MłodziSprzątania ich mieszkania mam po dziurki w nosie. Ogarnęłam miejsca strategiczne; łazienka, toaleta w stu procentach, kuchnia, salon i sypialnia zdecydowanie mniej czyli tzw. rynek, trzeci pokój to już totalna rupieciarnia, ogarnęłam też balkon, bo mnie drażnił. Nie wyobrażam sobie suszenia prania na tak brudnym balkonie. Lodówka, ekspres do kawy, toaleta to naprawdę była masakra. Otrząsnęłam się już trochę, wyżylam w tym sprzątaniu, bo to naprawdę był dla mnie szok. Resztę muszą ogarnąć sami. Na moje oko są totalnie niezorganizowani, wymagają chyba pomocy. Gdybym tam weszła jako osoba z zewnątrz okresliłabym środowisko jako margines, osoby z deficytem umiejętności życiowych. Do przearanżowania jest sporo, po to właśnie by ułatwić sprzątanie, bo tam pełno drobiazgów, przydasiów, dupsów, które są wątpliwą ozdobą, bo toną w kurzu i psiej sierści. W rupieciarni totalny sajgon. Posprzątałam, ogarnęłam, ale przed nimi jeszcze naprawdę całe mnóstwo roboty. I mam zamiar to wyegzekwować. Samo mieszkanie sypie się w wielu miejscach, sprzęty poniszczone zużyte, ale trudno mi ocenić na ile przyczynili się do tego oni, a na ile to po prostu kwestia eksploatacji. Aczkolwiek brak troski o czystość robi swoje. Doszłam do wniosku, że nie warto im darować, kupować nowych rzeczy, bo ich nie szanują, nie dbają. Wiedzą, że jest problem, bo SzM nie omieszkał im zakomunikować, że to co zastaliśmy woła o pomstę. Wiedzą że sprzątam ze względu na "moje gwarancje".
Była krótka pogawędka z Młodym, ale żeby nie psuć im pobytu starałam się być miła. Teraz doszłam do etapu że mogę tam wejść, zrobić sobie kawę i posiedzieć. Sama siebie powstrzymuje by nie działać dalej.
SzM
w delegacji. Wykorzystałam nieobecność i zorganizowałam babskie spotkanie. Dawno się nie widziałyśmy w komplecie. Było fajnie, ale utwierdzam się w przekonaniu, że osiem bab to dużo i nie ma szans na jakąś po prostu rozmowę. Dawniej mi to nie przeszkadzało. Teraz już trochę tak. Przekrzykujemy się wzajemnie, skaczemy z tematu na temat, chaotycznie, ale z uśmiechem. To też ma swój urok. Mimo wszystko było fajnie 😀