Do przeczytania i przepracowania.
https://zwierciadlo.pl/psychologia/relacje-rodzinne-mamo-tato-to-jest-moje-zycie
Nie ma tam wprost treści o syndromie grzecznej córeczki tudzież lęku, że jak ja Matencję tak moje dzieci mnie będą traktować, ale odnalazłam tam w tym tekście maleńką cząstkę siebie.
Przeczytałam i ... nie bardzo rozumiem o co chodzi.
OdpowiedzUsuńZawsze bardzo chętnie, nieprzymuszana, jeździłam do Mamy.Mama się bardzo z tego cieszyła, ale raczej to mnie bardziej był ten kontakt potrzebny.
W kontaktach córka - ja jest podobnie, to ona codziennie do mnie dzwoni, często wpada by pogadać i się pośmiać.
Wnuczęta też się chyba uczą takich zachowań, bo sami często mówią do córki - mamo jedziemy do babci i dziadka.
Żebyś nie myślała, ze wypisuję tutaj laurki, to napiszę, ze gdybym miała jeździć do ojca, to bym pewnie odwiedzała go raz do roku. A może i rzadziej...
Skomplikowana sprawa. Ileż to razy jechalam z radością w odwiedziny, by po 15 minutach żałować, bo np. ileż można słuchać o tym jak okropny jest Tatencjusza...
OdpowiedzUsuń