Już prawie weselnie... Ten tydzień to był dramat. Przyodzialam moich rodziców, zabezpieczyłam weselnie już na początku sierpnia, zapowiadając, że tak się organizuje, by nie biegać w ostatnim tygodniu. No i... Jeśli myślisz, że wszystko jest ok to znaczy, że nie wiesz wszystkiego. Dokładnie tak. Przeżyłam: *próbę zmiany kreacji Matencji (bo przecież czarny to taki elegancki kolor), *ostateczną decyzję o zwrocie tej zakupionej sukienki (której niestety zwrócić się nie da, ale żeby mieć problem z głowy wyłożyłam kasę, a kieckę schowałam głęboko w szafie), *ogromny problem krawatowy Tatencjusza (trzeba mu go zawiązać, bo zdaniem Matencji jest zawiązany źle), *dyskusje na temat kwiaty/bez kwiatów/a może wino?, * Mamo zamówiłam dla Was ręcznie robioną kartkę z życzeniami/Wiesz Anonimko, kupiłam kartkę, takie ma piękne życzenia wydrukowane, *Trensport dla gości zalatwiony/Tatencjusz pojedzie samochodem, bo przecież nam bus nie jest potrzebny itd., itp. No ręce i cycki opadają.
Na szczęście osłodą tego wszystkiego była spontaniczna, ale jak bardzo przeze mnie wyczekana, cudowna, otwarta, szczera rozmowa z moją Małą/Młodą. Ogromny kamień który miałam wciąż na piersi, takie trochę (?) irracjonalne poczucie winy w głębi serca, ogromny stres i dyskomfort związany z osobą Małej... odeszło to wszystko.
A jutro... Jutro zaklinamy pogodę i dobrą energię, żeby pędziła w naszą stronę. Uprasza się o trzymanie kciuków 😁
Trzymam kciuki, ciesz się szczęściem Młodego i jego wybranki, bo to oni są w tym wszystkim najważniejsi i mają wynieść najlepsze wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńTo już, uffff, niech się wszystko uda jak najlepiej. Nawet jak będá jakieś wpadki, to potem za to jest z czego się pośmiać i wspominać.
OdpowiedzUsuńPamietaj, zero stresu, to tylko ślub, na dodatek nie Twój 😄😄
bedzie pieknie!
OdpowiedzUsuńJustyna
I jak bylo?!
OdpowiedzUsuńPoszerzylas grono tesciowych😀😀
Wszelkiego powodzenia dla swiezo upieczonych malzonkow.
No i jak tam ? Wszyscy przeżyli ??:))
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Na mur-beton!
OdpowiedzUsuń