Rozsypało mi się życie. ... nie mogę spać... tęsknię, mam wrażenie, że za chwilę wróci, że to tylko delegacja, szkolenie. Zżera mnie stres jak to będzie bez niego. Jak sobie poradzę. Jak zwykle wyjeżdżał to zawsze z tyłu głowy miałam stresa, że jakby co, to kto mi pomoże, bo przecież jego nie ma.
Patrzę na jego zdjęcie i mam wrażenie że widzę uśmieszek, który mówi: widzisz, a taka byłaś mądra.
"Ktoś tutaj był i był, a potem zniknął i uporczywie go nie ma..."
Najgorsze są noce.
Nadal czuję się bezradna, bo nie ma słów mądrych, przynoszących otuchę teraz w tym momencie. Przejęłam się bardzo, choć trudno mi to pojąć. Ja w gotowości na ten moment jestem już od kilku lat. Od pierwszej diagnozy. A jednak nie można się ani przygotować, ani oswoić. Przytulam.
OdpowiedzUsuńNoce i długie zimowe wieczory...a przygotować się na to nie można nigdy, to zawsze jest zaskoczenie!
OdpowiedzUsuńSpokoju i ukojenia:-)
jotka
Współczuję serdecznie. Kiedy zabraknie bliskiej osoby, to jakbyśmy wyrwali ząb. Z czasem przestaje boleć, ale język zawsze wyczuje brak.
OdpowiedzUsuńPoukłada się, potrzeba czasu . Poradzisz sobie, już sobie radzisz. ♥️
OdpowiedzUsuńW tej sytuacji żadne słowa nie pomogą. Tylko czas... Przytulam mocno.
OdpowiedzUsuńcytrynka
Szok i niedowierzanie.... trzymaj się
OdpowiedzUsuńporadzisz sobie, na pewno. na to trzeba czasu.
OdpowiedzUsuńNawet nie próbuję sobie tego wyobrazić... Bardzo współczuję. Ale myślę, że praca pomoże, dzieci też. Poukłada się, jak pisze Dora..... Joanna
OdpowiedzUsuńNagła śmierć jest traumą ogromną, pamiętam teściową tak zmarła nocą nagle ,mieszkała z nami .To było dla mnie ogromne przeżycie, przez pół roku wydawało.mi sue,że stoi gdzieś, że wejdzie itp.Ciezko będzie, ale zajmiesz się praca i żyć trzeba. Współczuję, poradzisz sobie powoli .
OdpowiedzUsuńAnonimko, tak trudno czytac o Twojej tragedii i nie sposob wyobrazic sobie Twoj bol i Twoich dzieci. Nie znam slow pocieszenia bo nic nie moze Cie teraz pocieszyc. Badz dzielna jak do tej pory. Jestescie w moich myslach.
OdpowiedzUsuńAga T
tak sobie mysle, ze zyjac z drugim czlowiekiem przez wiele lat szykujemy sobie takie cierpienie. to jest nieuniknione... boje sie...
OdpowiedzUsuńPoszukaj pomocy u psychologa. Nie boj sie mowic co czujesz. Sa tez leki , ktore pomoga przetrwac. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTrudno coś powiedzieć mądrego. Przytulam
OdpowiedzUsuń