Stali bywalcy :)

niedziela, 1 października 2023

68/2023/3

Nie potrafię przelać w klawiaturę tego co i jak się czuje. Do piątku wydawało mi się, że przywykłam, oswoiłam się, przerobiłam temat i już się wypłakałam. A potem przyszła sobota. Zapadłam się w sobie kilka razy. Czuję taki okropny żal... do losu, do Boga, do tej Siły, która ma taką moc sprawczą. Nie tak to sobie wyobrażałam. To ja zawsze mówiłam "gdybym tak umarła to pamiętaj że... "

9 komentarzy:

  1. To długi proces, każdy musi przeżyć żałobę po swojemu i każdemu pomaga co innego....
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam do wpisu Jotki:
    I każdy potrzebuje innego czasu, żeby zacząć nowy etap.

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj sobie przeżyć żałobę w swoim tempie. Tak, jak napisały dziewczyny - potrzeba czasu i trzeba znaleźć swój sposób na jej przejście. Pozwól sobie na słabość, na płacz, na wszystkie uczucia, które Tobą targają. Przytulam Cię, przytulamy wszystkie i jeżeli nam pozwolisz, będziemy Ci towarzyszyć, choćby wirtualnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przytulam, potrzebujesz czasu. To jest jeszcze bardzo świeże, absolutnie nikt nie oczekuje, że przejdziesz nad tym do porządku dziennego. Płacz, ile musisz, ile będzie trzeba... I niech nie obchodzą Cię inni, to jest Twój Ból, który przeżywasz Ty.
    pani z apteki

    OdpowiedzUsuń
  5. To normalne . Nie takie proste, będą Tobą targać różne uczucia, straty, tęsknoty, złości, żalu, pogodzenia i akceptacji.
    Kazdy musi po swojemu przejść tą drogę, ale dobrze jesli się możecie wspierać, rozmawiać. Czerp siłę z czego się da.

    OdpowiedzUsuń
  6. Żałobę każdy musi "przeżyć" po swojemu i w swoim czasie.
    Można próbować ten czas żałoby skrócić, lub sobie w "przeżywaniu" nieco ulżyć, rzucając się np w wir pracy, lub życie towarzyskie.
    Ale to nic nie da...swoje trzeba przeżyć i swoje wypłakać.
    Ja pojechałam prawie zaraz po pogrzebie Mamy do sanatorium. Rehabilitacja, znajome towarzystwo, mało czasu na myślenie, zmęczona ćwiczeniami zasypiałam błyskawicznie - wydawało mi się, że wszystko jest na dobrej drodze. I było jeszcze trzy miesiące, a potem dopadła mnie taka depresja, ze tylko dobra lekarka i dobrze dobrane leki pomogły mi wrócić do jako takiego samopoczucia. Depresja co jakiś czas mi się przypomina, co prawda w dużo lżejszej formie niż pierwotnie, czyli przeszło piętnaście lat się z depresją "boksuję".
    Anonimko Kochana, daj sobie czas na płacz, żal i tęsknotę, ale pilnuj tego, by się wyspać i jak trzeba podeprzeć się lekami od psychiatry. Nie pozwól sobie na to, by dopadła Cię depresja.
    Ściskam Cię - vilma.

    OdpowiedzUsuń
  7. Vilma ma racje. zalobe trzeba przezyc po swojemu. jeszcze dlugo nie przywykniesz i jej nie ogarniesz. a zal bedzie dopadac w najmniej oczekiwanym momencie. ja przezywalam i przezywam zalobe po synu - juz 4 lata. ale mialam to 'szczescie' ze juz wtedy bylam na lekach. wystarczylo podniesc dawke, abym moglam w miare funkcjonowac. pomogla praca, ludzie do ktorych moglam sie wygadac. duzo pomogl blog, bo tam przelewalam to co nikomu nie moglam powiedziec...
    daj sobie czas. mam nadzieje, ze masz wokol siebie ludzi, do ktorych mozesz mowic o SzM, o sobie, o tym jak sie czujesz...
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  8. W sobotę byłam na pogrzebie, znajomej 19 letnia wnuczka zginela w wypadku , szok dla rodziców, rodziny .Przytulam Anonimko , ciężko, ale poradzisz sobie powoli .

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimko,
    Codziennie wspieram Cie wirtualnie abys jakos dala rade przejsc przez zalobe i ten nieutulony zal zelzal troche. Pozdrawiam i przytulam. Aga T

    OdpowiedzUsuń