Stali bywalcy :)

niedziela, 11 czerwca 2023

37/2023

Piątkowe spotkanie koleżenskie... Cóż taka chyba kolej rzeczy. Widzę po sobie. Już mi się nie chce. Kiedyś wykorzystywałam każdy wyjazd SzM, by zaraz zwołać je wszystkie do siebie. Teraz wolę w ciszy i spokoju posiedzieć przed tv. Po prostu mi się nie chce. Tak, możliwe, że jestem bardziej skupiona na sobie. Możliwe, że po prostu nie chce mi się starać, szykować, a potem sprzątać. Emocjonalnie też mi z nimi nie jest po drodze, bo zbyt rzadko się widujemy. Każda z nas ma swoje życie i niestety nie wygląda to u nas tak jak w serialu. Biorę dzielnie to na klatę, ale świadomość tych zmian nie jest dla mnie fajna. Dodatkowo bardzo kłuje mnie w sercu rozluźnienie, a wręcz zaprzestanie, wieloletnich, jeszcze z czasów szkolnych, kontaktów towarzyskich rodzinnych z JednąOną, z tegoż grona. Cóż, życie...
Sobotę spędziliśmy w domu. Zawirowania pogodowe przekładają się u mnie na migrenowe bóle głowy. O ile jeszcze w sobotę myślałam, że to chyba po piątkowej babskiej imprezie, to dziś w niedzielę utwierdziłam się w przekonaniu, że to jednak pogoda, a nie poimprezowy zespół dnia następnego.
W niedzielę miał być wypad rowerowy i spotkanie rodzinne u Młodych. Wyszło najpierw leniwe przedpołudnie, potem obiad u nas, połączony z deserem i leniwym popołudniem w towarzystwie Małej. Młodzi zdrowotnie zaniemogli i odwołali imprezę u siebie.
Siedzę i oglądam koncert fes_tiwalowy w Opo_lu. Wczoraj też oglądałam. O piątkowym opowiadał mi SzM, bardzo mu się podobal. Nie należę do wielbicieli TEJ telewizji, nie mam o niej dobrego zdania, ale muszę przyznać, że ta festi_walowa impreza im się udała. Naprawdę mi się podoba.
A od jutra odliczam dni do wyjazdu, bo zaczynam pakowanie, tj. kompletowanie minigospodarstwa, bo trochę tak to wygląda. Jedziemy jak zwykle na Wybrzeże, nad morze, jak zwykle z rowerami, no i trzeci rok z rzędu do tego samego ośrodka.
Czy określenie Wybrzeże obejmuje cały rejon nadmorski od Świnoujścia po Piaski? Tak mnie to zaintrygowało. Mamy tam do dyspozycji fajny, wyposażony domek, ale bez posiłków, bo one nas niepotrzebnie ograniczały.
Jak bardzo mi się nie chce pakować i jechać to tylko ja wiem. Czy to zakrawa o pracoholizm, lenistwo czy może jednak starość (lepiej brzmi peseloza)?


2 komentarze:

  1. Nie lubię pakowania, zawsze myślę, że czegoś zapomniałam.
    To samo miejsce, jeśli fajne nie dziwi mnie, tez tak robimy czasami.
    Pięknej pogody i udanego relaksu!
    My w lipcu w góry:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń