Potrafię już bez płaczu, ale wciąż ze ściśniętym gardłem, użyć słów: mój mąż umarł.
Nie mam już natłoku i gonitwy myśli.
Przestałam panicznie bać się przyszłości i zastanawiać czy sobie poradzę.
Potrafię przespać noc i zaczynam jeść.
Zdarza się oczywiście że wszystko wraca i wpadam znów do czarnej dziury. Ale przedtem siedziałam w tej dziurze cały czas, więc jest progres.
Ale żalu wciąż mam w sobie mnóstwo...
To, że tu zaglądasz, to już poprawa.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło:-)
jotka
Przytulam. Poradzisz sobie na pewno.
OdpowiedzUsuńNiech plynie, żal, złość, wszystkie emocje, to wszystko jest normalne, kilka miesięcy, to krótki okres. Poczytaj o żalobie, i jej etapach, to pomaga, jest w tym dużo prawdy, przeciętnie może trwać do 2 lat, najgorszy 1 rok. To nie znaczy, że później cyk i juz nie ma bolu i łez, ale jest lagodniej, łatwiej. Przynajmniej tak mowią ci ,ktorzy przez to przeszli. Niech to Cię wzmocni.
OdpowiedzUsuńTy żyjesz , Twoje zdrowie jest najważniejsze.
tak, najgorszy jest 1 rok. potem nie ma juz z gorki, ale jest latwiej. nauczysz sie z tym zyc... a zal? bedzie jeszcze dlugo w Tobie.
OdpowiedzUsuńdobrze ze jestes.
Czas jest najlepszym lekarstwem!
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno.
Anonimko, często o Tobie myślę. Kibicuję ci siostro!
OdpowiedzUsuńiksińska
Ciesze sie ze zrobiłaś ten pierwszy najtrudniejszy krok. Od razu lepiej nie będzie ale powoli zaczniesz funkcjonowac. Tylko nie rezygnuj jak zauważysz mala poprawe . Pozdrawiam . Grazyna1
OdpowiedzUsuń