Stali bywalcy :)

czwartek, 20 maja 2021

63/2021

Mała skorygowała mnie nieco... , ma nie tyle myśli samobójcze i zamiary pt. coś sobie zrobię, tylko nawiedzają ją takie impulsy pt. a może skoczyć z balkonu, a może ciachnąć się nożem, co by to było, jakby to było. Szczerze powiem, rozumiem. Też mi się zdarzyło tak mieć. Czasem miałam takie różne złe myśli, że się ich po prostu bałam i byłam w szoku skąd mi się takie impulsy biorą. Dawno to było, ale było. Teraz Mała zabrała się za nowe tematy; intuicja, przeczucia, karty tarot, metafizyka, ziołolecznictwo itp. Myślę, że to dobry objaw, że coś robi, chce, ma zainteresowania, poszerza je, że robi cokolwiek, a nie stoi biernie w miejscu. 

Seniorzy moi doprowadzają mnie do... Nawet nie wiem jak to nazwać... Cóż... Najpierw zaliczyłam wielkie sprzątanie u Matencji i Tatencjusza. Okna, podłogi, dywany, lampy i cała reszta. Postawiłam ich przed faktem dokonanym, bo pewnie w tym życiu nie doczekałabym się z ich strony prostego komunikatu pt. przyjedź i pomóż. Namachałam się i to sporo, a jest gdzie się rozwijać, bo oni mają do sprzątania ponad 80 metrów, a wszystko to machnęłam w jedno popołudnie. No... , a potem za kilka dni Seniorzy zdecydowali się przemeblowywać jeden ze swoich pokoi. Umówili się z Młodym i Rodzeństwem, bo niestety sami już nie dadzą rady. No nie byłam z tego powodu szczęśliwa. Wrrr... Pojechałam jednak pomóc ogarnąć ten krajobraz po bitwie no i przyszło mi uczestniczyć w tym przemeblowywaniu. Matencja na wszystko musi mieć baczenie, rwie się do pomagania, przesuwania, dźwigania, nikogo nie słucha (przypomnę tylko, że ma problem z kręgosłupem i ledwo co chodzi) bo przecież my przesadzamy a ona wie lepiej. Tatencjusz wymusza robotę wg swoich wskazówek, niekoniecznie sensownych. Ponadto Matencja wykorzystując naszą obecność dowala Tatencjuszowi na każdym kroku ile tylko może. Słowem masakra, wszyscy mają dosyć ich obojga razem i każdego z osobna, przy czym Matencji zdecydowanie bardziej. Ja usiłuję zgarnąć ich do kuchni, a ekipa niech sobie robi w pokoju wedle swego uznania. Nie jest to proste zadanie. Matko i Córko, to jedno popołudnie skróciło moje życie przynajmniej o tydzień. Podminowani byli wszyscy. Powiem szczerze, że z 10 albo i więcej lat temu, nie przypuszczałabym, że dojdzie do tego, że z pełną świadomością powiem, że zachowanie Matencji jest gorsze i bardziej wkurzające niż Tatencjusza. Jest tak strasznie męcząca, wkurzająca tą swoją nadgorliwoscią, złością kierowaną do Tatencjusza, ogólnym manipulowaniem, wiecznymi tajemnicami... A moja frustracja sięga zenitu, bo co ze mnie za wyrodna córka, skoro tak myślę. I jak bardzo muszę się pilnować by nie być taką samą. I jeszcze, jak to zrobić by nie wpaść z jednej skrajności w drugą...

Filmowo skończyłam serial New Amsterdam, czekam już na trzeci sezon. Zaliczam teraz kolejny, ale miniserial pt. Co kryją jej oczy. Trochę mnie wkurza, bo ciągnie się, ale intryguje nieco. 

Domowo jest ok. Nie potrafię jakoś  pogodzić się, uwierzyć w to, że mamy teraz taki fajny czas, luz. Sami we dwójkę (plus kot 😁), bez pośpiechu, napinki, w końcu bez wyczekiwania na wypłatę. Chyba już to pisałam, ale trudno, znaczy, że prawda 😁 Dzisiaj miałam pracowy dzień wolny, zaliczyłam webinarium, potem serial, potem upichcilam obiad, a potem wzięłam się za odkurzanie, bo wokoło pełno było sierści i moich włosów. Od momentu gdy zrobiły się dłuższe są też zdecydowanie bardziej widoczne 😁

Pracowo jest też ok. Nie chcę zapeszać, ale póki co wychodzi na to, że przyjęcie awansu było dobrą decyzją. Oby tak było dalej. 

A do naszego urlopu wakacjowego coraz bliżej 😉😁🚴‍♀️🌞

10 komentarzy:

  1. Co kryją jej oczy jest niesamowity!
    Na urlopie na pewno wypoczniesz i nabierzesz dystansu, czego Ci serdecznie życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotrwałam do ostatniego odcinka. Fakt, zakończenie robi wrażenie, ale... Zmieściłabym to w 3 odcinkachi wówczas tak by się nie ciągnęła akcja. I damski głos lektora kompletnie mi nie pasował.

      Usuń
  2. Truizm, ale małe dzieci mały kłopot, duże dzieci... Eh! Troska o nie nigdy się nie kończy. Kiedy są dorosłe, same o sobie decydują, nawet jak dobrze poradzisz, to nie wiadomo czy skorzystają z rady. A radzić też strach, bo może rada jest zła??? Chyba wszystkie matki mają takie dylematy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że często sama sobie muszę w głowie tłumaczyć, że są dorośli, że to ich życie, ich decyzje...

      Usuń
  3. My do snu i dla relaksu oglądamy The Kominsky metod.
    Zyczę żeby sie Młodej poukładało, i w srodku i w życiu.
    Tobie dystansu i cierpliwosci do rodziców. Przestań się w koncu biczować,nie wiem skąd Ci sie to bierze, przeprscuj temat i uwolnij się.
    Nie oczekuj, rob co uwazasz, ze trzeba w kwestii pomocy, jest jsk jest lepiej nie bedzie a gorzej moze być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My to filmowo różnie, czasem coś razem, ale zwykle każde z nas w swoich klimatach.
      Obiecuję sobie za każdym razem już się nie biczować, bo nic z tego dobrego nie wychodzi.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu Twojego postu trochę pogłówkowałam i strach mnie obleciał - czy ja będę potrafiła na spokojnie i z wdzięcznością przyjąć pomoc córki?.
    Do tego czasu jest z tym bardzo dobrze, ale jak będzie to wyglądać, kiedy będę np. bardziej zależna od niej niż obecnie...
    Bo gdy będę całkowicie zależna od innych, to wiem, ze chcę pójść do domu opieki (mam na ten cel odłożone pieniądze).
    Wolę żeby mnie najbliżsi odwiedzali uśmiechnięci niż widzieć ich zmęczone opieką nade mną twarze na co dzień.
    To są trudne sprawy, które się same prawie nigdy nie rozwiązują, więc myślę, ze dużo wcześniej trzeba o wszystkim porozmawiać i pomoc oraz opiekę ułożyć tak, by wszystko miało ręce i nogi.
    A Ty się niepotrzebnie nie biczuj, bo jesteś bardzo dobrą córką i nie zazdroszczę Ci, ze musisz zgadywać kiedy masz Rodzicom pośpieszyć z pomocą, a kiedy sami sobie powinni poradzić.
    Niedomówienie mogą naprawdę wyrządzić dużo szkód.
    ps. pisałam Ci (kiedy Młody wyprowadzał się), ze czas kiedy dzieci wyfruną z gniazda, jest fajnym czasem (z wyjątkiem tego czasu, kiedy się o te dzieci martwimy;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem Ci, że zdarza się, że ludzie podejmują samodzielnie decyzję o zamieszkaniu w placówce opiekunczej. Zdarzyło mi się usłyszeć, że to decyzja z miłości do swoich dzieci, by nie obciążać ich obowiązkiem opieki. Dobrym pomysłem jest zamieszkać ciut wcześniej niż stworzy się sytuacja alarmowa, bo wówczas sprawny jeszcze senior jest w stanie sam się zadomowić, nawiązać relacje społeczne, towarzyskie i skorzystać z wszelkich form aktywizacji oferowanych przez placówkę. Aczkolwiek nie każdy jest osobą zdolna do podjęcia takiej decyzji. Na ten przykład pierwszy z brzegu powiem, że dla mojej Matencji to na pewno byłby dramat i koniec świata. Bo wiesz, dobrze się mówi i radzi gdy problem nie dotyczy nas bezpośrednio.
    Pamiętam jak mi to pisałaś 😁

    OdpowiedzUsuń