Stali bywalcy :)

niedziela, 19 września 2021

81 / 2021

Utrwaliłyśmy z Małą naszą nową świecką tradycję czyli weekendowy pobyt w spa. Pierwszy był zaliczony w 2019, drugi przez pandemię w 2020 nie doszedł do skutku, ten teraz w 2021 był trzeci i obiecałyśmy sobie kontynuować ten piękny zwyczaj 😁 To był naprawdę bardzo fajnie spędzony wspólnie czas. 

poniedziałek, 13 września 2021

80 / 2021

Zaległości blogowe mam ogromne. Czas by się trochę odgruzowac...

Sygnał alarmowy mi się włączył. Kilka dni przed ślubem Młodego przyjechała do nas Mała. Bardzo się oboje ucieszyliśmy. Złapałam się/nas jednak na tym, że zaczęliśmy z SzM sobie przygadywac nieco. Mała skwitowała to mówiąc: widzę nic się nie zmieniło. A ja ze zgrozą zobaczyłam w tym obrazku swoich rodziców, zwłaszcza Matencję. Bo też chyba ja byłam tą bardziej aktywną, która dawała kontry. Straszna była dla mnie ta chwila gdy uświadomiłam sobie ze widzę tu własnych rodziców. Faktem jest ze normalnie na co dzień nie robię tak, konkretnie to od momentu gdy zostaliśmy we dwójkę. Na początku naszego małżeństwa walczyłam jak lwica, nie odpuściłam, potem po latach zaczęłam odpuszczać bo nie chciało mi się kontrować, konfliktować, bo SzM się zaraz o byle co obraża itp. A jak zostaliśmy sami to po pierwsze mi się nie chce, a po drugie nie chce nas skłócać, a wymiana zdań różnie może się kończyć.

Zastanawiałam się też ostatnio czy SzM ma takie myśli i tak się pilnuje jak ja. Bo ja mam tak, że coś jakąś rzecz, czynność robię, żeby nie słychać potem jego komentarzy, gderania, utyskiwania. No np. idę do sklepu i skupiam się bardzo na tym co mam mu kupić jeśli to on o coś prosił, żeby nie było że znowu(!) źle kupiłam.

Rozmowa z Małą Uderzyło mnie w tej rozmowie, że powiedziała, że dopiero podczas pandemii po raz pierwszy zobaczyła jak ja płaczę. Był taki krytyczny moment, gdy pękłam. Nie zdawałam sobie sprawy, że to był pierwszy raz. Bo zwykle płaczę w nocy. I powiedziała, że jej zdaniem mam/gram w naszej rodzinie rolę bohatera, wszystko na mnie wisi. I wiele innych rzeczy sobie poopowiadalysmy, wyjaśniłyśmy. To była bardzo dobra rozmowa. Często do niej wracam.

Mała zaliczyła samotny wakacyjny wyjazd. Wróciła zadowolona, zbliżona do natury. Denerwowalam się bardzo tą jej  samotną eskapadą, nie ukrywam. I zaliczyła też grupowy wyjazd, terapeutyczny. I jak sama powiedziała, do natury jeszcze bardziej się zbliżyła. 

Wesele, którego nie było już za nami. Z uwagi na to, że Młodzi zdecydowali się na zmianę formuły (zamiast tradycyjnego wesela - uroczysty obiad weselny, z tortem i zimną płytą w ścisłym gronie rodzinnym) tkwiło we mnie takie przeświadczenie, że ta decyzja spotka się z krytyką rodziny. Wspieraliśmy ich w tej decyzji w myśl zasady, że wydasz kasę a i tak Cię obgadają  to lepiej nie robić. Jednak miałam taki dyskomfort psychiczny. Zwłaszcza że zaraz po tym obiedzie, który skończył się ok. 20 (a w zasadzie mógłby trwać dłużej, ale Państwo Młodzi zaczęli się ewakuować) organizowali coś na kształt prywatki dla swoich młodych przyjaciół i znajomych. Nie mniej jednak podsumowując wszystko - było ok. Wyglądali pięknie. Zaraz potem pojechali na 2 tygodniowy urlop nad morze, już wrócili szczęśliwie i mam nadzieję, że zaczną rozglądać się za mieszkaniem.

Pracowo jest ok. W dalszym ciągu ogarniam tematy, bo też jest co ogarniać, ale powoli czuję ten fotel 😉 zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym. Każdym. A Nasza-Nowa-Ja szybko łapie o co kaman, ale gaduła z niej taka, że czasem to mi ręce opadają, obie.

Relaks - czeka mnie wyjazdowy relaks z Małą. Oby nam pogoda dopisała. A z SzM relaksujemy się na rowerowych wycieczkach. Trochę mnie już jednak one męczą. Stały się prawie obowiązkiem, więc dziś zastrajkowała i miałam dzień lenia. No i rozpoczęliśmy też sezon grzybowy. Wróciliśmy z pełnymi koszami. 

Matencja - wpis bez Matencji byłby niepełny 😁😉 Nie wiem jak to zrobić i co zrobić by wykrzesać z siebie więcej wyrozumiałości, empatii, serdeczności. Staram się bardzo, ale nie daje rady. Jest w niej coś takiego co powoduje że nie daję rady być troskliwą kochaną serdeczną córeczką. Te nasze relacje chore jakieś są. Dzwoni do mnie z pytaniem, po poradę, i jak tylko okazuje się że odpowiedziałam nie po jej myśli to zaczyna mnie przekonywać do swojej opcji. I to wieczne nadawanie, narzekanie na ojca... Szuka u mnie wsparcia, zrozumienia, a gdy tylko znajdzie go choć cząstkę, to zaraz wygarnia Tatencjuszowi, że "Anonimka też powiedziala/uważa, że...". 

Koniec narzekania na Nią. Ja też jestem do bani. Obiecywałam sobie zabrać ich, ją gdzieś na spacer/wycieczke do parku, albo  gdzieś bliżej natury. Wakacje się skończyły, a mojej realizacji nie było do dziś. I tak to. 


Dobrego tygodnia Wam życzę. 


środa, 1 września 2021

79 / 2021

Poweselnie, a raczej poślubnie 😁

Było, minęło, świat pędzi dalej i póki co za wiele to się nie zmieniło.... jestem teściówką 😁
Sensacji-rewelacji nie było. Żadnych wpadek, niespodzianek i szoków. Ot, po prostu impreza rodzinna. 

Coś nie mam dziś weny. Ale jeszcze nadrobię. Przepraszam.