Stali bywalcy :)

niedziela, 14 września 2025

15 / 2025

Deszczowy smutny dzień. 

Muszę pojechać po południu do Matencji, bo trzeba ogarnąć leki. Rodzeństwo urlopuje w ciepłym miejscu. Tak jak przypuszczałam wymiękniemy przy podawaniu leków. Codziennie, to wiadomo, ale trzeba trzy razy - rano, południe, wieczór. Początkowo rozkładaliśmy cale pudełko z kasetami (jedna kaseta na 1 dzień, z podziałkami na pory dnia) na cały tydzień i Matencja codziennie brała sobie z pudelka kasetę na konkretny dzień i zgodnie z rozpisanym planem dnia (bo taki ma i ściśle przestrzega) brała jak trzeba. Musieliśmy wymienić jeden lek na zamiennik z innym kształtem tabletki, bo "one są na uspokojenie, a ja ich nie potrzebuje" i odkładała, chowala. Na szczęście zmiana kształtu zadzialala. Potem kiedy źle się poczuła i trzeba było wezwać pogotowie, a kaseta z danego i kolejnego(!) dnia były puste musieliśmy zmienić strategie. Pani sąsiadka od lipca codziennie rano wręcza Matencji kasetę na konkretny dzień. Niestety zdarzyło się kilka razy że nagle okazywało się że "nie ma leków na wieczór, a przecież ona ich nie brała". No więc znowu zmiana strategii, kasety u sąsiadki są bez leków wieczornych, a wieczorne "ukryte" są w mieszkaniu i codziennie wieczorem trzeba zadzwonić i naprowadzić Matencje by do nich dotarła. 

Wydaje mi się, że już uodporniłam się psychicznie, że jestem silna, świadoma, wiem jak reagować, postępować i rozmawiać. Doszkolilam się troche, to fakt, bo wydawało mi się że niby wiem, ale w praktyce okazywało się że wiem niewiele. Niepotrzebnie spalałam się na tłumaczeniach i przywracaniu Matencji na siłę do naszej rzeczywistości. Już wiem, że szkoda nerwów, że nie warto, że ważne jest by ona była spokojna, a reszta się nie liczy, bo to jej rzeczywistość i ona w nią wierzy. I tak wydaje się, że jestem przygotowana, ale z tyłu głowy niemiła jest myśl, świadomość, że jej tam w tym ciele już nie ma, albo jest coraz mniej, że nie wiadomo czy wcześniejsze jej postępowanie które tak mnie, nas, bolało to już była choroba i wielokrotnie usiłuję dociec kiedy się zaczęła... 

Szczerze to chyba znalazłam sobie temat zastępczy do pisania, bo tak naprawdę to w głowie mam co innego... W środę miną dwa lata jak już nie ma przy mnie SzM...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz