Stali bywalcy :)

piątek, 23 września 2022

60 / 2020

Łomateńko... Tylko ja wiem jak bardzo nic mi się nie chce. Od powrotu palcem nie kiwnęłam w temacie np. podłóg i mam wrażenie, że tworzy się tam nowe życie 😉 Walizkę opróżniłam dopiero po dwóch dniach, jak nie ja 😉

SzM w najbliższą niedzielę po powrocie z moich wojaży wyciągnął mnie na grzyby. Nie chciało mi się, ale stwierdziłam, że nie będę taką zołzą i skoro gość siedział przez półtora tygodnia sam w domu, no z kotem, ale sam, to poświęcę się i pojadę z nim na te grzyby. Warto było, bo przywieźliśmy czubate kosze. Przez resztę tygodnia nie dałam się wyciągnąć nigdzie. Zaliczyłam wizytę u moich rodziców, potem pojechaliśmy do Teściowej, która już od jakiegoś czasu (od powrotu że szpitala) jest u siostry SzM pod jej opieką i koniec. Nie wysciubialam nosa z domu. Od wczoraj SzM marudzi o wycieczce w górki. Więc pewnie jutro, albo w niedzielę tam gdzieś powędrujemy. Nie chcę mi się okropnie, ale ma być ładny weekend więc koniec końców powinno być fajnie. Zwykle tak jest. Najpierw mi się nie chce, wręcz jestem w środku zła że on tak ciągnie. A potem okazuje się, że to była świetna opcja, więc już się tak nie buntuje, biernie się poddaję po prostu.

W końcu dokończyłam sprawę reklamacji opóźnionego trensportu. Nie miałam siły, ochoty, weny żeby cokolwiek w tym kierunku podziałać. Na samolot powrotny czekaliśmy ponad 3 godziny. Powiedzieli, że to pogoda, ale wszystkim innym ta sama pogoda nie przeszkadzała. Potem pociąg opóźniony w związku z awarią. Dla zasady składam reklamację, jak uznają to ok, a jak nie to trudno, ale próbowałam. 

Muszę ruszyć swoje 4 litery i coś w końcu podziałać w tym domu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz