Stali bywalcy :)

piątek, 25 grudnia 2020

68 / 2020

Pozostając w temacie Świąt... Podczas takich ostatnich przygotowań, przy nakładaniu potraw na półmiski Mała zaczęła się zastanawiać czy wszystko ok, bo coś zapachu nie czuła, nie że wcale, ale jakoś delikatnie... 😁 Poszły w ruch wszystkie testerowe rzeczy, od Domestosa, przez zmywacz do paznokci na occie skończywszy. Smak był bez zarzutu. Internet powiedział nam, że przy koronie występuje utrata i węch i smaku. Poza tym coś tam lekko czuła. Postanowiliśmy wiec jednak gości przyjąć, podejść na spokojnie do tematu. Nim przyszli goście tj. Młody z Panną, Mała wydmuchała nos i zrobiło się ok. Ale te pół godziny to lekki dramat był i zagwozdka na maxa 😁

Panikowałam w głębi duszy, że Matencja bardzo się zdołuje przy tej wigilii na odległość, myślałam, że Tatencjusz zje i zawinie kitę przed TV i tyle go widzieli. Że Matencja się rozpłacze... 

Okazało się, że rozpłakała się Tesciowa. Ale też była zadowolona. 

Zapowiedzieliśmy się, że jedziemy, Matencja i Tatencjusz czekali z symbolicznym opłatkiem, wszystko na odległość, w maseczkach. Zrobiłam im dość specyficzny prezent, który nie ukrywam kosztował mnie masę pracy, ale warto było. Fotoksiążka, piękna, duża, gruba, wydanie albumowe, a4, jak profesjonalny album foto 😉. Przejrzałam wszystkie ich domowe zdjęcia, od małego do teraz, także nasze domowe, w kompie i w telefonie; te wybrane zeskanowałam, podretuszowalam jeśli tego wymagały. Zrobiłam swój projekt ksiazki/albumu, gdzie układałam foty w logiczną chronologiczną całość, zostawiając wolne kartki na przyszłość, bo przecież to nie jest rozdział zamknięty. Nie podpisywałam zdjęć, żeby uniknąć wtopy 😉 Powiem szczerze bardzo mi się podoba i liczę na to, że kiedyś do mnie wróci 😁 Zapowiedziałam, że upominek świąteczny mogą otworzyć dopiero po kolacji. Są zachwyceni 😁 Szczerze powiem, byłam pewna, że Tatencjusz przejrzy na szybciora, a Matencja będzie analizować. Okazało się, że analizowali, przeglądali i wspominali oboje, a nawet Tatencjusz jeszcze sam. Myślę, że efekt osiągnęłam.

Zrobiłam też drugą, zdecydowanie mniejszą, dla SzM, gdzie wrzuciłam foty z jego albumu rodzinnego, których wiele nie ma, ale walają mi się w kartonie ze zdjeciami. Połączyłam je ze współczesnymi np. rodzeństwo jako dzieci i jako teraźniejsi dorośli. A mają takie foty nieskromnie powiem tylko dzięki mnie, bo pilnowałam by im je cyknąć 😉To był upominek pod choinkę. Szczerze powiem nie wiem czy trafiony 😁

Lubie fotoksiążki. Może w poprzednim życiu byłam dokumentalistą, fotografem, skrybą... Pierwszą zrobiłam dla Młodego na 18 urodziny. Dla Małej / Młodej nie zrobiłam, bo od mniej więcej gimnazjum wszystkie foty z jej wyjazdów, imprez itp. to już foty cyfrowe, które są u niej gdzieś na dysku. Ale obiecałam sobie, że przyjdzie na to czas...


1 komentarz:

  1. Nooo, podziwiam, jestez cierpliwą osobą, zeby tak zgrabnie wyszukac i wykonać wszystko. Trafilas z prezentem dla rodzicow super,na starość robimy się bardziej nostalgiczni. Też bym się ucieszyła z takiego prezentu, ale samej nie chialoby mi się tego robić.

    OdpowiedzUsuń