Stali bywalcy :)

środa, 31 marca 2021

40 / 2021

Dlaczego Matencja nie pracowała? 

Matencja pracowała tylko na początku ich małżeństwa. Potem kiedy ja się urodziłam już do pracy nie wróciła. Zajęła się wychowywaniem najpierw mnie, a potem jeszcze mojego młodszego rodzeństwa. Tatencjusz utrzymywał rodzinę, a Matencja była po prostu Panią domu, gospodynią domową. Podobno to on, Tatencjusz, chciał żeby zajmowała się domem, mówił jej, że przecież on dobrze zarabia i ona nie musi pracować. I tak zostało. Potem jeszcze była jego współpracownikiem i koniec końców udało jej się nazbierać lat pracy na maleńką emeryturę. Od zawsze miałam niepracującą mamę, która zajmowała się domem, bardzo o nas dbała, była praktycznie na każde zawolanie i niejednokrotnie cały dom był na jej głowie. Już od dziecka słyszałam, że wszystkie ciotki i znajome wokół nas, te pracujące, które się dziwią, że ona nie chce iść do pracy tylko siedzi w domu przy mężu, to są po prostu zazdrosne, bo one muszą a ona nie. Tatencjusz był wiecznie w pracy. Pracę miał taką, że sam sobie sterem i okrętem, zwykle był nieobecny w domu. Aczkolwiek decyzje ostateczne należały do niego.

Był moment gdy już byliśmy dorośli, na tzw. swoim, gdy rodzice znów się szarpali między sobą, że my dzieci postawiliśmy Matencji sprawy jasno, że wiemy, że Tatencjusz jest niereformowalny, że przecież może od niego odejść, ale musi liczyć się z tym, że trzeba szukać pracy i zaczynać życie na własny rachunek. Jeśli się zdecyduje, będziemy ją wspierać, pomagać jej, ale ona musi liczyć się z tym, że trzeba iść do pracy.

Nie zdecydowała się. 

8 komentarzy:

  1. To była pułapka dla wielu kobiet - wychowywanie dzieci. Skutkiem była całkowita zależność od męża. A podjąć pracę w wieku 50+ (bo chyba o takim tu mówmy) jest bardzo trudno. Nie dziwię się, że się nie zdecydowała. Może ma o to do siebie pretencje. Cóż, takie były czasy, ale współczuję kobietom. Dziś też nie jest jeszcze dobrze - bo jednak dzieci wciąż spadają na kobietę - kto się zwalnia z pracy gdy są chore? - ale powoli powoli to się zmienia. Jestem za wprowadzeniem pół roku tacierzyńskiego dla taty i macierzyńskiego dla mamy i nie można się zamieniać:)
    Nie_ty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś był też inny model rodziny. Jednakże jeszcze jako młoda osoba złożyłam sobie obietnice, że nie przestanę pracować, nie stanę się gospodynią domową przy mężu 😁

      Usuń
  2. Jest jak jest,trzeba z tym życ i już.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdrosne ... cóż, trzeba to sobie jakoś wytłumaczyć. Praca to nie tylko własne pieniądze, one są w zasadzie drugie w kolejce, po pierwsze możliwość zmiany środowiska, ucieczki. Miałam koleżankę-nauczycielkę, która po pracy siadała jeszcze na godzinkę, byle nie wracać od razu do domu. Nie, że przemoc. Jej bokiem wychodziło dbanie o własne dzieci i hałas jaki generowały, wolała zajmować się cudzymi, bo to przynajmniej miało ramy czasowe. Życie na własny rachunek to jak seks, im dłużej czeka się z tym pierwszym razem, tym trudniej zacząć. W ktorymś momencie może już nie być nic do wybrania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwość zmiany środowiska, nowych znajomości, własnego obszaru, strefy, satysfakcja, możliwość spełnienia się, podejmowanie nowych wyzwań, ambicje, dowartościować ie... To wszystko jest bezcenne i nieprzeliczalne na pieniądze.

      Usuń
  4. Pewnie nie tak sobie wyobrażała starość..., ale wyobrażenia czyjekolwiek rzadko się realizują. Czy byłoby lepiej miedzy nimi - bo tu chyba główny problem - gdyby pracowała? Z tego co piszesz od lat rysuje się obraz osoby nieustannie i bezgraniczne poświęcającej sie dla innych, dla rodziny, ale tez wymagającej wdzięczności za te poświęcenia i w ten sposób niejako, nieświadomie, ograniczającej wolność innych. To bardzo trudne. Już późno - w sensie życia - ale może warto poradzić się fachowca? Rodzice się na terapie zapewne już nie nadają, ale może Ty mogłabyś porozmawiać z terapeutą, jak Ty jako córka powinnaś się w takiej sytuacji zachować? Bo przecież dla Ciebie to stres i męka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że teraz to jest zbyt późno na cokolwiek. Wszelkie próby rozmowy, tłumaczenia są odbierane zerojedynkowo, tzn. jeśli nie jesteś ze mną to znaczy, że przeciwko mnie.
      Na terapię to chyba ja się kwalifikuje 🥰😁

      Usuń