A zycie płynie. 34 lata temu brałam ślub cywilny, za kilka dni rocznica koscielnego... Coz. Żyję dalej. Biorę po kolei wszystko, co to życie przynosi ze sobą, co niesie i na co daje mi szansę. Spotkania, imprezy, wyjazdy, warsztaty. Naprawdę się dzieje. Bardzo o to dbam. Doceniam to, że mam wokół siebie fajnych ludzi, bo gdyby nie oni moja żałoba, moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Bardzo to sobie cenię. No i niestety tak się jakoś składa, że zaliczyłam w tym roku już cztery ceremonie pogrzebowe. Widać że równowaga musi być zachowana. Ilekroć mam zaplanowane wyjście imprezowe tylekroć prawie w tym samym dniu zaliczam pogrzeb. Uodparniam się choć łatwo nie jest. Pani psycholog mówi, że niewiele już jest w stanie mnie poruszyć do głębi bo przez tą nagłą śmierć SzM jestem już niejako "uszkodzona". Niewiele rzeczy jest w stanie mnie ruszyc, bo wszystko inne dla mnie jest w mniejszej skali, a i tak paskudzi mi dzień, nastrój itp. Chodzę na terapię w dalszym ciągu w zasadzie chyba z przyzwyczajenia, no i może ze strachu że przyjdzie taki moment w procesie choroby Matencji że nie dam sobie rady sama ze sobą.
Zaplanowane z Małą eskapady zagraniczne krok po kroku się krystalizują a jeszcze w tak zwanym międzyczasie pojawia się nowa opcja, z której żal nie skorzystać. Nie mam na to żadnego parcia, chcenia, mam wrażenie że brnę w to bezwolnie. Celem jest danie Małej wspomnień. Nawet jeśli przyjdzie czas gdy ja tego nie będę pamiętać to mam nadzieję, że dla niej to będą cenne wspomnienia. Chciałabym takie perełki wspomnień zostawić też Młodemu, ale tu nie jest to takie proste. Muszę nad tym pomyśleć, bo z Malą to po prostu się dzieje.
Szczerze powiem: na zewnątrz owszem jest nawet kolorowe opakowanie ale w środku ciemność...
Bo trzeba żyć, jak powiedziała moja koleżanka, świeża wdowa, nie połozy się na stosie, by spalono ją z mężem!
OdpowiedzUsuńBardzo czuć szczerość w tym co piszesz. Dobrze, że ubierasz w słowa, że nie udajesz, że jest ok.
OdpowiedzUsuńDobrze mieć bliskich wokół. Takich co wiedzą, co i jak powiedzieć i wesprzeć.
bardzo rozumiem te ciemnosc... moge tylko powiedziec, z doswiadczenia, ze bedzie lepiej. jeszcze nie teraz, ale kiedys bedzie lepiej...
OdpowiedzUsuńJustyna
Nie wiadomo,czy będzie lepiej czy będzie gorzej.Jest INACZEJ.Dobre określenie-być uszkodzonym.Jeśli się kogoś wybrało na całe życie,to dziwnie jest żyć bez tej osoby..Dasz radę..Ewa
OdpowiedzUsuń