Stali bywalcy :)

poniedziałek, 21 września 2020

43 / 2020

Mimo różnych perturbacji dotarliśmy w końcu do Młodego i Panny. Umówieni byliśmy, bo już się poukładali i mogą się pochwalić jak mieszkają. Tak mówili. Mhm... Szczerze powiem trafił swój na swego. On leniwiec, ona wiecznie zmęczona 😁 Ja to miałam ochotę zapytać czy na pewno już się poukładali, bo wcale na to nie wyglądało. Nie żeby było brudno i się lepiło. Bo kurze starte, podłogi czyste. Ale ogólny chaos, brak ładu i składu. Ale jak to się mówi nie mój cyrk, nie moje małpy. Gdybym ja tam wkroczyła do akcji to tylko iskry by leciały, a tam jest wszystko tak na odczepnego, na chwilę. Wstyd mi troche, że spod moich skrzydeł wyszedł taki balaganiarz, ale to przecież już stary chłop i nic mi do tego. Może to taki rodzaj wyzwolenia, forma buntu, że u niego nie musi być porządku, bo jemu to nie przeszkadza, a poza tym no przecież sprzątali i jak sami powiedzieli już się poukladali... Dość powiedzieć, że po ponad trzech tygodniach mieszkania balkon jeszcze nie doczekał się pełnego kontaktu ze ścierą 😁 No ręce mi opadli, obie. Ale dzielnie zaciskam zęby. Mieszkanko fajne i mimo tego pseudo porządku takim poważnym problemem i generalnym minusem jest to, że to jest wynajmowane, a nie ich. 😁😁😁

Panna jakiś czas temu odgrażała się, że mimo skończonych studiów mgr z uwagi na obecne zatrudnienie podejmie studia zaoczne by móc awansować w pracy. Wiecznie narzeka na tą swoją robotę więc studia wydają się być sensowne, otwierają możliwości i ścieżkę kariery zawodowej z dobra płacą. Wyglądało sensownie. No niestety Panna zmieniła zdanie, pójdzie za rok. Moim zdaniem to kompletnie bez sensu. I uważam, że nie pójdzie. Odwlecze, odechce się jej, zajdzie w ciążę i dooopa.

Nie chce na nich narzekać, staram się mocno, ale nie mogę znaleźć żadnego pozytywu. O negatach mogłabym jeszcze dłuuugo. 

Czego ja bym oczekiwała...? Porządku w mieszkaniu, takiego ogólnego wrażenia ładu, np. sterty prasowania wyniesionego do innego pokoju, odkurzacza również, czystej kuchenki, uporządkowanego balkonu itp. I konkretnych planów i decyzji, które mają wpływ na ich przyszłość. Te studia są szansa na dobre zarobki Panny w przyszłości. Podobno jest szansa, że firma je sfinansuje, więc kompletnie nie rozumiem tej decyzji. To tylko 3 lata, ale czas leci, brzydko powiem, Panna młodsza nie będzie, planują dzieci, kredyt na mieszkanie. No i chyba oczekiwałabym może jakiegoś kontaktu z tymi rodzicami Panny.

I wiem, dobrymi chęciami piekło wybrukowane, ale qrcze nie widzą tego wszystkiego? Ślepi są? A może im nie zależy, żyją tu i teraz, tylko chwilą, bez myślenia co dalej...? A Panna pochodzi przecież ze specyficznej rodziny, gdzie rodzice bez szansy na spokojną ustabilizowaną starość, bez własnego kąta, bo w wynajmowanym mieszkaniu, z dorywcza pracą. To nie rokuje dobrze. 

Tak, wiem, to nie moje życie, nie moja sprawa, nie moje wybory. Jest mi naprawdę ciężko... 

