Szaleństwo od rana. Miał być jak każe nasza świecka tradycja kolejny (trzeci już w naszej historii) wspólny mamowocórkowy wypad do SPA z Małą/Młodą, a będzie wypad do... Italii. Mocno aktywny. Rano była radość i euforia, bo razem, bo atrakcje, bo nowe miejsca. Cieszę się na to razem, a co do reszty... To teraz jestem na etapie no kurcze, na co mi to było. Bo oczywiście włącza mi się stresor-pesymista z dymkami wokół głowy i podstawia różna dramatyczne obrazy i sytuacje. Sama siebie muszę stawiać do pionu i kłaść sobie do głowy że będzie dobrze.
A nie lepiej wrzucić na luz?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej, ale skrzynia biegów ciężko chodzi 😉😁
UsuńCudnie! Spokojne wycieczki nie mają tego dreszczyku...
OdpowiedzUsuńInnyglos
I jak tam? Wrociliscie juz? :)
OdpowiedzUsuńInnyglos