Im bliżej terminu tym bardziej chyba żałuję, że Młodzi jednak zrezygnowali z wesela. Podzielili imprezę. Rodzinna impreza pt. obiad weselny po slubie, a wieczorem młoda ekipa bawi się przy muzyce. Jak to zwykle przy organizacji tego typu imprez jest mnóstwo rzeczy do ogarnięcia, są sytuacje kryzysowe, były już łzy Panny Młodej, nerwy Młodego, a nasz senioralny wkurw właściwie chyba jest cały czas. Wkurw jest skierowany do Młodego, Młodych. Na wszystko mają czas, z niczym się nie spieszą, nic nie ogarniają od początku do końca. Słowem MASAKRA. Nie będę tu opisywać, bo to nie moje życie, ale nóż mi się...
Odpuść. Mała impreza mały kłopot, duża impreza duży kłopot:) Niech Cię to pocieszy:) A co się ma nie udać? Ślub wezmą i o to chodzi, a reszta....reszta to dodatek. Trzy razy moje dzieci organizowały ślub. Co miałam dać kasy to dałam, reszta mnie nie obchodziła. Dla mnie to nawet obiadu nie musieliby organizować:) a że chcieli wesele to sami musieli się zająć, a ja starałam się trzymac jak najdalej.
OdpowiedzUsuńNo i co mam Ci powiedzieć, skoro jestem przeciwniczką wszelakich imprez, ja mojej corce podpowiadalam nawet, żeby poszli tylko do urzedu, no ale chociaz swiadkow musza miec i chcieliby jednak zeby rodzice byli.Kiedy to nastapi to nie wiem jeszcze, pewnie nieprędko.Druga zyje w wolnym zwiazku juz 11 czy 13 lat. Tak wiec wesela mi nie grożą.
OdpowiedzUsuńSzkoda Twoich nerwów! Podejdź do tego z całkowitym dystansem! Ich wesele, ich sprawa, nie Twoja, bo Młodzi tak chcieli, i już!
OdpowiedzUsuń