Tak to już jest, że zdecydowanie częściej zaglądam tu gdy dzieje się coś, coś w sensie niekoniecznie pozytywnym.
Mala. Wydawało mi się, że jest ok, że mamy dobre relacje, zdrowo rozsądkowe podejście do zycia itp. Zapytała nas Mała czy byłby to problem gdyby nie przyszła na Wigilię. Ze dołączy do nas w Boże Narodzenie. Przyznam, że mnie przytkało, ale wrodzona poprawność kazała mi strzelić tekstem w stylu "Twoja decyzja, Twój wybór, przymusu nie ma, ale będzie nam smutno". Bo nie ma przymusu, a liczyłam na chęć. Ale zabolało. Potem dodałam by jeszcze przemyślała, bo ludzie jadą setki kilometrów by być w ten wieczór razem, a ona ma focha na kościół, a to chodzi o tradycję, o wspólny wieczór, bliskość. I jest mi przykro, bardzo.
Nie dziwię się Mlodej ,bo nie cierpię wigilii , wewnetrzna presja, jakieś napiecie, te dzielenie sie oplatkiem, brr. Moze ona czuje podobnie.
OdpowiedzUsuńPozniej to juz jakos tam leci. No ale mozna na luzie, oststnio byla mniejsza spina i bylo przyjemnie.
Ja nie mowie moim corkom, ze mi smutno, mowie, ze szkoda, że nie mozemy się spotkać, bo są daleko. Trudno, jest jak jest, taka kolej rzeczy.
ostatnio gdzieś czytałam o tym że nie mówimy dzieciom o swoich emocjach zeby ich nie obarczać. tylko o faktach, o zachowaniach. Raczej ma to sens.
UsuńGeneralnie wypowiedź do nie skończyłam na tym, że ludzie jadą setki km by być razem. A reszta to moje myśli 😁 Generalnie przyznaje ze jest mi smutno i przykro, z drugiej strony podziwiam ją za te decyzję, bo mój syndrom grzecznej córeczki mi na to nie pozwalał. I taki mam bezsensowny zadzior w sercu że ja miałam taki przymus wewnętrzny, a ona nie. Ale zaraz się ganie za to, że przecież ma być normalnie, bez napinki. I tak to. 😁
OdpowiedzUsuńtak, to jest godne podziwu. Większość wpisów, rozmów itp. na temat świąt, to biadolenie jaki to przymus. Sama kiedyś zrywając te "kajdany" zostałam czarną owcą :)
UsuńSwej Progeniturze w kwestiach Świąt daję wolną rękę! I wymagam tego samego, gdy nie chcą uznać mej chęci do bycia w tym samym czasie zupełnie gdzie indziej!
OdpowiedzUsuń