Stali bywalcy :)

czwartek, 27 sierpnia 2020

36 / 2020

W temacie moich rozterek na temat Młodego i naszej pomocy... Pomyslałam, że powinnam po prostu zakomunikować mu to, co tak zgrabnie mi się tu poukładało. Że się nie narzucamy, ale jak trzeba to pomożemy. Celowo nie powiedziałam o tym SzM żeby nie słuchać komentarzy. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Młody ucieszył się, podziękował. I wczoraj zadzwonił z prośbą o pomoc, bo każde ręce się przydadzą. Wkurzył mnie SzM komentarzem/pytaniem skierowanym do mnie "a do czego my mu jesteśmy potrzebni?". Zostawiam to bez komentarza, bo ręce mi opadają. Zawsze mam wrażenie, że SzM traktuje Młodego z buta. Ale może to ja przewrażliwiona i nadgorliwa jestem. 

Od jutra młodzi zaczynają pracę przeprowadzkowe. Są wkurzeni na maxa, bo umawiali się na to już kilka dni wcześniej, tak by w weekend wszystko już pozamykać i móc pojechać na kilka dni gdzieś w Polskę, na urlop. Niestety właściciele mieszkania dopiero jutro udostępnią im 1 pokój (!) , gdzie będą mogli zacząć składać już cześć swoich rzeczy. Reszta ma być dostępna od soboty, ale bardziej w południe niż rano. I wkurzeni są, bo zaplanowali sobie inaczej niż wyszło, a właściciel nie raczył ich poinformować wcześniej o tym poślizgu. No i są tam jeszcze rzeczy poprzedniego lokatora. Podobno jutro ma to zniknąć. 

Jak na początek współpracy to trochę kiepsko... Obym się myliła. 

Inna sprawa, że płacą dopiero od września więc ustalenia na wcześniej były raczej grzecznościowe, no ale były; że poślizg raczej nie całkiem zawiniony był przez samego właściciela, a bardziej przez jego ekipę remontową. 

Jak powiedziała Mała kuriozalne jest to, że do tej pory to raczej on był tym, który na wszystko ma czas, a teraz zobaczył jak to jest być po drugiej stronie w takiej sytuacji. 

Czuje taki niesmak, dyskomfort, nawet nie wiem jak to okreslic. Bo uważam, że trzeba pomóc, bo to nasze dziecko, bo na rodziców powinno móc się zawsze liczyć, bo to ważna sprawa, chce by wiedział, że ma w nas oparcie. Bo znam opinie SzM, który mowi, że Młody jak potrzebuje to nas widzi, a tak to ma nas w głębokim poważaniu. Bo pamiętam jak 2 czy 3 lata temu po wczasach dzwoniliśmy żeby był w nocy w domu, by pomóc nam się wypakować po podróży (rowery na dachu) to olał nas sikiem prostym. I może też tak powinniśmy zrobić... To moje dziecko, kocham go bardzo, ale mam wrażenie, że chyba bez wzajemności 😉 i zdaję sobie sprawę z tego, że nie zostałby moim kolegą z wyboru. Tak, wiem, okrutne to słowa. I źle się z tym czuję. 


4 komentarze:

  1. No tak, ale przecież dzieci mają o te 20 z hakiem lat mniej, i jednak nie czarujmy się- mniej od nich wymagaliśmy niż od nas wymagano, więc też są inne i trudno żeby nagle byli ideal. Tak czy siak macie dobrego syna, bo bywają prawdziwe gagatki. Pozdr.- zosia

    OdpowiedzUsuń
  2. 20 lat mniej- tzn. 20 lat mniej doświadczenia życiowego, przemyśleń itd itp ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, Zosiu, naklikalam sporo i wszystko poszło w kosmos...

    OdpowiedzUsuń