Tatencjusz trochę wyhamował z aktywnością, bo serce nie wydala tak jak dawniej, ale generalnie czuje się ok. Umysłowo trochę zwolnił, ale ogarnia co trzeba.
Ja ...
Naprawdę spotyka mnie dużo życzliwości i dobra, nie ukrywam, że mam naprawdę bardzo szerokie grono znajomych, a teraz okazuje się, że mogę na nich w potrzebie liczyć. Wystarczy zwrócić się z prośbą. Bardzo mnie to podbudowuje na duchu.
Jestem, byłam tak zakręcona że wszystko robiłam w tempie i na czas. W permanentnym stresie. Życiowym, domowym, pracowym... Zwolniłam dopiero dzisiaj gdy Mała zwróciła mi uwagę, że przecież się nigdzie nie spieszymy... bo od wczoraj jesteśmy z Małą na wyjazdowych Świętach. Młody będzie na Wigilii u swoich Teściów, moi rodzice u mojego brata. Wiele razy mówiliśmy z SzM, że fajnie by było pojechać gdzieś na Święta, ale odwlekaliśmy to, bo starzy rodzice, bo nie wiadomo czy to nie będą ich ostatnie itd. Pomijając okoliczności, muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba ta opcja wyjazdu świątecznego. Naprawdę.
Cieszę się, że wreszcie dojrzałaś do tego, że można prosić o pomoc. Otoczenie na pewno jest wdzięczne. Przynajmniej wiadomo, jak można ci pomóc i okazać wsparcie. Nie trzeba się czuć zakłopotanym ani domyślać się jak pomóc, aby nie zadać bólu. Trzymaj się Anonimko.
OdpowiedzUsuń