Stali bywalcy :)

czwartek, 14 października 2021

83 / 2021

Czas na odrobienie zaległości. Zaczynam więc... 

Filmowo

Głęboka woda - Polski serial o pracownikach pomocy społecznej. Zaciekawił mnie. Sezon nr 1 zdecydowanie lepszy.

Sprzątaczka - serial o kobiecie, która chce zmienić swoje życie, pokazuje działalność pomocy społecznej w USA. Podobał mi się.

Nieobecni - polski serial... Zobaczyłam wczoraj reklamę i złapałam się na tym, że owszem, kiedyś oglądałam, ale kompletnie nie mam pojęcia o czym to było i jak się skończyło. No i chyba takie super to to raczej nie było 😁

Domowo

Nudy, panie, nudy... Praca, obiad, wolne popołudnie, bo niestety zero biegania, a na rower za zimno, no to preferuję teraz zajęcia z lotnictwa, indywidualne z pilotem, czyli serial, film, necik, w międzyczasie raz w tygodniu jakieś pranie, runda odkurzacza po mieszkaniu, jakieś drobne zakupy spożywcze, tak bez sensacji, póki co zero stresu, zero musu, niech tak bedzie dlużej, chwilo trwaj... 

Pracowo

Już lepiej, bo tzw. NowaJa już jest wdrożona, jeszcze chodzi i pyta, upewnia się, ale póki co to, co umie robi sama, a to już dużo. Przełom roku będzie trudny, bo znowu na dwa fronty będę musiała działać. A  swoje poletko ogarniam powoli. Przeganiam z głowy myśli, że nie spełniam oczekiwań szefostwa, że powinnam więcej, bardziej... Póki co nadrabiam zaległości, wyrównuję poziom zaawansowania, robię dobra minę do tej gry i jednak sama widzę, że jest progres, że trochę 😉 już ogarniam. 

Relaksowo

Czy ja tu już pisałam, że obie z Małą zaliczyłyśmy babski wypad do SPA? Dwa lata temu byłyśmy po raz pierwszy, rok temu z uwagi na ograniczenia nie doszedł do skutku, ale na bank pojechałybyśmy gdzieś, no i w tym roku zaliczone. Było fajnie. Teraz mi coś świta, że już chyba o tym pisałam 😁

A potem zaliczyłam kolejny babski weekend w górach tym razem z silną grupą pod wezwaniem 😁 To też już pewnego rodzaju tradycja. Nawet już mamy ustalony termin przyszłorocznego wyjazdu 😉

Jutro wieczór imprezowy z pracowym środowiskiem. Chyba pierwszy raz nie mam stresa towarzyskiego. Czuję się zintegrowana. Wiadomo, że nie aż tak, ale nie ma we mnie obawy gdzie i z kim będę siedzieć, czy będzie o czym rozmawiać, czy mnie zaakceptują itp. I nie wiem czy przyłożyło się do tego to, co zafundował nam covidek (bo w obliczu kryzysu jednak prawie wszyscy zbliżyliśmy się mocno), czy mój awans (?! ), czy po prostu dojrzałam, wzmocniłam się wewnętrznie i przestałam przejmować pierdołami. 😁

Zdarzyło mi się też po raz pierwszy od czasu ogłoszenia pandemii i wyprowadzki Małej, że byłam sama samiuteńka (no prawie, bo przecież kot 😁) w domu. SzM pojechał na trzydniową delegację. Było miło, bo lubię być sama. Byle nie za długo 😁

Rodzinnie

Relacje między nami, SzM i mną, wydają się być w porządku. Nie ma motyli w brzuchu i fajerwerków, ale nikt się chyba temu nie dziwi. I tak gdzieś tam głęboko w środku jestem dumna i zdziwiona, że mamy za sobą już 30 lat stażu małżeńskiego. Bo tyle nam pykło w tym roku. No i powiem to; nie jest źle, a raczej jest całkiem dobrze 😁

Boleję bardzo nad tym, że moje dzieci nie łączy więź, nie mają potrzeby kontaktu, wspólnych spraw. Boleję, ale nie rozdzieram już szat. Między mną i moim rodzeństwem teraz też jest prawie kompletny brak więzi. Gdyby nie rodzice, potrzeba wymiany informacji, to chyba składalibyśmy sobie tylko życzenia na święta. Z zazdrością obserwuję relacje rodzinne znajomych, ale cóż począć. Z rodzeństwem SzM też tylko z daleka. To chyba z nami jest coś nie tak. 😁

Matencja i Tatencjusz

Rocznik 43 i 40. Póki co dają radę. W dalszym ciągu nie dają sobie pomagać, zwłaszcza Tatencjusz, do tego oporny w używaniu aparatu słuchowego, oporny do ruchu pt. spacer, no i nie przegadasz. Ale intelektualnie wciąż jeszcze jest OK. Matencja, której opis badania rezonansu kręgosłupa ledwo mieści się na 1 stronie A4, która ledwo chodzi, jest mega trudnym pacjentem, czytającym ulotki leków, gazetki apteczne i encyklopedie zdrowia, którego oczekiwaniom na dłuższą metę jeszcze żaden lekarz nie sprostał. Najpierw jest ok, a potem się okazuje, że co on tam może wiedzieć... Niestety widzę jak Matencja się sypie intelektualnie, z dnia na dzień coraz bardziej... 

Młodzi

Żyją sobie chyba dobrze, bo nikt nie dzwonił z reklamacją od czasu ślubu😁 Ja tam nie wydzwaniam, nie chcę ich osaczać tak jak Matencja mnie. Dziś zajrzeli do nas, bo mnie coś naszło i zrobiłam z ziemniaków, które zostały po obiedzie, knedle ze śliwkami i zadzwoniłam żeby przyszli pomóc je zjeść. Myślę, że dobrze im się żyje. Sama ze sobą walczę, układam sobie w głowie, że co do ślubu, wesela to jeszcze mnie nurtowało, że nie dopatrzą, nie dopilnują czegoś i będzie problem, kłopot i wstyd, ale teraz staram się o tym nie myśleć. Ich życie, ich decyzje. Jak będą chcieli rady to poproszą. Uczę sama siebie takiej postawy. 

Mała

Jak powiedziała mieszka jej się bardzo dobrze, to była świetna decyzja o wyprowadzce od nas, potrzebowała własnej przestrzeni. W pracy awansowała. Dostała podwyżkę. Jest singielką, ale mam nadzieję, że znajdzie swoją drugą połowę. Ma kolegów, umawia się na jakieś kawy, herbaty, ma swoje życie. Bardzo cieszę się z tego, że dzwoni i trzyma z nami, zwłaszcza że mną, kontakt. 

Podsumowując 

cały ten długachny wpis mogę póki co szeptem napisać, że jest OK i... niestety zamiast cieszyć się chwilą pełną piersią, to ja z niepokojem czekam kiedy i z której strony coś pierdyknie. Taka jestem, tak mam. Może to się powinno leczyć? 

A co tam u Was? 


2 komentarze:

  1. Ty to jednak lubisz się samobiczować! No, po co Ci to? Sama widzisz, że jest OK, ale szukasz dziury w całym! Nie rozumiem zupełnie tego!
    Ciesz się nawet małymi "sprawami na plus", nie drąż spraw tylko po to, aby stwierdzić, że już się "sypią" , że "katastrofa"! Takie "śmieci" wyrzucaj z głowy natychmiast!
    Więcej luzu i wiary, że będzie lepiej!
    Serdecznie pozdrawiam, i duuuży uśmiech posyłam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, no Anonimko, są u Ciebie postępy:).
    Może Ty tego jeszcze nie dostrzegasz, ale wolnym krokiem idziesz w dobrym kierunku.
    Młodymi, Małą i pracą już się nie zamartwiasz, jak kiedyś.
    W domu też dobrze, a z Rodzicami, no cóż, ten jeden "problem" Ci został.
    Ale muszę Ci powiedzieć, ze każdy ma swój "problem", który go gryzie i nie wierz, ze są tacy, co mają zupełny luz.
    Myślę, ze w ten sposób próbują tylko nie dostrzegać spraw, które trzeba rozwiązać.

    OdpowiedzUsuń