Stali bywalcy :)

środa, 17 marca 2021

37 / 2021

Ależ jesteście kochane... Bardzo, naprawdę bardzo dziękuję za słowa pociechy. To naprawdę trudny dla mnie czas.

Wierzyć mi się nie chce, że to już ten etap. I nie przypuszczałabym, że tak mocno mnie on dotknie. Bo przecież ja, kobieta, matka, silna, mocna... Zabiegana, bo praca, dom, szkoła, przedszkole, zajęcia dodatkowe i inne. Byłam zorganizowaną, trzymającą wszystko pod kontrolą mamą. Marzył mi się dzień pusty, cichy. Czekałam na to by dzieci podrosły, były samodzielne, byśmy w końcu mogli mieć sypialnię, której nie mieliśmy (by dzieci miały osobne pokoje). Czekałam na czas stabilizacji finansowej, by przestać martwić się czy do kolejnej wypłaty znowu będzie nas ratować debet na koncie. I przyszedł ten czas. Czas, o którym zaprzyjaźniona Kalio z Bloxa (gdzie teraz Cię szukać...?) pisała, że trzeba dbać o relacje z dziećmi, ale równie mocno o relacje z mężem, bo dzieci pójdą z domu i zostaniemy wówczas tylko we dwójkę. Oswajam się z tą myślą, pełna jestem obaw o nas, o SzM i mnie, czy damy radę, czy zdamy ten egzamin i ile nas to będzie kosztować, bo łatwo nie jest. Szczerze mówiąc bardzo jest mi trudno rozmawiać z SzM o swoich uczuciach, odczuciach, problemach. Łapię się na tym, że wolę nie mówić nic niż potem brnąć w jakieś dyskusje na które nie mam ochoty, bo zazwyczaj rozmowa idzie nie w tym kierunku co trzeba. Brakuje komunikacji, bliskości, wsparcia mentalnego. Zazwyczaj słyszę potem tradycyjne "bo Ty nigdy, a ja zawsze" albo na odwrót. Do tego sposób podawania przez niego informacji jest okropny, przybiera taki ton głosu jakby mnie wiecznie strofował. Póki co grzecznie zwracam uwagę. Oczywiście czepiam się. Nie ukrywam, że często łapię się na tym, że coś tam robię tylko dlatego by SzM się potem nie czepiał, albo zastanawiam się robiąc cośtam co mogę zrobić nie tak, no i o co być może będzie miał pretensje. On w rewanżu zarzuca mi ostatnio, że jestem przytomna nieobecna. No bo nie wciągam się w utarczki słowne. To pewnie dlatego. A ja nie mogę już słuchać tych jego wywodów i narzekań na to co się dzieje wokół, jakie okropne społeczeństwo mamy, jacy wokół głupi ludzie, że nikt im nie dogodzi, no i wszystko w te klimaty. Już się zastanawiałam dziś nawet czy mu ta praca zdalna nie zaszkodziła. Fakt, że kontaktu z firmą nie ma, ale telefon w użyciu cały czas, telekonferencje i takie tam inne. 

Nie mówiłam nic Małej o swoich odczuciach celowo i z rozmyslem, bo nie chcę by miała z tyłu głowy moje łzy i jakieś irracjonalne poczucie winy. To jej krok w dorosłe samodzielne życie. To jej chwila. Urządza się i organizuje. Wczoraj wieczorem przegadaliśmy w trójkę (to ona zadzwoniła) na glośnomowiącym chyba godzinę. Dziś dowieźliśmy końcówkę rzeczy. Nie wchodziliśmy do środka, bo akurat napatoczyła się ZaprzyjaznionaPara, która przyjechała z pomocą w ogarnianiu więc SzM uznał, że jak pudła wypakowane to już nie szukamy miejsca parkingowego tylko wracamy. Niech sobie młodzi ogarniają, nie będziemy im zawracać gitary.

To niewiarygodne jak różne są nasze dzieci. Beztrosko nie dotrzymujący słowa i terminów Młody, który lubi podkolorowac prawie wszystko co opowiada i konkretna, zorganizowana Mała/Młoda. SzM potrafił kiedyś stwierdzić, że Młodego zepsuła Matencja, bo go rozpieszczała. No i ja. Bo on nie miał na nic wpływu i jego zdanie nie ma znaczenia, bo on jest zawsze ten zły. O Małej też ostatnio powiedział, że egoistka i przemądrzała. Nikt mu chyba nie dogodzi. Kocha te nasze dzieci, wiem, ale jest do bólu zasadniczy.

Łomatko, ależ się rozpisałam... 

5 komentarzy:

  1. Bo to jest tak jak w piosence Krystyny Prońko - cały tydzień czekamy na niedzielę, "a jak przychodzi, nie wiesz co z nią zrobić, a życie jest jak niedziela...", jak przychodzi wyczekany moment, to okazuje się, że to nie całkiem tak, że to wcale nie takie halo, jak się wydawało. Bo życie to życie, a nie bajka, bajka może będzie tam, gdzieś po drugiej stronie lustra, ale tam nam się bynajmniej nie spieszy :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, nie wszystkie marzenia i oczekiwania powinny być spełniane 😁😁😁

      Usuń
  2. Super sobie radzisz, trudny to etap. Mała jest dzielna i się jej należy. Ja się wyprowadziłam z domu przed maturą, jak miałam lat 19, ale naprawdę już nie mogłam wytrzymać z moim tatą, który jest betonowy. Potem się wprowadziłam z powrotem i mieszkałam aż do 33 r.ż., bo nie mieliśmy innej możliwości. Wspominam to jako bardzo trudny czas dla mnie, moich rodziców i mojego męża i prawie że się o to rozstaliśmy. Ale prawie robi dużą różnicę.
    Relacje z mężem to osobny temat, znasz go jak nikt na świecie, więc i pewnie wiesz z czego to wszystko wynika.
    Inny_glos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mówiliśmy Małej, żeby pamiętała, że zawsze może do nas wrócić.
      Co do SzM to masz rację. Powoli wszystko się ułoży. Taką mam nadzieję 😁

      Usuń
  3. Tak, to bardzo ważny czas w życiu Małej, ma głowę zajętą teraz nowym samodzielnym życiem i lepiej jej faktycznie nic nie mówić, bo nawet nie zrozumie. Nie ona Ciebie, ale Ty ją musisz teraz wspierać.

    OdpowiedzUsuń