykliczne spotkanie rodzinne. Było miło. Ale z przyjemnością wkroczylabym tam poogarniac to i owo. Wiem, to chore jest.
Mam wolne do końca tygodnia i mam w planach po prostu poleniuchować. Spędzić miło czas. Niech się więc tak dzieje 😀

niedziela, 12 marca 2023

15 / 2023

No więc podjęłam decyzję. Stolyco, zamierzam Cię odwiedzić 🫣 Trochę mam stresa, bo chyba od W. Zach. będę już poruszać się samodzielnie, komunikacją miejską, bądź na nogach jeśli pogoda będzie ok. Mam nadzieję się nie zagubić. Ściągnęłam sobie apke "jak dojadę", z tego co widzę bilety też tam da się kupić. Nie znam miasta, byłam kilka razy i oglądałam raczej w przelocie. Pamiętam, że byłam w szoku, że Rynek Starego Miasta jest taki malutki. Nie nastawiam się na hurtowe oglądanie. Celuję w jedno muzeum, krotki spacer i kawę w jakimś miłym miejscu. Do zagospodarowania będę mieć chyba 4 godziny. Bez napinki.
Chyba że mi do rana werwy turystycznej zabraknie i po prostu zostanę w domu 🫣

14 / 2023

Mam jeszcze troszkę zaległego urlopu. Uznałam, że teraz, gdy jest, a zasadzie powinien być wzgledny spokój w pracy, to mogę wziąć kilka dni. Nie planuje szalonych wyjazdów bo nie bardzo mam z kim się wybrać gdziekolwiek. Nadrobię zaległości w domu, poogladam seriale. I ani się człowiek obejrzy i skończy się ten urlopik.. 
     W poniedziałek SzM ma pracowy wyjazd do wielkiego miasta. Zaproponował bym się z nimi zabrała i coś skorzystała turystycznie. I korci mnie by skorzystać, nie wiem tylko czy zapału mi wystarczy na sam wyjazd. 🫣
     Dbamy o życie towarzyskie, wczoraj mieliśmy gości. Bardzo było miło. Poobjadalismy się pizzą, własnoręcznie robioną. Póki co odwiedzamy się z jednym małżeństwem, szału nie ma, ale coś drgneło.
       A propos objadania - kończy się trzeci tydzień mojego odcięcia od słodyczy. W sumie mam minus 5 kg. Oczywiście nie wdrozylam jeszcze żadnej aktywności fizycznej. Biodra bolą mnie przy zwykłym funkcjonowaniu, a gdzie tam jeszcze aktywności ... Ale fajne jest to że wskazówka ruszyła. 
         Moja Mała skończyła właśnie 25 lat. Nie zdawałam sobie kiedyś sprawy z tego, że dzień moich urodzin to nie tylko moje święto, ale że to też święto dla mojej mamy. A przynajmniej ja tak to odbieram, ja jako matka. I sobie (raczej tak w duszy) świętuję. Bo 25 lat temu endorfiny buzowały we mnie jak szalone, tak bardzo się cieszyłam że mam córkę. A jednocześnie pamiętam moje rozkminy i dylematy jeszcze przed porodem. Pamiętam gdy patrzyłam na śpiącego siedmioletniego Młodego, byłam pełna matczynej miłości i nie potrafiłam sobie wyobrazić jak to będzie gdy urodzę to drugie dziecko. Czy starczy mi tej miłości? Czy można, czy da się tę miłość podzielic na dwoje dzieci? Czy można kochać jeszcze bardziej?...
   A moja Matencja wkrótce będzie świętować 80 urodziny. Plan był by zrobić rodzinny obiad w knajpie. Już tak robiliśmy. Ale dzisiaj razem z SzM doszliśmy do wniosku, że szkoda kasy, za połowę tego co wydalibyśmy w knajpie zrobimy domowy uroczysty obiad, potem kawa, ciasto tort, toast. Będzie fajnie. No i za zdecydowanie mniejsze pieniadze. 
Udanej niedzieli! 
Spokojnego tygodnia!

sobota, 4 marca 2023

13/2023

Dieta
Trochę się ruszyło... 19 lutego waga startowa 89kg. Dzisiaj 86kg. Nie podjadam w ciągu dnia, nie wyżeram słodyczy. Jem świadomie. Ograniczam pieczywo. Staram się nie jeść wieczorem. Nie jest to dla mnie katorga. Jest ok. Ważne że wskazówka wagi się rusza w pożądanym kierunku. I czuję się lepiej, lżej, nie jestem już taka obrzmiała. Do tzw. lekkości jeszcze mi daleko, ale jest ok. Za wcześnie by zacząć biegać, bo waga jeszcze nie ta, ale w końcu muszę siebie, może i nas zmobilizować do regularnych spacerów po okolicy. Póki co jedno drugie przekonuje, że pogoda jest do bani, że smog, że deszcz itp. i nici ze spacerowania.
Ja
Po wysłuchaniu tego podcastu, o którym pisałam w poprzedniej notce bardzo dużo o tym myślę. O Małej, ale i o sobie. I odnajduję coraz więcej cech u siebie. Nawet jeżeli to moje  nadinterpretacje, co jest bardzo możliwe, to skłania mnie to do myślenia o sobie, o własnych potrzebach, zachciankach, o swoim komforcie. Bo przymykam na wiele rzeczy oko, idę na tzw. kompromis z wygody, nie chce mi się dyskutować, przekonywać, walczyć. Wielu tematów nie podejmuję, albo je wygaszam dla tzw. świętego spokoju. Nie, nie robię rewolucji, ale analizuję. Choć wczoraj przy kupnie chleba... Wieczorami wracając do domu zaszliśmy do osiedlowego marketu, bo piekarnia już była zamknięta, a w domu były tylko 2 kromeczki. W sklepie sięgam po pakowane pieczywo z ziarnami, a gdzieś tam w tyle głowy tli się myśl, że SzM ziaren nie może, nie chce, nie lubi. Słyszę "tego z ziarnami nie chcę". Odruchowo odłożyłam , ale zaraz potem upomniałam samą siebie że przecież JA chcę 😀 Fakt, że on zaraz dopowiedział oczywistość że "ale może Ty chcesz" (jakby samo sięganie tego nie potwierdzało). No i w efekcie wzięliśmy to ziarniste. Wiem to bzdeta, ale zapada w pamięć.
Nasze wyjazdy w góry zawsze są inspirowane przez SzM. Ja generalnie za górami nie przepadam, ale... Jak już jestem to doceniam, zachwycam się, nie jest to jednak moja pasja. Ale jeżdżę. Za to od dawna już chciałabym pojechać do stolicy, pozwiedzać, pospacerować, pójść do muzeów. Ja po prostu tej stolicy nie znam. SzM stolicy nie lubi bo jeździ tam pracowo, bo zna, bo nie ma potrzeby. A ja już powoli przestałam komunikować swoje chęci. Dojrzewam do tego że zafunduję sobie taki wyjazd sama, może znajdę jakąś koleżankę do towarzystwa... ale żeby nie było, dla porządku jeszcze podpytam SzM.
My
Ostatnio rośnie między nami mur, obojętność taka. Widzę że męczymy się oboje. Przeszkadza mi taka sytuacja. Tęsknię za ciepłem, serdecznością, dobrym słowem. Póki co mam wrażenie że SzM werbalnie na każdym kroku mnie uwala, krytykuje. Jak słyszę, że powinnaś to śmo i owo to mnie po prostu rozwala. Nawet gdy opowiadam o pracy to on wie lepiej. No to już nie opowiadam. Zbieram się do rozmowy. Tylko że wszelkie rozmowy zazwyczaj źle się kończą bo potem słyszę że ja zawsze albo nigdy. 
Ot tak, życie w domu bez dzieci nie jest proste 😉😀 Dobrze, że jest kot, który zmiękcza atmosferę swoją obecnością i mruczandem😀😉