Stali bywalcy :)

niedziela, 29 maja 2022

39 / 2022

Dzień Matki zaliczony. W tym roku SzM pojechał do swojej, ja do swojej. Rzuciłam nawet propozycją, że może by tak we dwójkę i tu i tam, ale ostatecznie każdy pojechał do swojej, swoim transportem. Brak nam cierpliwości do teściowych. O ile swoje mamy musimy wytrzymać z dobrodziejstwem inwentarza bo wiadomo, o tyle do teściowych już niekoniecznie. I generalnie tak robimy. Każdy jeździ do swoich seniorów. W trosce o swoje zdrowie psychiczne. 

U Matencji spotkałam się z rodzeństwem. Aż sobie zapiszę ten fakt, bo nie zdarza się często. Myślę, że dopóki będą żyli rodzice to będziemy się kontaktować w ich sprawach, a potem nasze drogi już się nie zejdą. Brat jest kompletnie niezainteresowany utrzymaniem wiezi. Bratowa jeszcze bardziej niezainteresowana. A ja narzucać się nie będę. Już mi się nie chce. Póki co. Dokładnie tak samo wyglądają relacje SzM z jego rodzeństwem.

Mój osobisty Dzień Matki był średni, tj. w połowie fajny. Mała po powrocie z wojaży zapowiedziała się z wizytą po czym do południa zadzwoniła z życzeniami i odwołała swój przyjazd, bo zmęczona po wojażach itp. Ok, rozumiem. Poprosiłam by zadzwoniła na pogaduchy jak odeśpi i odpocznie. No to chyba jeszcze śpi do teraz, bo nie raczyła się odezwać. 

Młodzi bez umawiania się i dzwonienia po prostu przyszli i niestety pocałowali klamkę, bo my byliśmy u naszych mam. Potem przyszli drugi raz i było fajnie. Upiekliśmy sobie całe mnóstwo pizzy i było pysznie i miło. 

Weekend. Dla mnie już od piątku, bo wzięłam wolne. Mało tego, do pracy idę dopiero we wtorek. A jak weekend to wiadomo, że SzM będzie gdzieś nas ciągał. Dziś zaliczyliśmy krakowski Kazimierz. W nogach mam 11 km spaceru.

Jutro, a właściwie to już dziś, planujemy zrobić na rowerach jakieś 50 km. Oby pogoda była ok.

Usiłowałam zebrać do kupy moje stare babskie towarzystwo, ale niestety. 100 lat temu reakcje byłyby zupełnie inne, a dziś "nie wiem czy dam radę, nie obiecuję, być może, ale nie napewno" i inne farmazony. Nie, to nie. Mamy koniec maja, a na koncie w tym roku jedno spotkanie, chyba jeszcze w lutym. Cóż, próbowałam.

Ostatnio śnią mi się koszmarne jakieś sny. Jak nie wojna to jakieś tornada, Ostre wichury, awarie prądu. Ciężkie tematy jakieś. 

Póki co kolorowych snów. 


1 komentarz:

  1. 50 km, to bardzo dużo!
    Towarzysko u mnie kiepsko, spotykam sie sporadycznie i pojedynczo z kolezankami, a jedna nie widzialam sie od stycznia, ona zajeta, nie ma czasu na odwiedziny, nawet nie zadzwoni, eee, posypaly sie kontakty, ale jakos mi to nie przeszkadza, bo coraz wiecje nas dzieli. Nowych znajomosci nie zawieram, ale tez nie odczuwam takiej potrzeby, żeby prowadzic pręzne zycie towarzyskie.
    Mnie się często śnią jakies koszmarki, ale rodzina, zmarli mi sie snią, takie tam, nie lubię.
    Z corkami jestem w kontakcie na odleglosc, niexwiem w koncu czy sie spotkamy ze Stsrszą, byly obiecsnki J, a teraz,nie ma czasu, za daleko i w ogole.

    OdpowiedzUsuń