Stali bywalcy :)

czwartek, 10 października 2024

43/2024

Wczoraj nadrobiłam trochę zaległości z życia towarzyskiego. Wprosiłam się na dopołudniową kawę, załapałam się też na obiad. Po południu odwiedziłam siostrę SzM i wręczyłam w koncu zaległy prezent urodzinowy. W tak zwanym międzyczasie załatwiłam sobie miejsce w aucie na tradycyjny babski październikowy wyjazd. Odbyłam kilka rozmów telefonicznych, wysłałam smsowe wiadomości by dać znać że żyję i podtrzymać relacje. Umówiłam się na dziś wieczór. Sama sobie wyznaczam cele, by mieć powód do wyjścia. Jeszcze kilka punktów zostało mi do realizacji.
Robię to wszystko z przymusu, z powinności, by nie wpaść w próżnię towarzyska z której potem ciężko jest się wydostać. Mam wokół siebie znajomych, wystarczy dać sygnał, impuls, ale utkalam sobie w głowie, że to wszystko trwa dopóki to ja inicjuje kontakty, ale tak nie jest. Tylko brak mi bliskiej osoby która będzie przy mnie stałe, będzie ciekawa co u mnie. Bo te moje relacje są płytkie. Nigdy mi tego nie brakowało, od dłuższego czasu czuję ten brak.  Mam problem z socjalizacja. Czuję się trochę jak za szybą. Nie potrafię się tak w pełni zaangażować, być ciekawa ludzi. To koło zamknięte, miotam się jak chomik w kołowrotku i sama siebie zadręczam. Pogoda piękna, jesień kolorowa, a ja nie potrafię się zmobilizować żeby wyjść z domu, tak dla siebie, dla czystej przyjemności. Przeraża mnie ta wolność, to nicniemusienie. Chyba wolę zapychać w rygorze powinności i zadań do wykonania. 
Ten tydzień wolnego utwierdza mnie w przekonaniu że moment przejścia na emeryturę będę odwlekać ile się da, ile ja dam radę.
Mobilizuje się od rana by w końcu ogarnąć ten rozgardiasz w chałupie i odkurzyć kocie kłaki. Kiepsko mi to idzie. Potrzebny mi impuls do działania bo czuję się jak mucha w smole...

2 komentarze: