Stali bywalcy :)

czwartek, 11 sierpnia 2022

54 / 2022

Weekend był wyjazdowy i rowerowy. Jak dwa lata temu podczas naszego stacjonarnego urlopu wakacyjnego proponowałam SzM wycieczki w okolice dolnośląskiego to usłyszałam, że to za daleko. W tym roku chyba jakieś ruchy tektoniczne zbliżyły nas do tych okolic, bo w piątek SzM zapodał dolnośląski cel wyjazdowej wycieczki, oczywiście jednodniowej, bo przecież mamy kota w domu. I tym sposobem byliśmy na Szczelińcu. 

Podobało nam/mi się bardzo, zwłaszcza, że wstrzeliliśmy się w okno pogodowe i ludzi było mało. Przecudne widoki, zupełnie inne góry. Chętnie wrócimy tam jeszcze, bo jest co oglądać.

Niedziela była rowerowa. Wpadło nieco ponad 90 km w miłym towarzystwie.

Od niedzielnego wieczoru atrakcja w domu czyli nocujący u nas gość. Było ok. Momentu żałowania podjętej decyzji o jego gościnie u nas nie zanotowałam. Zaliczyliśmy (u nas żeby odciążyć Matencję) spęd gościnny. Było miło aczkolwiek nerwowo.  

Młoda wróciła z zagranicznych wojaży. Napisala sms, że już w domu i tyle. Nie ukrywam, że przykro mi że ona nie ma potrzeby podzielenia się z nami, ze mną wrażeniami, emocjami, ale nie chcę osaczać jej i nękać telefonami. Staram się szanować jej odrębność i wyznaczaną strefę, granicę. Zdaję sobie też sprawę z tego, że takie długie pauzy spowodują, że te nasze kontakty będą inne, dalsze, luźniejsze. 

I to takie błędne pokoleniowe emocjonalne kółko się zrobiło. Bo analizując relacje na linii: Matencja - Anonimka, to tak w skrócie można określić, że Matencja wyczekuje, łaknie, kontaktu ze mną. Ona nawet nie wyczekuje, po prostu dzwoni i wydzwania. Ja, z poczucia jakiejś powinnosci, musu, który nazywam syndromem grzecznej córeczki, staram się ten kontakt utrzymywać, aczkolwiek jest on zdecydowanie bardziej  ograniczany przeze mnie niż kilka lat temu. Ograniczany w trosce o moją psyche, ale ten wewnętrzny głos każe mi dzwonić, pytać co słychać, wykazywać zainteresowanie, a potem wysłuchiwać minimum półgodzinnych narzekań na Tatencjusza, oczywiście ze szczegółami i przecinkami. Bronię się przed tą relacją, unikam i ograniczam ile mogę. Każdorazowo zadaję sobie w głowie pytanie czy moja córka robi tak samo w stosunku do mnie, jak ja do Matencji. Czy jest tak samo psychicznie, emocjonalnie wyczerpana kontaktem z nami, ze mną... I oczywiście zza ucha słyszę podszepty, że to taka wdzięczność losu. Jak ja postępuję z Matencją tak Młoda ze mną, z nami.

Oczy same mi się zamykają, to po tych do późna przesiedzianych, przegadanych wieczorach gościnnych. 

Kolorowych snów! 

1 komentarz:

  1. Nie naciskałabym na nic. Jak się niezbyt interesuje inną osobą, która w naszym pobliżu występuje, to zazwyczaj Ona jest bardziej ciekawa, dlaczego jest ignorowana! Wtedy łatwiej o wzajemny kontakt.
    To taka moja myśl, sprawdzająca się w moim przypadku!
    Pozdrawianki serdeczne ślę!

    OdpowiedzUsuń