Stali bywalcy :)

sobota, 1 stycznia 2022

1. 2022

Sylwester spędzony w miłym małym gronie. Czyli prawie ok. Prawie, bo zakłuło mnie tempo i ilość %. Oczywiście prym przewodził SzM. 

Jeśli cały rok ma być taki jak Nowy Rok to ja to p&$! @)! Ja wysiadam.

Dzień zaczął się oczywiście od telefonu Matencji. Nie jest istotne, że może śpimy jeszcze, bo przeciez był Sylwester. Trudno. Przeżyję. Potem w kolejnej już rozmowie z nią ustaliłam, ustaliłyśmy, bo Matencja dojrzała do tego, że wraca jednak do leku na literkę S. Bo trzy wzięte już tabletki Profenidu nie przyniosły poprawy ani ulgi. Wysłuchałam, pogadałam. 

SzM. %. Tym razem przegiął. Zaczynam obserwować u siebie objawy osoby współuzależnionej. On twierdzi że przesadzam, ja ze on ma problem. 

Nie wiem czy świadomie czy nie, ale doprawił się dziś na maxa, panowie dziś na odchodne wypili po piwku i wykończyli resztę śliwowicy, a to mocne bardzo, bo 70%. Przerażona jestem jego stanem. Aż się upewniałam czy nic chorobowego się nie dzieje. Całe popołudnie śpi. Wstając, usiłował chyba złapać równowagę, nie wiem jak to było konkretnie, ale wylądował na podłodze, złamał drapak, skaleczył się w ucho, nie potrafił zebrać się z podłogi. Wstyd mi że takie coś miało miejsce, wstyd mi że o tym piszę... Nawet nie wiedziałam że coś mu się stało, bo byłam w kuchni. To było okropne. Śpi teraz cały czas i nie wie kompletnie co się dzieje. 

Tyle co posprzątałam. Dzwoni zapłakana Mała i mówi mi żeby jechać do Matencji, bo coś się z babcią dzieje, bo strasznie płakała do telefonu. Ze jeszcze takiej jej nie słyszała. A Mała, dobra wnuczka, zadzwoniła z życzeniami noworocznymi do babci, bo jest na sylwestrowym wyjeździe ze znajomymi, wraca jutro. Wysłuchałam, wytłumaczyłam, uspokoiłam, wsparłam, pogadałyśmy i... ryczę teraz cały czas. Bo Mała rozsądnie powiedziała mi na głos pewne ważne rzeczy. "Przykro mi bardzo Mamo, że masz takich rodziców, że miałaś takie (rodzice non stop pokłóceni, wieczna walka, a Matencja wiecznie pokrzywdzona przez los i cierpiąca dla nas) dzieciństwo, wspomnienia, że wisi to cały czas na Tobie. I szczerze Cię podziwiam jak Ty sobie z tym wszystkim dajesz radę, jak to wytrzymujesz, bo zobacz na mnie, ja się rozsypuję mimo, że nie mam takich obciążeń. Ja bym nie dała rady, a ile Ty w sobie musisz dusić by być tak silną. Bardzo Cię kocham, podziwiam i dziękuję Wam za to, że nie fundowaliscie mi takich atrakcji". Powiedziała płacząca do telefonu Mała. Oczywiście nie zająknęłam się do niej na temat SzM i dzisiejszego dnia. Ale po rozmowie z nią pękłam, rozsypałam się po prostu. Szloch na maxa. Samej siebie mi było żal. I ryczę co chwilę. 

A potem znowu Matencja, cd. o bólu, chorobie i relacjach z Tatencjuszem. Słucham przez telefon i płaczę bezgłośnie z bezsilności. 

Już nie mogę, nie potrafię być dalej silna. To zbyt wiele dla mnie jednej. Nie daję rady. 

I tak to... 


17 komentarzy:

  1. Masz fajne dziecko, miałaś na to wpływ. Na rodziców nie. Jesteś dzielna,ale staranie się za wszelką cenę gdzieś wychodzi bokiem.
    Taki płacz bywa oczyszczający, niech przyniesie ulgę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Dziękuję za dobre słowa. Potrzebny był mi taki głośny oczyszczający szloch.

      Usuń
  2. Mocno, mocno przytulam,,popłakałam się. Slowa od córki bezcenne!

    Na SZM spuśćmy zaslonę milczenia, ale powazna rozmowa was czeka, jednorazowy wystrzal, przddobrzyl,przeliczyl sie z mozliwoscismi, to bedzie mial nauczkę. A jak jego koledzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do SzM sam nie wiedział co go ścięło, myślę że poranne piwo utrwaliło % z nocy, a kielonek śliwowicy 70% dopełnił reszty. Ale nie zmienia to faktu, że hamulce trzeba mieć. Kolega ok, chyba, bo nic złego do nas nie dotarło. Inna sprawa, że ja też się nie chwaliłam naszymi atrakcjami.

      Usuń
  3. Co za kiepski początek roku, trzymaj się tam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Anonimko, czytam Twoj blog od dawna ale do tej pory nie odwazylam sie napisac. Dzisiaj jednak po prostu musze Ci napisac jak bardzo Cie cenie i jak bardzo wspolczuje za ta istniejaca sytuacje rodzinna. Bardzo dawno temu chcialam zostawic meza bo jego rodzice bardzo byli destruktywni i to wplywalo na ich dzieci i na mnie. Wtedy moj ojciec powiedzial ze rodzicow sie nie wybiera i jak mojemu mezowi byloby przykro ze jeszcze przez nich stracil zone. Po jeszcze jednym epizodzie odseparowlismy sie na zawsze i tak zostalo do konca. Coreczke masz cudna i syna tez; czy nie masz rodzenstwa zeby na pewien czas przjeli paleczke a Ty zebys odpoczela psychcznie? Mysle o Tobie i przesylam zyczenia zebys sie uporala z tymi przeciwnosciami losu .To Cie nie pocieszy ale naprawde sa jeszcze gorsze bo zupalnie nieodwracalne sytuacje. Aga T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aga T 😁 Bardzo Ci dziękuję, że słowa wsparcia, jest mi bardzo miło. Przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie kompletnego odcięcia się od moich rodziców, ale stawiam granicę. Uczę się tego. Bo nie jest łatwo. I te nieodwracalne sytuację zawsze siedzą mi za uchem, bo może za mało się staram, a potem będzie za późno. Takie mnie myśli nachodzą za każdym razem.

      Usuń
  5. Nad SZM spuszczę zasłonę milczenia. Przynajmniej na razie. Bo niewiątpliwie to wszystko oddziaływuje także na niego i w ten sposób on się rozładowuje.
    Z rodzicami inna sprawa. Najważniejsze, że są względnie sprawni fizycznie i nie trzeba koło nich chodzić. A gdyby nawet, to maja siebie nawzajem. Myślę, że przyszedł czas na konkretną rozmowę, że nie masz już siły. Powinnaś się odciąć, mimo że wydaje Ci się to trudne, albo nawet niemożliwe. Wierz mi, że to jedyne wyjście. Sama przez to przeszłam i wyszło to wszystkim na dobre. Nie możesz dorosłych ludzi stale niańczyć, bo sama widzisz, jak to sie potem na Tobie i Twojej rodzinie odbija. Są dorosłe dzieci, które maja kontakt z rodzicami dwa razy do roku - czasem tylko telefoniczny - i też żyją. Dbaj o siebie, bo to wszystko kiedyś Cię przytłoczy...
    Trzymaj się - życzę Ci wszystkiego dobrego w nowym roku - i dużo zdrowia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stanęłam pod ścianą i zdyscyplinowalam towarzystwo. Póki co ze strony Tatencjusza jest trochę poprawy. A ja uczę się stawiać granice.

      Usuń
    2. A co SzM... Życie pokaże. Może potrzebny mu był taki prysznic.

      Usuń
  6. SzM. to była ta kropla, która przepełniła czarę goryczy. Musisz odpocząć od problemów rodziców, odciąć się, choć tak łatwo to się tylko mówi... Masz Rodzeństwo- co się stanie, jak przestaniesz na jakiś czas odbierać telefony od rodziców po poinformowaniu rodzeństwa, że teraz oni muszą przejąć pałeczkę, bo inaczej zwariujesz... I niech słowa Córki dodają Ci otuchy. Pięknie to powiedziała. Poczuj się doceniona, że to widzi. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też myślę że SzM był tą kroplą. A co do rodziców... Stawiam granicę. I sobie i im 😁

      Usuń
  7. szczerze mówiąc gdyby moja matka tak popsuła sylwestra/nowy rok mojemu dziecku i doprowadziła do płaczu swoimi hipochondrycznymi zachowaniami i smiem twierdzić celowym działaniem (skoro ona sie dobrze nie bawi, to nikt inny nie będzzie sie bawił) to opieprzyłaby moja matkę i powiedziała, że jeśli to sie powtórzy to zerwę z nia kontakty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię być aż tak, no właśnie nie wiem jaka, jak to określić, konkretna, ostra? Matencja w tym akurat przypadku chyba nie była hipochondryczką, bo jednak bolało ją mocno. Myślę, że ten ostry, okropny ból kręgosłupa nie pozwalał jej zachowywać się racjonalnie. Nie nazwałabym tego celowym działaniem.

      Usuń
  8. Sorki ja myślę pewnie przez pryzmat doswiadczen z moją matką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co. Też się zastanowiłam czy nie za bardzo ja usprawiedliwiam, ale zdanie podtrzymuję 😁

      Usuń