Stali bywalcy :)

środa, 27 kwietnia 2022

31 / 2022

😁No i fajnie, udało mi się i 2 maja będę mieć wolne. SzM też ma wolne, pewnie znowu gdzieś nas wyciągnie. Oczywiście nie na kilka dni, bo przecież kota nie zostawi. Moim skromnym zdaniem nic by się kotu nie stało gdybyśmy wyjechali w sobotę z rana i wrócili wieczorem w niedzielę. Sucha karma, woda dostępne non stop. Zawsze Młody może do nas podejść i dać kotu mokrej karmy. Ale SzM twierdzi, że nie. Bo Młody pachnie psem i kot się będzie stresował podwójnie. A poza tym będzie tęsknił. No ja to nie wiem jak ten kot przeżyje nasz wczasowy wyjazd.

Jestem nadal na poście/diecie warzywnej, dziś w nocy śniło mi się, że odpuściłam i jadłam normalnie. Przy pierwszym poście z pięć lat temu też mi się tak śniło. Ale jak się obudziłam to odetchnęłam z ulgą, że to był tylko sen, bo żal mi tych zaliczonych już dni. Czuję się bardzo dobrze. Tym razem nie miałam prognozowanego bólu głowy. Woda ze mnie schodzi, bo 4 kg mniej na wadze to na pewno woda plus opróżnione jelita. Moje BMI teraz to 30,1. Szału ni ma, kalkulator wola - otyłość 1 stopnia. Lidlomix bardzo mi pomaga, bo przygotowanie surówki to pikuś. Póki co czekam z utęsknieniem na ten moment gdy już przestanę wciskać się w spodnie. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że ten mój post utrudni nam nieco życie. Może pojedziemy na lody, do knajpy na coś dobrego, może upichcę coś pysznego? No niestety nie, nie i nie. A jak pojedziemy w ten weekend na jakąś wycieczkę i trzeba będzie coś zjeść to ja już sama nie wiem. Będzie mi ciężko na pewno, jestem gotowa jechać z pudełkiem z surówką, ale kiepsko to widzę.


wtorek, 26 kwietnia 2022

30 / 2022

Po pierwsze...  trzeci dzień diety warzywnej za mną, waga minus 4 kg daje dobrą motywację. 

Po drugie... Nie będzie to politycznie poprawnie. Przeglądam repertuar teatrów, ze zdziwieniem widzę, że wisi informacja typu "podczas spektaklu wyświetlane są napisy w języku ukraińskim". Szczerze powiem, zirytowalo mnie to trochę i zastanowiłam się w czym to może pomóc uchodzcom. Nie sądzę by spektakle były oblegane przez widzów z Ukrainy. A zastanawiam się czy wyświetlane napisy nie rozkojarzają, nie przeszkadzają polskim odbiorcom.

Po trzecie... Byłam dziś u optyka dobrać okulary do czytania. W końcu chcę skorzystać z refundacji w firmie. Moja asertywność umarła. Plan był by nie dopłacać w setkach, uznałam, że maksymalnie jedną stówkę mogę dopłacić z własnej kieszeni. Miły pan magik optyk tak mnie poczarował, że zamiast zwykłych do czytania będę mieć specjalne do czytania i do komputera. Dwa w jednym. Niestety dopłacam ponad 4 stówki. Brawo dla Pana optyka. A ja po wszystkim czułam się okropnie, jakby mnie ktoś zrobił w konia. Rozważałam nawet powtórną wizytę i rezygnację z zamówienia, ale zabrakło mi odwagi. Tłumaczę sama sobie, że to dla mojego komfortu, że bedzie dobrze, itp. ale mój wewnętrzny dusigrosz mówi co innego i cierpi.

Po czwarte... byłam biegać. Wolnym bardzo tempem zrobiłam bez przerwy pełne 5 km. Walczyłam, z głową, która się buntowała, ale dałam radę. Brawo ja!

Po piąte umówiłam sobie termin do fryzjera. Z króciutkie sportowej fryzurki przez 3 lata zrobiła się fajna długość, ale coś z nimi trzeba zrobić. Przede wszystkim ujarzmić 😁

Po szóste... Fajny był ten mój prywatny długi weekend. Niestety jutro do pracy. 

Po siódme... obejrzałam za jednym posiedzeniem serial polski  "Zachowaj spokój". Trochę się momentami ciągnął, ale nie było źle.

Po ósme... Czy to, że każda nowa czynność, nowe zadanie do wykonania, wywołuje u mnie lęk, stres, obawę że coś pójdzie nie tak, to czy to jest normalne? Zdałam sobie dziś sprawę z tego, że mój SzM jest dla mnie taką skałą, opoką, świadomość tego, że dziś był w delegacji daleko i że gdybym potrzebowała pomocy to on odpada z uwagi na odległość, nie była fajna.

Po dziewiąte... zamykają mi się oczy. Dobranoc. 

niedziela, 24 kwietnia 2022

29 / 2022

Odwlekałam tę chwilę ile mogłam. Udawałam, że takie ustrojstwo jak waga nie istnieje. W tak zwanym międzyczasie bardzo mocno pracowałam nad wagą. Słodycze wszelkiej maści, ciasta, ciastka, drożdżówki, przegryzki, kolacje o północy, albo tuż przed pójściem spać, zajadanie z nudów i na maxa. Tak, ciuchy robiły się coraz mniejsze, a ja większa. Do ślubu Młodych jeszcze się trzymałam, owszem byłam przytyta, ale nie tak jak dziś. Nie napisze ile mi wczoraj waga pokazała, bo się wstydzę. Od dziś szlaban, rozsądny, ale szlaban. No i ruch, bo bez niego nic się nie zadzieje. Między deszczami wyszłam dziś pobiegać po przerwie ogromnej, bo jedno wyjście w styczniu się nie liczy. W planie było 5 km. Nie dałam rady. Do 2,6 było ok, tempo slow, nawet very slow, ale i tak potem odcięło mi prąd i przeszłam do marszobiegu, po 4 km się poddałam. Jest co poprawiać i o co walczyć. Z jednej strony jestem w tzw. czarnej doopie, bo nie jest fajnie być taką wielką babą. Z drugiej jestem z siebie dumna, że w ogóle wyszłam.

Tytułem uzupełnienia; piątek miałam całkiem udany, bo urlopowy, dociągnęłam serial Przyjaciółki do dnia obecnego, ogarnęłam mieszkanie i zaliczyłam prawie babski wieczór z planszowkami. 

W sobotę uskutecznilismy wycieczkę rowerową po okolicy. Wpadło nam prawie 30 km. Popołudnie spędziliśmy najpierw w sklepach w poszukiwaniu drzwi harmonijkowych (a i tak kupiłam w internecie) i na zakupach warzywnych, bo mam postanowienie zmiany odżywiania. A wieczór to już standard czyli kanapa i TV. Życie towarzyskie nam umarło. 

Niedziela to mój pierwszy dzień postu warzywnego. Ciągnie mnie strasznie do normalnego jedzenia, ale założyłam, że przynajmniej jeden dzień muszę tak przeżyć. Potem zobaczę czy ciągnę kolejny. 

A najlepsze przede mną; do pracy idę dopiero w środę 😁

środa, 20 kwietnia 2022

28 / 2022

Oglądanie Stulecia Winnych dociągnęłam do bieżących odcinków. Podoba mi się serial. Fabuła, scenografia, charakteryzacja, gra. Nie mogę się napatrzeć jak ich wszystkich cudnie postarzają, nawet plamy starcze na dłoniach mają zrobione. Teraz to czekam na nowe odcinki. Lubię takie serialowe sagi. Kultowy "Dom", "Czas honoru", teraz "Stulecie Winnych". Lubię oglądać dzieje jednostek na tle historii, zmian jakie zaszły w Polsce.

Do nadrobienia mam też lekkie, łatwe, naiwnie przyjemne "Przyjaciółki".

Mamy zaproszenie, a nawet dwa, nie pamiętam czy o tym pisałam. Wesele (wielkie i ogromne, ponad setka ludu) dziecka znajomych i I Komunia, gdzie SzM to ojciec chrzestny. Co się teraz daje w prezencie na I Komunię? 

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

27 / 2020

 Plany i zamierzenia były różne. Od zaproszenia do Małej (sto lat temu padło, ale bez konkretów i spiny, w końcu odpuściliśmy), przez plany rowerowe (pomarudzilam, że zimno i jeszcze nas kto poleje), spacerowe (... że nas mogą polać), wyjazdowe (... że zimno i będzie brzydko) i koniec końców to była mega leniwa kanapową sjesta całodniowa. Obiad i inne gotowe, do tego słodkości, dobre winko i TV. Zaliczyliśmy film (nie mylić z polskim serialem, który bardzo mi się podobał) Głęboka woda, z Benem Affleckiem. Intrygujący.

