Stali bywalcy :)

piątek, 13 września 2024

35 / 2024

Msza za Tatencjusza w miesiąc po śmierci, zamówiona niejako z automatu (a właściwie to zaproponowana przez proboszcza z parafii rodziców), wyciągnęła mi z głowy moje demony. Nie przeżywam mszy, bo tak mam, stoję i myślę sobie o różnych rzeczach. Tak było wtedy gdy jeszcze chodziłam do kościoła na mszę. Teraz na tej ostatniej mszy w swojej głowie prawie "rozmawiałam" z Bogiem, wyrzuciłam mu wszystkie swoje żale; nie doczekałam się odpowiedzi na pytania po co i dlaczego, z jakiego powodu i gdzie w tym jest sens i logika skoro Bóg jest dobry, jest miłością. Bo podobno jest. Znowu popłynęły łzy. Znowu się zanurzam w tym co było. Przypominam sobie chwilę po chwili. Masochistycznie wręcz zanurzam się w tamtej rozpaczy. Dlaczego? Bo chyba wtedy jestem bliżej SzM... Tak, wiem że to nie jest racjonalne, ale chyba o to właśnie w tym moim udreczaniu się chodzi. Przeczytałam wszystkie swoje wpisy z listopada 2023 bo wtedy w ramach autoterapii notowalam na świeżo wszystkie myśli i emocje po kolei od słów "tata umarł" usłyszanych od Małej. Czytam i płaczę, piszę tu i płaczę, w nocy szukam snu i nie znajduje, a do tego ta zapłakana już zimna pogoda.

Czarna dziura znowu mnie wciąga. 

Rok temu było to samo, chciałam zająć czymś myśli, puściłam sobie serial "Prz-yja-ciol-ki" a tam jedna z bohaterek właśnie umarła. No czad, akurat na poprawę nastroju :( Teraz to samo, siedzę i właśnie puściłam sobie pierwszy wczorajszy odcinek nowego sezonu, a tam ta-dam, jedna z bohaterek wspomina właśnie tą zmarłą. :);)

1 komentarz:

  1. Demony zawsze nas znajdą, dlatego nie obchodzę rocznic śmierci i nie chodzę na msze zamawiane...
    Płacz oczyszcza, byle się w nim nie zatracić, bo smutek lubi pochłaniać w całości!
    jotka

    OdpowiedzUsuń