Stali bywalcy :)

sobota, 3 kwietnia 2021

41 / 2021



Nawet mi się nie zdaje, że to już Święta... Zapyla ten czas coraz szybciej... Siedzę w kuchni, czekam aż barszcz biały zacznie się gotować. I nachodzą mnie myśli kosmate... 
Mam spory problem z tym, że... czas płynie. Już mi się wydawało, że uporałam się z tym, że dzieci wyfrunęly z domu. A dziś wieczór szykuję w kuchni świąteczne ciasta i cały czas mi się przypomina jak to było dawniej... , gdy dzieci spały, ja w kuchni w akcji i nagle tup, tup bose nóżki w pidżamce z zaspaną buzią stają w progu... Aż mi się zakręciła łezka w oku.

Cóż, pracowe następstwo pojawiło się na horyzoncie. Kobietka miła, sympatyczna, nie wiem jeszcze na ile ogarnia temat, ale póki co wprowadzam ją we wszystko od podstaw. Gardło mnie boli od gadania i tłumaczenia. Jestem miła, uprzejma, tłumaczę grzecznie, w sumie to nie potrafię inaczej, ale nie mam czasu zabrać się za swoje nowe obowiązki. A czas leci... 

Na Święta czeka już u nas gotowy keks i ciasto krowka, jutro zrobię jeszcze sernika. SzM wykazał się przy pieczeniu białej kiełbasy i roladach śląskich, jutro upiecze też karczek. Na Śniadaniu będziemy w piątkę. Bez Teściów i Rodziców. Będzie tylko nasza czwórka i Panna Młodego. Z uwagi na to, że nie będzie Seniorów trzeba im zorganizować te Święta tak, by mieli choć kulinarne wrażenie, że są z nami 😁W sobotę wieczorem zawieziemy tzw. catering świąteczny do rodziców i teściów, że już rano nie gonić się ze wszystkim na ostatnią chwilę. Źle się czuję że świadomością, że Matencja zostaje sama z Tatencjuszem. Jeszcze jak trafi mu się w tym czasie dobry humor to ok, bo jak nie to będzie miał nos na kwintę, muchy w nosie, naduje się cały i słowem nie odezwie, a o pomocy jakiejkolwiek z jego strony nie wspomnę. Oboje siebie warci. Już widzę oczami wyobraźni te ich święta we dwoje. Masakra. Druga strona medalu jest taka, że u nas będzie spokojniej, bez spiny, stresu i oczekiwania kto zasunie jakim tekstem i czy sytuację poprawiać już teraz czy dopiero za jakiś czas. 
Na obiedzie będzie tylko Mała, bo Młody z Panną idą na obiad do rodziców Panny. A w Poniedziałek do południa SzM już planuje wypad rowerowy, a na popołudniową kawę zaprosiła nas Mała żebyśmy zobaczyli jak się urządziła. 

W marcu zrobiłam sobie prezent, urządzenie wielofunkcyjne z Lidla. Zawsze chciałam to mieć. A mimo to nie potrafię się do tego przekonać. To jest fajne urządzenie ale chyba raczej dedykowane osobom młodszym, które dopiero uczą się gotować i nie mają wdrukowanych starych nawyków. To ja chyba wolę używać tego naszego robota, którego już schowałam głęboko w szafie. 

Późno już, dobranoc. 

PS
Barszcz już ugotowany 😁

8 komentarzy:

  1. Z tym urządzeniem kuchennym to wiesz, najtrudniej jest zacząć, potem już idzie :)
    Ale rozumiem Cię dobrze. Lata temu w Lidlu kupiłam takie coś, nawet nie pamiętam, jak się to nazywa, jakby rodzaj żelazka do prasowania parą w powietrzu (na przykład zawieszonych zasłon)... Do tej pory nie używane, bo nie kumam, jak. Zasłon co prawda nie mam, ale byłoby dobrze na przykład szybciutko odświeżyć sukienkę wyciągniętą pogniecioną z szafy. Gdyby przyjechała moja Psiapsióła z Daleka, to by mi pokazała, ale pandemia odciąga ten przyjazd w nieskończoność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Córka-Wiewiórka sobie kupiła 2 tygodnie temu i szaleje super zadowolina z tego lidlowego nabytku. Nawet jajkoniak zrobiła na Święta!
    Ja tylko mazurka,bo jutro u niej. A w poniedziałek u Synka-Muminka!
    Spokojności w Święta!
    🐣🐥❣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze koty za płoty, już się chyba lubimy...

      Usuń
  3. Na świąteczną kawusię do córeczki - i co, super, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimko, przywykniesz do tego, ze jesteście w domu tylko we dwoje i nawet to polubisz.
    A gwar i tupot bosych stópek będziesz miała, jak porodzą Ci się wnuczęta, a ponieważ czas płynie szybko, więc to nie jest taka abstrakcja, jak Ci się wydaje, kiedy to czytasz.
    Na razie rób to, co lubisz, czyli wyżywaj się na nowym stanowisku. Ale jak znam życie to jeszcze jakiś czas będą to dwa stanowiska, stare i nowe, mimo, że pojawiło się następstwo.
    ps. na termomix podpaliłam się kilka lat temu. Cztery dni po zakupie go zwróciłam, bo "gotował inaczej niż na pokazie";).
    Córka ma termomix od kiedy urodził się Staś i sobie nie wyobraża bez niego prowadzenia domu.
    Czyli moje pokolenie to tylko garnek i płyta, a Ty się do tego urządzenia kuchennego szybko przekonasz.

    OdpowiedzUsuń