Stali bywalcy :)

niedziela, 25 października 2020

54 / 2020


Generalnie to daleka jestem od politykowania i nie skorzystałam z danej mi kilka lat temu propozycji kandydowania. Nie oglądam wiadomości i dzienników. I nie cenię naszych polityków. Chyba żadnych. Nie wierzę im. Wychodzę z założenia, że Ci u góry, przy tak zwanym korytku, krzywdy sobie nie dadzą zrobić, dbają o swoje interesy na pewno, ciągną do siebie ile wlezie; po prostu nie wierzę w ich czyste intencje. Nawet jeśli być może trafi się cudem jakiś super uczciwy, to w myśl starej zasady po pewnym czasie kracze jak reszta stada, żeby go nie zadziobali inni. Niestety moim zdaniem nie ma w naszym kraju elity, która już odpowiednio zabezpieczona finansowo własnym sumptem czyli pracą rąk wlasnych, zdecydowałaby się wejść do polityki "ku chwale Ojczyzny". Tylko po to, by pracować na rzecz społeczeństwa, nie oczekując w zamian korzyści i przywilejów. Chyba się jeszcze taki ktoś nie urodził. Szczerze przyznam tez, że nie wiem jaki byłby dziś społeczny odzew gdyby przyszło do jakiegoś wezwania, apelu, zgłaszania się na ochotnika w przypadku prawdziwej wojny na przykład. Może jestem w błędzie, może zbyt sceptyczna, obym się myliła. W temacie tego korytka politycznego u samej góry to zazwyczaj mówię, niech tam u góry ciągną, kręcą swoje interesy, na to nie mam realnego wpływu, za malutka jestem. Ale skoro oni u góry dbają o siebie, to nam malutkim tu na dole nie może być gorzej i źle. Żeby oni mogli kręcić swoje lody nam powinno być dobrze, a przynajmniej zawsze lepiej niż było. To taka moja filozofia polityczna. Nie podoba mi się też fakt, że w naszym kraju brak jest rozdziału państwa od kościoła.

Jakim trzeba być durniem, by nie przewidzieć tego, że Polki nie dadzą się tak po prostu spacyfikować i że wyjdą na ulice miast i wsi.

 Jakim trzeba być durniem by dopuścić do takiej sytuacji akurat teraz, w okresie pandemii, przy takim wzroście zakażeń. 

Nie ukrywam, że podskórnie chce mi się zadać pytanie co tak bardzo istotnego i bardzo ważnego jest na rzeczy, że uznano że trzeba posunąć się aż do takiego zamieszania polityczno-społecznego, by to ważne, istotne ukryć i przykryć, bo nie przyniesie chwały i blasku naszym decydentom... 

Nie dotyczy mnie osobiście, personalnie sprawa aborcji. Nie jestem już targetem tego rynku. Ale nie chcę by moja córka nie miała wyboru. Oby nigdy nie musiała o tym myśleć, ale w razie czego chcę by mogła rozważać podjęcie decyzji. To czy ją podejmie to sprawa jej sumienia, ale musi mieć możliwość wyboru. Nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej. Nie rozumiem też dlaczego o tego typu sprawie dotyczącej młodych ludzi decydują panie w lub po menopauzie i starsi panowie, a nawet lobbujący kler. 

2 komentarze:

  1. Dokładnie, jak piszesz! Mam dwie Wnuczki, jedną z nich szczęśliwie zakochaną! Nie życzę im by zakładały rodzinę w katotalibanie! By nie miały wyboru!

    OdpowiedzUsuń
  2. W pełni się zgadzam z Twoim zdaniem na temat aborcji, moja córka ma 36 lat i jest w drugiej ciąży, ma dobre wyniki, ale gdyby było inaczej i musiałaby podejmować trudne decyzje, nigdy nie pozwoliłabym, żeby ktoś je to prawo odbierał. Dałyśmy ciała po całości, pozwalając na ten pełzający szariat. Oby nie było za późno !
    (A jeden Sprawiedliwy wśród polityków jest, pan Wadim Tyszkiewicz- tyle że w zetknięciu z tzw. realem w świecie dużej polityki przeżył lekkie załamanie).

    OdpowiedzUsuń