Stali bywalcy :)

poniedziałek, 15 marca 2021

36 / 2021

Mala/Młoda już wyprowadzona. Pierwsza noc na nowym mieszkaniu.

Nie potrafię się z tego ucieszyć. Bardzo pilnowałam się by nie widziała moich łez. Matencja mi powiedziała: będzie Ci smutno, popłaczesz... , chociaż może nie, bo Ty twarda jesteś, a ja każdy Twój wyjazd przepłakałam. 

Otóż nie jestem twarda, tylko robię takie wrażenie. 

Na odchodne to mnie Mała/Młoda nieco wkurzyła, i przykro mi się zrobiło i w ogóle. 

Na początku tygodnia Mała/Młoda zapowiedziała, że zrobi sobie luz na uczelni i w weekend (sobota) będzie się przeprowadzać. Nawet padła propozycja by w sobotę skoczyć też do dużego sklepu na literkę I, ale SzM się nie zgodził, bo w weekend tam zawsze masa ludzi i lepiej pojechać w środku tygodnia. No ok, tak się złożyło, że ja umówiłam się na piątkowy wieczór z kumpelą. 

Pierwsze rzeczy przewieźli w środku tygodnia, gdy Mała/Młoda jechała podpisać umowę. Pojechali z SzM, tzn. Mała i Kawaler, bo przecież był tu na gościnnych występach 😁. To był transport nr 1. Zwiadowczy😉

W piątek nagle okazało się, że Mała jednak już przewozi rzeczy, bo w sobotę i ndz musi jednak być na tych zajęciach. Kawaler pomógł, SzM zawiózł, zaliczony transport nr 2 i transport nr 3 i wrócił, a oni zostali, a ZaprzyjaźnionaPara tam do nich dojechała i pomogła im w ogarnięciu terenu. Już umówili się też z nimi na poniedziałek, na wspólne zakupy w sklepie na literkę I. Trudno, myślałam, że fajnie będzie razem kupować, że coś jej tam sfinansujemy, ale skoro już się umówiła... dawać i prosić to za dużo. Sobota i niedziela to jej dni uczelniane, z zajęciami do 19-20. Sobotę spędziła niby to na zajęciach, ale pakując dobytek. Kawaler w tak zwanym międzyczasie pojechał do domu, a my pojechaliśmy na spacerek na łono przyrody. Wieczorem Mała już byla umówiona z ZaprzyjaźnionąParą tym razem u nich ot tak na pogaduchy. Niedziela to jej zajęcia do 20, zatem zaplanowałam sobie w głowie że nie dam się wyciągnąć na żadne wojaże, o których mówił SzM, robię ładny obiad, było nie było pożegnalny, poprzeglądam szafki co by tu jej jeszcze dać i wieczorem po zajęciach pojedziemy z transportem nr 4. SzM mordował się od rana z okropnym bólem głowy. Ja przeglądałam szafki, od czasu do czasu zagadując studiującą online Młodą. No i przed 14 Mloda mi rzecze, że skoro tatę tak bardzo boli głowa to ona już się umówiła z ZaprzyjaznionąParą, że podjada i jej pomogą, a ona akurat o 14 ma okienko w zajęciach. Dopakowala co tam miała, ponosili rzeczy i tyle ich widzieli, i za chwilę można było odhaczyć transport nr 4. Problem w tym, że jechała już bez powrotu, bo nocuje i rano do fabryki idzie, bo jakieś spotkanie pracować mają. No a my zostaliśmy z tym robiącym się obiadem i jeszcze furą rzeczy, które jutro ZaprzyjaźnionaPara jej podrzuci, bo przecież jadą razem na zakupy do I. I to będzie transport nr 5. A nr 6 będzie chyba w kolejny weekend jak już Mała/Młoda ogarnie czego nie wzięła i czego jej jeszcze brak. 

No i przykro mi się zrobiło, bo to nie tak miało być.

Nie potrafię się tym cieszyć. Wiem, coś nie tak jest z moją głową, bo uprawiam bezsensowne samobiczowanie się. Dochodzę do wniosku jaką beznadziejną matką byłam, ile rzeczy przegapiłam, że gdyby można jeszcze raz to przylozylabym się bardziej. No i co pomyślę to oczy mi się robią mokre... No i generalnie jakby się nie ustawić będzie dooopa z tyłu. 

I w ogóle mi źle jest. 

20 komentarzy:

  1. A Ty wiesz co Ci powiem? Wiesz?
    Ano to: ciesz się, że masz zaradna córkę i Cię nie angażuje do pracy fizycznej. Widać ma do Was tyle szacunku, aby nie robić z Was siły roboczej. To już nie jest dziecko, to dorosła osoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ale zrozumienie tego faktu trochę trwało 😁

      Usuń
  2. Rozumiem, ze Ci przykro, ale Zielonapirania ma rację. Twojej Małej się spieszyło, chciała już teraz zaraz być u siebie. Pewnie nie traktowała tego jako jakiegoś punktu zwrotnego, nie czuła potrzeby pożegnań, bo przecież nigdzie nie wyjechała, jest „pod bokiem”. Jeszcze przyjdzie do Was na niedzielny obiad, spotkacie się na mieście na ploteczki jak mama z córką - dwie babeczki, jeszcze przyjdziecie do niej na kawę, i będzie super. To inna jakość relacji, na pewno ja sobie wypracujecie. A to, ze jest zaradna, pozbierana, konkretna - to tez Twoja zasługa, jesteś super matką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak było, bo w poniedziałek zadzwoniła i przeprosiła, że tak wyszło z tym obiadem, ale nie chciała nas angażować 😁

      Usuń
  3. Niech jej się dobrze mieszka.Bywa, że robi się przykro,ale to nasze myślenie i nastawienie, a młodzież inaczej to odbiera, nowe przyciaga i fascynuje, nie mysli się o pozegnalnych obiadkach😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Unikam samobiczowania, a uwierz mi też mam skłonności i powody. Trzymaj się, a może córka chetnie będzie wpadać na niedzielne obiady, czy kawę.
    Mnie troche kłuje, że Starsza nie zapraszala nas do swoich mieszkan, kilkakrotnie je zmieniała, bywalsmy tam czasem w jakims celu, ale nigdy tak normalnie , zaproszeni na jakas kawę czy posiedzenie.Zawsze to do nas się przychodzi, ale odbieram to tez tak, że u nas fajniej, i wiecej miejsca, że to dom rodzinny.
    Kolezankom ciastka na pozegnanie przed wyjazdem, dla mnie nie bylo przewidziane, trochę też przykro.
    To chyba konsekwencje nadopiekunczosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze zastanawiam się jaka byłam ja w ich wieku, czy myślałam, brałam pod uwagę...
      A na niedzielne obiadki już się zapowiedziala dodając tylko: chyba że będziecie mieli inne plany.
      😁

      Usuń
    2. U mnie bylo inaczej, brak normalnej rodziny, wiec i nie mialam powodiw do brwniw pod uwagę, wialam z domu jak się dało.

      Usuń
  5. Wolałabyś, żeby córka z wszystkim biegała do Ciebie i nie mogła by się bez Ciebie obyć? Ciesz się, że dzieciaki dorosły, się wyprowadziły, że są samodzielne. Przypomnij sobie swoje życie i ten etap u siebie...
    Teraz nadszedł nowy etap TWOJEGO, wolnego życia - musisz sobie poustawiać wszystko tak, żeby efektywnie wykorzystać tę wolność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, dojrzewam do tego by stanąć i wziąć ten etap mojego życia na klatę 😁

      Usuń
  6. Dziewczyny dobrze prawią! Odpuść sobie! Gdy przestaniesz się samobiczować może zdołasz ujrzeć pozytywy tej zmiany w Twoim życiu! No i nic nie trwa wiecznie. Nowe przed Tobą i Małżem, i tego się trzymaj. A Młoda sobie poradzi, i na mur-beton będzie do was wpadać nieraz i nie dwa - po coś i po nico!
    Serdeczności ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oswajam się z tą sytuacją, powoli, ale się oswajam 😁

      Usuń
  7. Mnie zastanawia jeden fakt:dlaczego nie podzielisz się z córka swoimi odczuciami?ze przezywasz jej wyprowadzkę i wszystko z tym związane?czy córka wie ,ze jest Ci ciężkow tej sytuacji?Powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie chce by z tyłu głowy miała świadomość mojego smutku, moich łez. Świadomie nie chce jej obarczać i psuć jej tego momentu kroku w samodzielne dorosłe życie...

      Usuń
    2. no widzisz i tu jest pies pogrzebany:) bo ja odczytuje twoje odczucia z ta cala sytuacja:ze kochasz bardzo swoje dziecko(i ja bym chciała to w takim momencie swego życia usłyszeć), ze to z troski jak sobie poradzi itp(oczywiście ze sobie poradzi)-Twoje matczyne uczucia są normalne!Dasz radę!wszystko jest przejściowe;)pozdrawiam!!!

      Usuń
  8. Anonimko, problem jest w sposobie w jaki to wszystko postrzegasz.

    To super, że jej się chce, że ma plany, że cos robi, że ma swoje życie.
    I nic jej nie mów, nie zwalaj na nią odpowiedzialności za twoje samopoczucie, sama nad tym popracuj.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam córki, tylko dwóch synów.Przez pół roku przed pandemią mieszkaliśmy sami, bo oni "wyfrunęli". Może mam inny charakter, może to faceci- ale syndrom "pustego gniazda" nie włączył mi się ani razu. Oczywiście to jest ich dom i przeżyliśmy wspólny czas pandemiczny do jesieni zeszłego roku- ale naprawdę wszyscy byliśmy już tym zmęczeni. I to, że Starszy zorganizował sobie pracę w stolicy było właśnie spowodowane tym wzajemnym zmęczeniem. Naprawdę z utęsknieniem czekam, kiedy Młodszy przestanie wyjeżdżać na zajęcia tylko na 2 dni w tygodniu i wyprowadzi się na dłużej. Choćby i do akademika. Przeżyjesz i ani się nie obejrzysz, jak Wam z SzM będzie dobrze we dwójkę. Sama pamiętam, że bardzo chciałam "wyfrunąć". I trzeba na to pozwolić, taka kolej rzeczy. Nic nie zawaliłaś, to Twoje Dziecko dorosło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy mieszkaliśmy w czwórkę i do tego z bywającą u nas Panną Młodego to było gwarno, tłoczno, momentami uciążliwie wręcz. Wyprowadzkę Młodego też przeżyłam, ale zdecydowanie mniej, a poza tym smutek po wyprowadzce Młodego równoważyła wówczas radość z tworzenia naszej sypialni.

      Usuń