Biegałam. Powolutku, ale biegałam, słów jogging się to nazywa fachowo. Wolny trucht szybciej spala zapasy tłuszczu. 😁
Byłam w lesie przewietrzyć głowę. Nie jest źle. 5 km pyknięte bez marszobiegu. Tempo żółwia, ale gdzie się komu spieszy... Brawo ja!
Brawo Ty:) Pięć km biegiem to nie byle co, przypuszczam, że jak się rozpędzisz to niedługo 15 pyknie:)
OdpowiedzUsuńO super, 5 jak na poczatek to bardzo przyzwoita dlugosc!
OdpowiedzUsuńInny_glos
Slow jogging jest rzeczywiście dobry, zmęczenie mniejsze, a dystans do przebiegnięcia możliwie dłuższy. I kolana tak nie dokuczają
OdpowiedzUsuńBrawo! Przeczytałam gdzieś kiedyś, ze miarą włożonego wysiłku jest stopień zadowolenia z tegoż, czyli - nie tyle kilometry, ile to, jak się po nich czujemy, ale bez ściemy 🤨
OdpowiedzUsuńSkoro slow jogging jest lepszy od „fast”, to może marsz jest jeszcze lepszy😉, bo ja wczoraj marszem zrobiłam 8,9 🚶🏻♀️
Dopiero dzisiaj mogłam jechać do lasu. Przez trzy dni padało!
OdpowiedzUsuń