Stali bywalcy :)

wtorek, 13 lutego 2024

5/2024

Nadrabiam zaległości...
Matencja fizycznie funkcjonuje całkiem dobrze. Niestety głowa nie pracuje tak jak powinna. Nie wiem czy nie było lepiej gdy była w tym otępieniu. Urojenia, błędna identyfikacja osób, opowieści dziwnej treści, itp. Tego typu atrakcje zapewnia nam wszystkim, a głównie Tatencjuszowi, który już powoli ma dosyć. Ona funkcjonuje całkiem ok, jest samodzielna. Catering zapewniam im jednak ja. Zawożę im do lodówki zupy w zawekowanych słoikach, drugie dania w pojemnikach po lodach wkładam do zamrażarki. Dostawa raz na jakiś czas, bo jak im gotuję to raz, a dużo, żeby mieć potem trochę spokoju.
Tatencjusz niestety kardiologicznie szwankuje, ale ósemka z przodu zobowiązuje więc nie ma co się dziwić. Cytując Tatencjusza "na coś trzeba umrzeć". 
Moje Rodzeństwo w postaci brata ładnie włączyło się do opieki nad rodzicami, więc ogarniamy wiele rzeczy wspólnie. Jest mi miło, bo padają z ich strony słowa zaproszenia do odwiedzin, o które za życia SzM było trudno. Skorzystałam już dwa razy :) Niby nic wielkiego, ale biorąc pod uwagę, że wcześniej nasze wspólne życie towarzyskie nie istniało można pomyśleć, że albo zapraszają mnie z litości, albo nie lubili SzM. Nie analizuję, nie zastanawiam się, zapraszają to korzystam, w umiarze oczywiście, w myśl zasady że dobry gość bywa rzadko i krótko :)
Rodzeństwo SzM bez zmian tzn. Sister Nr 1 to kontakty ok, nawet bardzo ok, a Sister Nr 2 jakby nie było. 
Mała znowu trochę powojażowała, ale blisko, tzn. zagranicznie ale po sąsiedzku. Szykuje się do kolejnej eskapady na ten swój drugi koniec świata. Trzeci raz. Pierwszy był z biurem podróży, drugi solo i teraz też będzie solo. A ja będę na bank w permanentnym czuwaniu, już teraz to wiem. Tak jak przedtem, gdy "razem" z nią leciałam, a lądowania miałam szybciej obczajone niż ona dawała mi znać :) Ustaliłyśmy sobie nową świecką tradycję tzn. babskie pogaduchy, u niej, raz w miesiącu. Może nawet z noclegiem :)
Młodzi dają radę. Jesteśmy w kontakcie. Nienachalnym, ale dobrym. Tak bym to określiła. JużNiePanna zmieniła pracę. Jest bardzo zadowolona. Oby tak dalej. Młody w pracy też się rozwija. Dobrze im razem. Gdyby tak jeszcze zaczęli coś działać w kierunku tego by mieć własne cztery kąty... 
Ja... Cóż... Okrzepłam, wydawać by się mogło że oswoiłam się z sytuacją życia w pojedynkę. Tak to wygląda z zewnątrz. Wygląda to dobre określenie, bo to że  się uśmiecham i biorę udział w rozmowach towarzyskich to nie oznacza, że jest ok, bo w głębi duszy wiem, że jestem jeszcze głęboko w czarnej dziurze.
Pracowo jest ok. Odgruzowałam się z zaległości. Słyszę miłe słowa o sobie i o swojej pracy, więc jest dobrze.
Domowo pusto, dobrze że moja futrzasta panienka, "kociczka", jak mawiał SzM, dotrzymuje mi towarzystwa. Jest do kogo się odezwać i kogo przytulić, potarmosić. 
Towarzysko... trochę pusto, ale staram się podtrzymywać, inicjować kontakty. Opieka nad rodzicami już nie pochłania mi tyle czasu więc... Koncerty, kino, spotkania z koleżankami, regularne zajęcia jogi i cotygodniowe obietnice samej sobie że w końcu dotrę na basen :) Seriale w TV z kotem na kolanach albo u boku, wieczorne przesypianie na kanapie zamiast w sypialni, wystawki różności na o_l_x, papierosy wypalane na balkonie, chwile krótsze, dłuższe zamyślenia, zadumania, wspomnienia... Tak płynie czas.

A co u Was?


3 komentarze:

  1. Miło jest czytać pozytywne wpisy. To super, że nie zamykasz się w czterech katach, wychodzisz do ludzi, dbasz o kontakty towarzyskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas płynie i działa na Twoją korzyść.
    Miło, że nie zostałaś z opieką nad rodzicami sama.
    Co u mnie? Cieszę się każdym dniem, kiedy tylko słońce świeci a głowa nie boli :-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimko, milo ze mi podalas wykonawcow piosenki, nie znam ich bo od wielu lat jestem poza PL. Tez nie zlalazlam jej w internecie ale wysluchalam kolendy w wykonaniu artystki; rzeczywiscie slowa i muzyka wzruszajace. Ja z tych racjonalnie myslacych, ale Twoja zaloba mna zachwiala i caly czas trzymam kciuki abys ja oswoila. Co u mnie - od roku na emeryturze ale opiekuje sie mezem z uszkdzonym rdzeniem kregowym, to jest co robic. Teraz na emeryturze od roku i po kilku miesiacach perypetii zdrowotnych, zyje spokojnie, czytam, powtarzam jezyk grecki i troche zaczelam grac na pianinie. Czasami spotykam sie kolezankami na lunchu. Acha, odkrylam serial "O mnie sie nie martw " TV Vod i ogladam namietnie. Polecam.
    Pozdrawiam serdecznie
    Aga T

    OdpowiedzUsuń