10 komentarzy:

  1. Ja się w miarę odcięłam, nie jest to łatwe ale da się. Bo tak, wszystko u nich pójdzie i tak swoim trybem, niezależnie od Twoich zamartwiań, dobrych rad, ciosania kołków itp., raczej nic nie da się zrobić. Mam to przepracowane (trochę latek), dopada mnie czasem oczywiście zgryz ale wyrywam chwasta, i łatwiej mi się żyje, a młodzi jakoś sobie radzą. Pozdrawiam- zosia ps Relację ojciec-syn staram się omijać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, znam podobne problemy z autopsji, mój najstarszy właśnie się poddał tuz przed obroną pracy licencjackiej i znów nie ma pomysłu na życie. A ja sama nie wiem co o tym myśleć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uciążliwe jest to, że nie mamy na to wpływu. Nie da się już kazać im zrobić 😉

      Usuń
  3. To normalne, że masz w sobie niepokój, z tego co piszesz - ja miałabym podobne obawy i przemyślenia. Ale zawsze przypominam sobie co mnie wkurzało w moich rodzicach i w moich teściach odnośnie życia mojego i mojego męża i po prostu staram się nie powtarzać ich zachowania :)
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często myślę o tym, by nie być postrzegana jak własna matka lub teściowa. Serio!

      Usuń
  4. Chcialabym, żeby corkom ułożyło sie szczęsliwie i żeby nie popełniły moich, naszych błędów.Nie wiem czy to się uda,Starsza niepokorna, w zwiazku od 10 lat, bez papierka, nie wiem czy to do konca dobry wybór i co dalej, ma pasję, duzo checi, pracowita, ale zupelnie wolny duch i strzelec. Trudno się żyje takim ludziom.
    Druga ostrożna, rozsądniejsza, bardziej wydawaloby sie ulożona, układa życie z dala od nas, odcina sie coraz bardziej chyba, mimo że wiecej rozmawiamy.Chce byc niezależna, a z drugiej strony nie jest. Ich wybory, nic nie poradzę, kibicuję i wspieram.

    Co do balagsniarstwa, to mogli chociaz jeden pokoj wizytowy miec ok, ha, ha. My nie chodizmy do Starszej, tak sie utsrlo, ze oni przychodza do nas, lub jezdzimy w plener. Chociaz miłoby bylo gdybysmy zostsli zaproszeni i ugoszczeni. Gdzies widicznie popelnilam bląd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra - Twoje słowa to miód na me serce. Znaczy, że inni mają podobnie 😁
      Tak, na starym mieszkaniu byliśmy u nich raz na początku i potem chyba drugi z okazji urodzin Panny. Nie chodzimy, nie chcemy się narzucać, poza tym ten ich artystyczny nieład bardzo mnie drazni. Zdrowsza jestem jak go nie widzę 😉

      Usuń
  5. Hmmm...nic pozytywnego nie piszesz o swoim synu.Masz bardzo dużo zastrzeżen do tego, jak żyje.A to jego zycie .Czy zastanawiałaś sie dlaczego jest Ci cieżko zaakceptować to , jaka osoba jest Twój syn i w jaki sposób on żyje?To,ze nie jest taki jak Ty bys chciała,to nie znaczy ,ze jest zły...

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak inni tez tak maja.Dawniej pomagalam starszemu synowi a mieszka sam ogarnąć ten artystyczny nieład bo miałam wyrzuty sumienia ze za malo uczylam porządku .Z czasem doszlam do wniosku ze nic to nie daje tylko nasze nerwy i niesnaski i sobie odpuscilam.Niech sobie siedzi w tym jak mu to nie przeszkadza lub nie widzi.Serce boli ale trudno.Jak piszesz _no przecież sprzatali to młodszy to samo mówi na mój przyjazd,tylko to ich sprzątanie to nie to samo co by było nasze.Tez mam źle wspomnienia z wizyt teściów i nie chce tego powielać.I mam wtedy spokojna głowę ,cieszę się ze ich widzę,słyszę ,mogę przytulic a reszta mi zwisa i powiewa .Trudne to ,ale da się.Bądź dobra teściową i cieszę się ze Was zapraszają,bo wiem ze wiele dzieci nie życzy sobie kontroli w ich gniazdach i wola spotkania na mieście lub w ogóle .Takie czasy nastały tylko komputer i komórka ze zdjęciami.Pozdrawiam serdecznie Marta uk

    OdpowiedzUsuń