Homeoffice mojego SzM mnie kiedyś wykończy... 😁
Ciekawe czy któryś z badaczy pracy zdalnej wpadł na to, że takiemu zdalnemu pracownikowi włącza się, chyba jako skutek uboczny deficytu ruchu, popracowe ADHD. A to przekłada się na relacje rodzinne. Ja wracam z pracy i z miłą chęcią grzałabym doopką kanapę, a on/SzM pyta co robimy, gdzie jedziemy...? Masakra, mówię Wam. No a w weekend to już nie ma zmiłuj się. Zwykle mi się podoba, nie narzekam, bo ile w domu można siedzieć, ale przychodzi taki dzień gdy ma się dość.
I tak wczoraj była wycieczka plenerowa, samochodowa, bo daleko. I było słońce, deszcz i cudna tęcza, a po powrocie do domu opad gradu, ale tak, że wyglądało jakby śnieg spadł, bo zabielila się okolica. A dziś lokalna wycieczka rowerowa z deszczem, który nas zmoczył i to bardzo. Zawsze wożę sakiewkę z tzw. przydasiami, a dziś jej zapomniałam i nie chciało mi się już wracać po nią do domu. Zawsze wożę, ale nie dziś gdy przyszedł czas, że jeden przydaś by się przydał 😁
A jutro cóż, do pracy rodacy...
A na Dzień Mamy zażyczyłam sobie od dzieci "czasu" zamiast tradycyjnego kwiatka czy upominka. O ile z Małą spodziewam się, że będzie ok. O tyle przy spotkaniu z Młodym obiecuję sobie pilnować się by nie rozliczać tudzież nie podejmować trudnych tematów, bo celem jest przecież by było miło. 😁
Niech się uda to dzieńmatkowanie😀
OdpowiedzUsuńMoje córki daleko, więc pewnie tylko porozmawiamy na skype czy messengerze.