Stali bywalcy :)

wtorek, 11 czerwca 2024

17/2024

I płynie czas...
Nie potrafiłam zmobilizować się by cokolwiek działać po pracy w zeszłym tygodniu. Ani jogi, ani wykupionego warsztatu w ośrodku kultury, nic... 
W końcu w piątek sama siebie zmusilam by pojechać na miejski koncert, na który miałam wejściówkę. Było miło. Nie żebym zachwyciła się na maxa, ale miło. No i wyszłam z domu, a to ważne.
W sobotę najpierw ogarnęłam chałupę bo miałam wrażenie, że kocie kłaki są wszedzie. 
Jaram się wciąż nowym odkurzaczem. Widać jestem już stara skoro jaram się sprzętem do sprzątania :) Bo teraz jestem szczęśliwą posiadaczką trzech (!) odkurzaczy. Pierwszy tradycyjny, workowy, ale mega cichy, taki co to mogę nim nawet o północy działać, kupiony przez SzM, wyszukany ze względu na tą cichość co by kota nie stresować 😉 Drugi, typu krążek co to sam sprząta i nawet może mopowac. Z ręką na sercu powiem, że mopowałam nim zaledwie kilka razy, bo mi to mopowanie malutką ilością wody jakoś nie podeszło. A odkurzanie owszem. Tyle, że muszę przygotować mu pole do działania żeby mógł się poruszać. No i mieć go na oku, bo niestety lubi się zawieszać na listwach progowych. I nie ryzykuje by puszczać go pod moją nieobecność, bo gdyby tak kot zrobił mi gdzieś jakąś "niespodziankę" to nie chciałabym by odkurzacz mi ją rozmazał po całej chałupie. A teraz jakiś czas temu spontanicznie za mały pieniądz w stosunku do normalnej jego ceny dokupiłam trzeci, stojący, z filtrem wodnym, taki co odkurza i mopuje, ale ma dwa osobne zbiorniki i myje zawsze czystą wodą. Jest rewelacyjny, ma tylko taką wadę że jest głośny. Ale czyści rewelacyjnie i zakupu nie żałuję. Hmmm, czytam co napisałam i odnoszę wrażenie, że brzmi jak wpis sponsorowany :) 
Potem musiałam odbębnic kilka godzin w pracy, a potem pojechałam do rodziców. A tam... Nie chcę się nakręcać, więc nie wchodzę w szczegóły, ale było ostro, wybuchłam, nie dałam rady... 
Jedno moje ja jest świadome tego, że Matencja jest chora, może gadać od rzeczy, wymyślać, pytać po pięć razy o to samo, twierdzić że ona wie lepiej i czepiać się nie wiadomo czego. Wiem jak wygląda dem_en_cja, znam  otę_pie_nie i chorobę na literkę A. Ja to wszystko wiem, ale drugie moje ja jakby nie dopuszcza do siebie faktu, że w tym "opakowaniu" nie ma już dawnej Matencji, moje drugie ja nie daje zgody na te głupoty, które ona gada, więc wchodzi w interakcję, usiłuje tłumaczyć, prostować, dyskutować. I spala się zupelnie niepotrzebnie. A potem wychodzę, siadam w aucie i płaczę z bezsilności i złości na samą siebie.
W niedzielę trochę popracowałam i pojechałam do brata, bo zaprosili (!) mnie na obiad i kawę z ciachem. Bardzo mnie to zaproszenie ucieszyło, naprawdę. Było miło i fajnie. Trochę rozmawialiśmy o Matencji. Ona podobno przy mnie zachowuje się inaczej, na więcej sobie pozwala, narzeka i kaprysi. Tak mi powiedzieli. Może to i prawda, bo z córką jednak są inne relacje, znam to z autopsji. Martwimy się co będzie dalej, bo Tatencjusz też się już trochę gubi, nie tak jak Matencja, ale jednak. No i nie nosi aparatów słuchowych, więc niby jest a jakby go nie było. 
Z racji pracy w weekend w poniedziałek miałam wolne, a we wtorek wzięłam sobie wolne. Poniedziałek cały przebomblowałam, przechodziłam prawie cały dzień w szlafroku i tak się snułam, bo nie umiałam zdecydować się co robić. Pomysłów było mnóstwo: rower, spacer, mycie auta, może zakład kamieniarski i sprawa nagrobka dla SzM, albo w końcu optyk i drugie okulary do czytania itp. Jednak zdecydowanie Dzień Leniwca to był, bo nic nie zrobilam. No i zapomniałam o terminie terapii. Taka ze mnie zaangażowana pacjentka.
Dziś, we wtorek, snucia się ciąg dalszy był, a potem umówiona byłam z Małą na popołudnie i pojechałam do niej. Spędziłyśmy super czas na pogaduchach. 
A jutro niestety do pracy, rodacy. Potem muszę oddać auto do mechanika, bo tarcze, klocki, filtry, oleje i inne... 
I tak to.


2 komentarze:

  1. Posiadam odkurzacz stojący, niestety jeszcze bez funkcji mopa (nie chce się zepsuć cwaniak) I powiem jedno: Nie wiem, jak ja mogłam bez niego żyć wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się na pionowym, ale dal mnie trochę ciężki i tez głośny.
    Życie z taką chorobą u najbliższych wystawia nas na wielka próbę!
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń