Stali bywalcy :)

czwartek, 30 maja 2019

który numer?

Doopa zbita, nie potrafię się tu poruszać... Jak stworzyć listę blogów, do których zaglądam? Masakra jakaś... No dobra, nie po to tu przyszłam, żeby narzekać. Odrabiam więc zadanie domowe pod tytułem aktualizacja bloga i zaległe wpisy:-)

Najpierw poświątecznie...
...qrczę już niewiele pamiętam, a wiem że sporo rzeczy chciałam sobie zapisać... Zacznę od tego, że jednak zaprosiliśmy brata z rodziną do nas. W niedzielę wielkanocną po południu na kawę i ciacho. Tak więc od samiuśkiego ranka moi rodzice plus teściostwo, przez śniadanie, obiad, zjestę poobiednią, aż do popołudniowej kawy z ciastem, na które zaprosiliśmy mojego brata z rodziną. Cokolwiek by nie mówić było miło i wcale tego nie żałuję. Na Poniedziałek umówiliśmy się spontanicznie na wycieczkę rowerową, a że pogoda była ładna to i wycieczka się udała, mimo tego, że nawet nas nieco pokropiło. Zaliczone 65 km.

Potem był długi weekend, 
który spędzaliśmy w domu, zdecydowani również na aktywne spędzanie czasu. I tak też było. Fajny to był czas, bo oboje mieliśmy urlopy i dla nas to był cały week, a nie tylko weekend :-) Wypad z Młodymi na pyszne jedzonko i mandat od władzy za prędkość to w sobotę, potem była impreza biegowa (niedziela), leniwe oglądanie seriali (poniedziałek), Zoo w Ostrawie (wtorek), wspólne rowerowanie 58 km (środa), wycieczka do ładnego miejsca - pałac w Mosznej (czwartek),  leniwe oglądanie seriali (piątek), Czeski Cieszyn (sobota), i na sam koniec ładowanie akumulatorów w niedzielę z oglądaniem międzynarodowego biegu w TV.

A w tym czasie Młoda Mała wycieczkowała zagranicznie czyli zwiedzała Paryż, a my opiekowaliśmy się naszą kotką :-)

W tak zwanym międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Młody i Panna zaręczyli się i póki co żadnych innych terminów nie biorą pod uwagę czyli na razie o ślubie cisza :-)
Z tymi zaręczynami to powinnam osobny wpis chyba popełnić. Ale postaram się w telegraficznym skrócie, hasłami i w punktach tak sobie ku pamięci :)
- Informowanie rodziców przez telefon o zaręczynach to nie jest dobry sposób. Nawet jeżeli chcesz się podzielić informacją trzy minuty po zdarzeniu. Bo jeśli wcześniej nic mówiłeś, że planujesz to jest to szok i niedowierzanie :-)
- Pielgrzymowanie po kolei po rodzinie (dziadkowie i chrzestni rodzice) z głoszeniem tejże wieści dla mnie prywatnie jest śmieszne i kompletnie niepotrzebne, ale to nie moje decyzje.
- Akcja z babcią czyli moją matencją pod tytułem "czemu ten pierścionek taki malutki?" przejdzie do historii, jako kolejna opowieść jak to matencja się wpinkala w życie innych z czystej życzliwości i że przecież to nic złego.

Już poweekendowo obejrzeliśmy w TV ten osławiony Botoks i powiem tak - mnie się podobał, a opinie są różne.
Zaprowadziłam moje autko do mechanika, który zrobił wszystko co trzeba (jakieś filtry, hamulce i takie podobne), ściągnął ze mnie kasę, ale powiedział, że teraz to już tylko lać paliwo i jeździć :-) A nasze najstarsze auto, które dostało się Młodemu niestety pokazało różki i sprawiło sporo problemów przy przeglądzie technicznym. Tak więc stanęło na tym, że Młodzi będą składać kasiorę na nieco lepszy model, bo ten to już tylko na złom, ale póki jeździ to jeździ, ale przyszłości nie można z nim wiązać, a inwestować w niego się już nie opłaca.
Było też w międzyczasie spotkanie babskie u mnie, bo się SZM deklarował, że jedzie na szkolenie, a jak przyszło co do czego to szkolenie odwołali, ale ja swoich koleżanek nie :-)
I całkiem nie tak znowu dawno zaliczyliśmy wyjazd na weekend w góry z pracową ekipą SZM. Jak zwykle było fajnie :-)

A zaraz po powrocie dojrzałam do decyzji i od poniedziałku zmieniłam sposób odżywania czyli przeszłam na post dr Dąbrowskiej. I nie będę ściemniać, że chciałam sobie cokolwiek uleczyć, nie, zrzucić kilogramy chciałam i nadal i wciąż chcę. Dzisiaj mija 11 dzień postu. Na razie zrzuciłam prawie 4 kilogramy wagi. Czuję się świetnie. Nie biorę leków na nadciśnienie, a parametry mam wzorcowe. Ale nie ukrywam, że tęsknię do normalnego jedzenia. Powinnam sobie robić zdjęcia tego, z czego rezygnowałam, bo przecież dieta :(  Same pyszności, niestety.

Dzień mamy z naszymi mamami świętowaliśmy wcześniej bo w sobotę. W niedzielę świętowałam biegowo, a po południu od Młodych dowiedzieliśmy się, że mają już w kościele ustaloną datę ślubu! Wakacje 2020. Szok. Nawet liczbę gości już mają ustaloną. Tylko żadnej rezerwacji gdziekolwiek i kasiory na ten cel , ale kto by się tym przejmował, rzecież jeszcze czasu mnóstwo:-)

Problem jeszcze tylko mały taki jest, że Młody właśnie szuka pracy, jeszcze pracuje, ale tylko do końca miesiąca, bo zmiany w firmie. Wczoraj był na jednej rozmowie o pracę, jutro idzie na drugą. Trzymam kciuki niechby mu się w końcu udało znaleźć miejsce, gdzie mu będzie dobrze.

Nie pchamy się do nich, nie chodzimy, nie wydzwaniamy. Mają od nas luz. Zapraszamy do nas, zabieramy na wycieczki, na obiad. Nawiązujemy relacje, ale ponieważ mam tzw. schizę w postaci mojej matencji, której zawsze było w naszym życiu za dużo to bardzo się staram by tak nie robić.

Pod koniec tygodnia czeka mnie spotkanie klasowe (liceum), które właściwie prawie sama zorganizowałam. Mieszane uczucia mam.

I tyle... idę spać.

Miłego dzionka życze, tym, którzy tutaj zajrzą :-)