Stali bywalcy :)

sobota, 7 września 2024

32 / 2024

Z kronikarskiego obowiązku zanotuję, że zaliczyłam odwiedziny rodzinne gości zza oceanu, z dalekiej Hameryki, a konkretnie z Kanady. Przystanek w trakcie podróży znaczy się mieli. Miło było patrzeć i słuchać jak Mała wymiata z nimi po angielsku, ale trudno mi się dziwić bo przecież ona pracuje w tym języku. Nie mniej jednak serce rośnie 😉 Goście fajni, mili, sympatyczni, nie kłopotliwi. Niestety nie zdążyli zobaczyć się z obojgiem moich rodziców. Byliśmy u Matencji, my, Mała i mój brat z rodziną. Delikatny najazd Hunów 😃 ale zorganizowaliśmy się tak by sama Matencja nie miała nic do roboty. Oczywiście był dramat że my wszyscy wychodzimy a ona zostaje sama, ale to standard. Już się przyzwyczailiśmy. Trzeba to robić szybko, energicznie i nie przedłużać niepotrzebnie. Wychodzić znaczy się. Dziś piorę bo pościele, ręczniki itp., w końcu miałam cztery dodatkowe osoby na pokładzie.

Weekend to moja zmora, w tygodniu jeszcze czas szybko zlatuje, bo wiadomo praca zajmuje sporo dnia. A weekend to masakra. Zwykle gdzieś razem z SzM jechaliśmy, rowerem, autem, różnie to było, ale było. Bolałam wtedy, że życie towarzyskie nam się rozsypuje, jakbym czuła co będzie. Teraz staram się planować tak by mieć czas zorganizowany, ale różnie to bywa. Ludzie mają swoje życie, rodziny, plany. Nie mam tak zwanej przyjaciółki-papużki-nierozłączki, moje relacje są raczej luźne, towarzyskie. Fakt gdy trzeba, gdy mam kryzys to wiem że są tuż obok, ale w sytuacji ot tak, od niechcenia, to mam taki wewnętrzny opór by się komuś wciskać w kalendarz. Mam często wrażenie że większość kontaktów wychodzi z mojej inicjatywy, a teraz mam taki czas że mi się nie chce. Zmuszam się trochę by wychodzić do ludzi, ale częściej odpuszczam. 

Urlop mam juz w końcu zaplanowany i zorganizowany. Późno to fakt, ale lepiej późno niż wcale. Nie miałam na tyle siły wewnętrznej i energii by organizować się sama. Szukanie towarzystwa na grupach społecznościowych jakoś mnie nie przekonało. A Mała jednak była chetna. Zgodnie z sugestia terapeutki wyszłam z inicjatywą, bo przecież dopóki nie zapytasz to nie wiesz. Nie chciałam jej tak oblepiać sobą, ale... Lecimy z Małą do Turcji leżeć i pachnieć, może nawet coś zwiedzić.

No i ... zarezerwowałam nam wyjazdowe Boże Narodzenie. Bezkosztowo mogę zrezygnować do wskazanego terminu więc nic nie ryzykuję. Muszę porozmawiać z Młodymi czy chcą, bo Mała jest oczywiście chętna, no i koniecznie z bratem co do losów świątecznych Matencji i ich planow. Tak, mam wyrzuty sumienia, ale uparcie idę w to, że nie odkładam nic na później i patrzę co jest i będzie dobre dla mnie.

Dziś biorę to co niesie życie. Kumpelka zaprosiła mnie na powczasowe pogaduchy. Trochę to jest taki rewanż za przysługę, ale nie rozkminiam. Korzystam. Jutro może się skuszę na wyjazdowe odwiedziny innej kumpelki, która jest na turnusie 130 km stąd. Zapraszała nawet na nocleg, ale myślę że dzień wystarczy 😉
Dziś w nocy Młodzi wracają ze swoich wywczasów. Myślałam by zaprosic ich jutro na obiad, ale dam im spokój, niech się ogarniają przed powrotem do pracy. Poczekam na ich inicjatywę. Nadgorliwość jest niewskazana.
Miłego dnia!
Ups, chciałam zakończyć wpis fotką mojej współlokatorki i nie umiem tego zdjęcia wrzucić tu na koniec. Trudno 😀
Edit: udało się 😃

2 komentarze:

  1. Od kilku lat, rodzina mojego brata planuje wyjazdowe święta i bardzo sobie chwalą, zamiast prezentów, wyjazd w góry!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas wolny to dobry okres, żeby spotkać się sam na sam ze sobą. Bez ludzi, muzyki, telewizora. Na początku jest dziwnie, nawet boli, potem coraz ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń