Sprosilam sobie na niedzielę gości. Na śniadanie rodziców i dzieci. Potem dołączył brat z rodziną, a potem siostra SzM z mężem. Było miło, sympatycznie, SzM spoglądał na nas z pogrzebowego portretu zdjęciowego, który wisi w tzw. salonie/dużym pokoju. A dzis nic, pusto. Nawet nie wyszłam z domu.
Po świątecznym gwarze miło nawet posiedzieć w ciszy!
OdpowiedzUsuń