Stali bywalcy :)

środa, 13 października 2021

82 / 2021

Zwykle najpierw zaglądam na zaprzyjaźnione blogi, a dopiero potem sama coś produkuję. Tym razem postanowiłam pisać od razu, bo jak się za czytam, zatopię to ucieknie mi mój wpis. A dziś chciałam o tym, co mnie nurtuje.

Kiedy czytam wpis jakiejś znanej osoby (żeby nie użyć słowa celebryty) która pisze hymny pochwalne na temat swojej rodziny, rodziców, ile dostała pozytywnej energii, jakie ma wsparcie, ile im zawdzięcza, itd. to przyznam szczerze najpierw włącza mi się opcja pt. kurde, ale ma farta, jak ma fajnie. Potem zaraz załącza się sygnalizator pn. poczucie winy (moje dzieci chyba tak nie czują, zresztą jakie "chyba", na pewno nie czują, ja to przecież wiem) i element realnej zazdrości (moja rodzina nie była patologiczna, ale nie miałam poczucia wsparcia i wiary we mnie). No zaraz za nim załącza się automatem taki dinks pt. ile w tym jest prawdziwego życia a ile kreacji?

Tez tak macie? 

4 komentarze:

  1. Nic takiego mi się nie włącza! Może dlatego, że bardzo szybko opuściłam dom, czyli zaraz po skończeniu szkoły średniej, i już potem sama o wszystkim decydowałam!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. im więcej ktoś o tym trąbi, tym bardziej podejrzewam, że wcale takiego wsparcia nie miał
    albo ma od niedługiego czasu i jest to w ogromnej większości forma rekompensaty za wcześniej zafundowany gnój
    sorry, nie wierzę w takie peany

    OdpowiedzUsuń
  3. No, ja także w pierwszej chwili czuję wielką zazdrość, a potem sobie myślę, że chyba nigdy nie jest aż tak różowo (choćby było najlepiej).
    Ale - co ja tam wiem... 😔

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok... Czyli że mną jest ok, bo zawsze mi się wydawało, że dziwaczę i szukam drugiego dna 😁

    OdpowiedzUsuń