Stali bywalcy :)

sobota, 2 listopada 2019

32 / 2019

Dlaczego ja Cie tak nienawidzę, tak mnie dziś zapytałes...
To nieprawda. Kocham Cię. Mimo wszystko i na przekór. Czasem Cię nie lubię, czasem mnie draznisz, ale do nienawiści jest mi bardzo daleko, nie przyszłoby mi to nawet do glowy.
Jesteś dla mnie bardzo ważny, chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo; bez Ciebie, Twojej obecności, nie czuję się stabilnie, bezpiecznie; potrzebuję świadomości, że jesteś obok mnie, źle się czuję gdy wyjeżdżasz, wbrew temu co sobie myślisz.
... ale... jestem zmęczona...
... zamartwianiem się o relacje Twoje i dzieci. I nawet może dałabym się przekonywać że jestem w błędzie i przesadzam, ale ostatnie wydarzenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że słusznie mnie stres w tym temacie zżerał. Mała stoi na stanowisku, że nie zbudowaliscie żadnych relacji, bo ważniejszy jest film w tv i gry, a jak masz potrzebę nadrobienia czegoś w tym temacie to zabierasz ją na zakupy. Tak to wygląda z jej perspektywy, bo kiepsko się gada z kimś kto jest wpatrzony w tv, albo ekran telefonu...
Wciąż uważam, że nie traktujesz Młodego jak partnera, że masz zapędy by go krytykować i nie zgadzać się z nim tak po prostu i dla zasady, że masz, satysfakcję gdy możesz mu pokazać kto tu rządzi. Tak było i nadal jest. Niejednokrotnie zwracałam Ci uwagę, że lepiej traktujesz swojego siostrzeńca niż syna. Wszystko jest ważne, spojrzenie, gest, tembr głosu, uwaga, zainteresowanie. A Ty go po prostu nie lubisz i nawet nie starasz się by to ukryć. Wiem, że Młody to nie kryształ, też mam mu sporo do zarzucenia, ale to nasze dziecko. O relacje powinny dbać obie strony. Biorąc pod uwagę wcześniejsze naszym zadaniem jest zadbać o obecne. I już nie będę Cię słuchać w tym temacie. Nie chcę go stracić.
... Zmęczona jestem krytyką mnie. Przyzwyczaiłes siebie i poniekąd mnie też, do tego, że nie są mi potrzebne słowa pochwały, akceptacji, dobre słowa po prostu. Słyszę wciąż, że ja zawsze, albo nigdy... i tu oczywiście coś negatywnego, na różnych plaszczyznach. Kiedy mi powiedziałeś ot tak coś miłego, serdecznego, tak od serca...? Zmęczona tym jestem. Czasem atmosfera jest tak gęsta, ciężka, że oddychać nie mogę. W zwykłych rozmowach dotyczących różnych spraw, opinii, stanowisk przestałam dyskutować, oponowac, bo doszłam do tego, że nie warto, szkoda energii, cokolwiek by to nie było Ty wiesz swoje i na pewno lepiej niż ja. Odbiło mi się to czkawką, bo ostatnio Mała słusznie zauważyła, że skąd ma wiedzieć, że ja myślę inaczej skoro ja nie reaguję na to co Ty mówisz.
W głowie mam tyle myśli, refleksji, tyle rzeczy bym chciała Ci powiedzieć, ale rezygnuje, bo wiem, przypuszczam, że skończy się ostrą wymianą zdań. Zostanę skrytykowana, wysmiana. Jak zwykle. Nie chcę tak dłużej.
... I tak... potrzebuję czułości, potrzebuje bliskości, ale nie tylko w łóżku.
Nie chcę powielać błędów moich rodziców, nie chce takiego małżeństwa. A coraz częściej mam wrażenie, że tak się dzieje...

11 komentarzy:

  1. Zawsze gdy ktoś z moich znajomych przechodzi kryzys w związku radzę mu aby odpowiedział sobie na pytanie: czy kochasz? Odpowiedź na to pytanie jest wszystkim. To sedno czy warto zabiegać o związek, o naprawę relacji... A może wydrukuj ten list i daj adresatowi przeczytać... Może to będzie początkiem szczerej rozmowy, która wszystko zacznie prostować... Dużo sił życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trening przed rozmową, do której dojrzewa 😊

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że on przeczyta ten list.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak najbardziej, daj mu to do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydrukuj i zostaw w kuchni na stole... na bloga bym go nie wpuszczala :P
    Issa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na bloga tak świadomie to dopiero po moim trupie 😁😁😁

      Usuń
  5. Czy za dnia powtórzyła byś mu to, co napisałaś rozżalona nad ranem? Noc jest złym doradcą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się nie odwazylam, chyba jednak nie 😁

      Usuń
  6. Trenuj Anonimko, bo do szczerej rozmowy dojść musi.
    Już dawno powinno, jakieś dwa lata temu, miałaś do Ślubnego podobne uwagi.
    Potem się to rozmyło, pisałaś, ze jest lepiej...
    Lepiej było na chwilę, czeka Cię trudne zadnie - być szczerym wobec siebie i pozostałych domowników.
    To może być trzęsienie ziemi, ale gruzy można posprzątać i od nowa relacje budować, na zmurszałych i zagrzybionych fundamentach się nie da, bo się wszystko zawali.

    OdpowiedzUsuń