Chciałam obejrzeć gdzieś Stulecie Winnych, bo tej nowej serii nie widziałam, a poprzednie bardzo mi się podobały, mimo że odbiegały od książek. Ale nie wiem gdzie tego szukać...

Święta... i już po.

Zbieram się w sobie by spisać zadania do wykonania. Przegląd zdrowotny tj. ginekolog, kardiolog, laboratorium (badania 40+), chirurg stomatologiczny. Pewnie jeszcze kilka punktów by się znalazło.

I tak to. Wracamy do codzienności. Na co czekamy teraz? Na majówkę? 

26 / 2022

Wielkanocna niedziela za nami 😉

SzM wziął w pracy wolne w piątek, by w spokoju zająć się mięsami i kiełbaską do pieczenia, zrobił też zakupy, wszystko na spokojnie, bez spiny. W sobotę rano do kuchni weszłam ja, by zająć się tym, co przypadło mi w udziale, ciastami, barszczem, pastą jajeczną. Zrobiłam tradycyjny sernik na kruchym spodzie (najnowszy przepis Lidlomiksa), drożdżowy (przepis Lidlomiksa) zawijany makowiec, orzechowiec z przepisu znajomej (kiepsko wyszedł więc nie będzie moim ulubionym ciastem) i serowe ciasteczka ze śliwką (mój przepis). Trochę tego było. Ale... Trochę ciasta potrzebne na catering dla teściów, bo świętują sami w domu, a my podrzucamy im catering. Trochę ciasta potrzebne na catering dla Matencji i Tatencjusza. No i na świąteczny nasz rodzinny stół też potrzebne trochę ciasta 😁

Śniadanie jedliśmy w ścisłym rodzinnym gronie; Mała, Młodzi i my. Mała ostatecznie zgodziła się przyjechać na śniadanie, ale nie omieszkała zaznaczyć, że odprawiać modlitw nie będzie. Przyjechała godzinę wcześniej, żeby cokolwiek pomóc. To się jej chwali. Młodzi, którzy mieszkają rzut beretem od nas nawet nie zapytali czy trzeba coś pomóc. Oczywiście przy śniadaniu Mała całą sobą zaznaczała, że ona się NIE modli. Wkurzyło mnie to, bo zapachniało buractwem, totalnym brakiem klasy, ale dałam radę. A potem po śniadaniu, a grubo przed obiadem Mała uznała, że w zasadzie to ona chętnie pojechałaby już do domu, do siebie, bo... jest zmęczona ludźmi. A na obiad przychodzili jeszcze dziadkowie. No szczerze powiem, że nóż mi się otworzył... Zmęczona ludźmi. Matko i córko, bardzo ją kocham, ale moja tolerancja ma swoje granice. Użyłam argumentu obecności na obiedzie dziadków, którzy chcieliby się z nią zobaczyć. Tu było przewracanie oczami, znacie to? Powiedziałam też że ja też tu i teraz mogę mieć i mam dość ludzi i żyję, trwam dalej, robię dobrą minę i żyję. No i usłyszałam, że po co to robię, że takie rzeczy robię wbrew sobie, naspraszam, a potem mam, że ona tego nie rozumie. To nie była kłótnia, to była spokojna luźna rozmowa, w którą na wszelki wypadek się nie zaangażowałam. Koniec końców Mała została na ten obiad, zobaczyła się z dziadkami. Zebrała się zaraz po obiedzie. Ręce mi trochę opadły. Ale cóż, nic na siłę. Musiałabym te dzieci nasze zmiksować. Młoda wyparzyla od nas szybko, Młodzi zaś siedzieli i siedzieli, do samego wieczora. A rodzice czmychnęli bardzo szybko, a my baliśmy się z SzM że będą u nas siedzieć do tak zwanego końca 😉😁

Podsumowując relacje rodzinne: jedna siostrunia SzM z życzeniami zadzwoniła jeszcze w środku tygodnia, nawet nie zająknąwszy się słowem zaproszenia czy też jakąkolwiek formą zobaczenia się. Nic nowego, tak było zawsze, zwykle jeszcze wymagała, że to do niej trzeba dzwonić, bo kobieta i że starsza. Druga siostrunia SzM wczoraj, tj. w sobotę, wyskoczyła do mnie, bo to ja odebrałam telefon, z zaproszeniem na niedzielne wielkanocne popołudnie. Dumna z siebie jestem, bo powiedziałam, że sorry, ale świętujemy rodzinnie z dziećmi i nie zrewanżowałam się "to może wy przyjdźcie do nas", a jeszcze rok, dwa powiedziałabym tak na pewno. A mój szacowny braciszek życzenia składał nam dziś, bez jakiejkolwiek zachęty do spotkania twarzą w twarz. Obiecałam sobie, że nikogo nie będę zapraszać. Chcą niech przyjadą sami z siebie lub zaproszą. Od zawsze to my zapraszaliśmy do siebie. Nie, to nie, nic na siłę. 

No i pierwszy dzień świętowania za nami. SzM śpi, zasnąwszy przed TV, a ja z kotem na kolanach klikam...


 

piątek, 15 kwietnia 2022

25 / 2022

Wesołych Świąt Wielkanocnych

Niech ten świąteczny czas będzie dla Was okazją do zadumy, przemyśleń, refleksji, do znalezienia tego, czego wciąż szukacie i wydaje się nieosiągalne; niech to będzie dla Was dobry czas. 

Niech te Święta przyniosą Wam i Waszym bliskim spokój, radość i ukojenie.

Obyście mogli spędzić czas Świąt zgodnie z Waszymi życzeniami i oczekiwaniami, po swojemu.

Tego życzę i Wam i sobie z całego serducha

 😉😁

wtorek, 12 kwietnia 2022

24 / 2022

 Filmowo

Żeby zająć czymś głowę i nie myśleć o tym co na świecie wciągam filmy i seriale. Do kolekcji obejrzanych dorzucam: 

1. Gierek - słodka laurka, naiwny, mało ambitny, ale powiem szczerze wciągnęłam się i zanurzyłam w tym filmie. 

2. Kogel Mogel 3 - totalna beznadzieja. Absolutnie nie polecam. 

3. Kogel Mogel 4 i ten jest zdecydowanie lepszy od trójki. Niestety główna bohaterka Kasia w dalszym ciągu gra jak drewno, w obu.

4. Córka Stalina - dokument. Niestety pod koniec przysnęłam 😉😁


niedziela, 10 kwietnia 2022

23 / 2022

Matencja. Tutaj (klik 😉) pisałam o tym, że Matencja cierpi z powodu bólu kręgosłupa, że załatwiliśmy Matencji specjalistę od kręgosłupa. We wcześniejszych wpisach (chyba) o tym jak bardzo ją boli i jak trudną jest pacjentką, bo zamiast brać leki to czyta ulotki. Od chyba dwóch tygodni bóle kregoslupa się nasiliły, przepisanego przez lekarza rodzinnego leku nie bierze, bo wiadomo. Kupili gorset ortopedyczny, na który do niedawna się wybrzydzali gdy doradzałam ja, ale ostatnio znajomą kupiła, a miała to samo identico i jej pomogło. Ręce mi opadły, ale zniosłam to dzielnie. Dziś padło pytanie czy nie znam dobrego ortopedy. Powiedziałam, że u tego, którego ja znam to już była. No i dowiedziałam się znowu, że spec był do bani, na niczym się nie zna i przyjął ją nieodpowiednio i wcale nie pomógł. To nic, że przyjęta była z dnia na dzień, że miała zrobiony komplet badań, że normalnie czekałaby na to wszystko z pół roku. I wisienka na torcie, wcale nie szła do speca dlatego że tak bardzo ją bolało tylko ot tak po prostu, bo przecież ma dolegliwosci stałe. Kurtyna.

Święta. Lista obecności już się krystalizuje. Moi rodzice postanowili skorzystać z zaproszenia mojego rodzeństwa. Baba z wozu koniom lżej. 

Młody z JuzNiePanną będą obecni, potwierdzone. Zatem będzie nas przynajmniej 4. Pewnie dołączy ojciec JuzNiePanny bo mama w pracy za granicą i pewnie będzie siedział sam. Tak samo było z Wigilią. Wtedy Młody otwarcie zapytał czy teść może też do nas przyjść. Bo rok temu gdy po świętach się okazało, że siedział sam to sama im powiedziałam, że mogli pytać. A teraz to mam uczucia mieszane, bo Młody zapytał czy możemy przyjść, bo mama będzie za granicą, ale o teściu nic nie mówił wprost. Określenie "my" odbieram jako Młody i JNP (JuzNiePanna). Z jednej strony żal mi człowieka, co ma siedzieć sam. Z drugiej to nie moja wina że tak mu się układa. Z trzeciej dyplomatycznie politycznie to powinno być rozegrane inaczej. Ja to widzę tak, że Młodzi organizują śniadanie, zapraszają teścia i zapewniają mu towarzystwo. Mogą również zaprosić nas. Albo w rozmowie o swietach wpleść, że zaprosili go by nie siedział sam, a naszą decyzja byłoby czy zapraszamy do siebie całą trójkę. A mam wrażenie, że Młodzi po prostu idą na łatwiznę. I robię się oporna w temacie obecności teścia. Tak, dla zasady. Nie wiem czy nie robię sztucznego problemu, ale tak to widzę.

Rodzina niby duża. Ja mam brata, SzM dwie siostry. A nie widujemy się, nie odwiedzamy, dzwonimy do siebie sporadycznie. Przed pandemią nie było dobrze, a teraz po tej izolacji jest tylko gorzej. Nawet gdy rozmawiamy przez telefon to nie pada słówko zaproszenia. A ja już się nauczyłam być taka sama. Bo wcześniej jak goopia zapraszałam, ciągnęłam SzM w odwiedziny w myśl zasady że ktoś mysi być aktywny i walczyć o te kontakty rodzinne. Ale rewanżu nie było. Zaproszenia pt. przyjedźcie na kawę nie działały, bo zawsze jakoś wstrzeliwalismy się nie w ten czas co trzeba. Ale potem zaproszeń z drugiej strony nie było. Już przestałam się zastanawiać czy to z nami jest coś nie tak. Wiem, przypuszczam, czuję, że mój brat i jego połówka nie przepadają za SzM. A my za jego połówką z roku na rok coraz mniej. Póki dzieci były małe, my młodsi, a oni mniej zamożni to jeszcze to jakoś działało. Teraz nie chce mi się zabiegać i starać. Z jedną siostrą SzM ma kontakt bardzo ograniczony, bo każdy bliższy wywołuje między nimi napięcie 😉 Z drugą siostrą do czasu pandemii jeszcze jako tako się spotykaliśmy, ale teraz przestaliśmy inicjować cokolwiek, bo nasze starania nie przynoszą efektu. Nasze dzieci nie kontaktują się wcale lub bardzo sporadycznie. I taką to mamy piękną rodzinną atmosferę i zżytą ze sobą rodzinę.

A nasze dzieci tj. Młody i Mała też jakoś ze sobą nie mają dobrego kontaktu. No to wychodzi na to że my SzM i ja jednak jacyś antyrodzinni jesteśmy. Cóż trudno. Żałuję bardzo, ale nic już nie naprawię. Mogę w testamencie poprosić o poprawę relacji siostrzano-braterskich.... bo jak nie to ich będę straszyć 😁

22 / 2022

Wczoraj był u nas dzień sprzątania świątecznego. Ogarnęłam okna, balkony, firanki, szkło w witrynkach, ozdoby świąteczne i cała resztę jak zwykle przy sprzątaniu, plus pranie. Do tego SzM załatwił już "grube" zakupy na Święta. I w zasadzie zostało ustalić skład osobowy biesiadników i przygotować jedzenie. Więc mamy już prawie świątecznie.

Wisienką na torcie wczorajszego dnia były wieczorne odwiedziny znajomych. Było miło, ale byłam zmęczona. Dostaliśmy zaproszenie na wesele. SzM jak zwykle kręci nosem, a ja bym chętnie poszła. Póki co jeszcze mamy czas na podjęcie decyzji.

Młody dzwonił pytać czy mogą przyjść do nas na Święta. A Mała już dawno zaprosiła nas do siebie na świąteczny poniedziałek. Moi rodzice jeszcze mtsla czy przyjść, bo jak powiedziała Matencja ojciec musi się zgodzić. Myślałby kto. Teście nie przyjdą, do nich zawieziemy nasz catering. Zawsze wozimy. A Mała coś wspominała ze dotrze do nas na obiad niedzielny. Zobaczymy. 

piątek, 8 kwietnia 2022

21 / 2022

Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że przez internet będę kupować firanki i taśmę do firan to bym go wyśmiała. A tymczasem dziś z Paczkomatu wyciągnęłam owe rzeczy i prawie całe popołudnie szyłam. Maszyna turkoce, TV gra a w mojej głowie zaraz zrodziło się myślenie, że tam na wschodzie ludzie stracili wszystko, a mnie firanek się zachciało.

Razem z SzM wciągnęliśmy drugi sezon Bridgertonowie. Lekkie, łatwe, przyjemne, jest na co popatrzeć i czym oko nacieszyć. Polecam.

I ani się człowiek obejrzał piąteczek się zbliża. 


środa, 6 kwietnia 2022

20

Wczoraj na rządowych stronach opublikowano poradnik na tak zwany wszelki wypadek. Od syreny alarmowej, przez zapasy wody, plecak ucieczkowy, zajęcie tereny przez obce wojska aż po bycie zakładnikiem.

Nie powiem, żeby poprawiło mi to samopoczucie. Boję się.

Warto poczytać. Na tak zwany wszelki...

https://www.gov.pl/web/rcb/badz-gotowy--poradnik-na-czas-kryzysu-i-wojny

niedziela, 3 kwietnia 2022

19 / 2022

Weekend był i się zmył. Po całym roboczym tygodniu czekałam na wolne. W piątek jeszcze pojechałam do rodziców zobaczyć co się dzieje, co słychać itp. Ja do swoich, a SzM do swoich. Udało mi się nie wchodzić w dyskusje, liczyłam w myślach i samą siebie upominałam. 

Matencja znowu ma bóle kręgosłupa. Kręgosłup ma zniszczony na maxa, wynik TK nie rokuje dobrze, ona sama na jakikolwiek zabieg się nie zdecyduje, chodzi pochylona prawie 45 stopni, ale jak powiedziała póki chodzi to na operacje nie pójdzie. Generalnie rzecz biorąc nikt jej operacji nie proponował, ale Matencja już na wszelki wypadek wygłosiła nam swoje zdanie. Bóle są większe, mniejsze, ale są. Na przełomie grudnia i stycznia bolało ją bardzo. Pacjentką jest okropną. Co chwilę zmieniała leki, bo w ulotce to śmo i owo. Jak sobie wspomnę tamte sytuacje to ciśnienie mi rośnie z automatu. Od pewnego czasu było trochę spokoju z tym kręgosłupem. Na pewno ją bolał, ale że tak powiem w granicach normy, a w ostatnim tygodniu znowu pojawił się temat. Chyba jestem wyrodną i niewrażliwą córką, ale szlag mnie w środku trafia, bo niestety nie jest ona prostym przypadkiem i łatwym pacjentem. Cokolwiek bym nie doradziła to źle, albo na pewno nie pomoże, albo na pewno zaszkodzi. Jakikolwiek lekarz specjalista, u którego załatwilismy wizytę, dzięki któremu ma np. zrobione badanie TK, prędzej czy później okazywał się konowałem i kompletną pomyłką. Ręce mi opadają. M: Tak bardzo mnie boli, już sama nie wiem co mam robic. A: Wzięłaś przeciwbólowy A, B, a może C (wszak apteczka pełna jest)? M: Nie brałam przecież i tak mi nie pomoże, jutro zadzwonię do rodzinnego, niech mi coś przepisze. A: Ale boli Cię w każdej pozycji? M: Jak leżę to nie boli. A: no to połóż się, niech te mięśnie odpoczną od bólu, od skurczu, niech się rozluźnią trochę. M: Ale ja przecież  nie będę cały dzień leżeć. Kurtyna.

A weekend spędziliśmy leniwie w gronie wlasnym. Pogoda i śnieg wykluczyły wycieczki rowerowe. Grono dotychczasowych znajomych przez ostatnie lata bardzo się nam zmniejszyło. Źle się z tym czuję, nie ukrywam. Meczy mnie to, że jak przychodzi co do czego to nie ma się z kim ze starej gwardii umówić. Rozsypalo się. 

Obejrzeliśmy Furiozę. Nie znam takiego świata. I raczej nie chcę znac. A sam film nawet ok.