Stali bywalcy :)

wtorek, 28 stycznia 2020

7 / 2020

SZM
Bez szczegółowej relacji, ale z nakreśleniem bohaterow akcji. Ona, wolna, moja znajoma pracowa, dawniej bliższa, od momentu przesiadki już nie tak bliska. Taka miła, sympatyczna (to fakt), traktowana przez nas przychylnie, bo młoda, bo sama... I do tego SzM i ja. SzM, który kilka już razy znalazł sobie w niej towarzysza krótkich wypraw, gdy ja nie mogłam jechać .
... wcześniej nie postawiłam granicy, nie określiłam jasno i zwięźle że to mi się nie podoba, nie powiedziałam głośno "nie", a facet jak to facet nie czyta między wierszami. A ja nie chciałam traktować go jak pięciolatka, któremu się mówi "nie wolno", "nie pozwalam". Bo jak jedziemy w trójkę to ok, niech będzie. Ale beze mnie... W końcu teraz uznałam, że dłużej nie chce mi się grać przyjaznej duszy i głośno powiedziałam do SzM "nie podoba mi się ten pomysl". A SzM nie wpadł na to by wziąć to w ogóle pod uwagę. Bo heloł o co chodzi...zdał się mówić. On po prostu szukał towarzystwa, by zorganizować sobie wieczór, który ja miałam zajęty.
Nie moja to wina, że nie ma swojego towarzystwa i kolegów. No i od kilku dni między nami iskrzy. I nie są to dobre iskry. Oj nie...
Powiedziałam jasno i wyraźnie, że nie chcę się kłócić, ale mówię wprost, że mi się to nie podoba, bo nie będę tego dusić w sobie i robić dobrej miny, na którą nie mam ochoty, ani nastroju. Że to żadna moja koleżanka, że teraz to tylko znajomą, że on się wpycha w relacje, których nie zna.
Wkurzyłam się po pierwsze że znowu ona, po drugie, za ja go stopuje, a on nic, a po trzecie, że potem jeszcze powinnam z tego żartować i mówić że jest ok. Bo pewnie jest, taką mam przynajmniej nadzieję, ale nie podoba mi się to i tyle.
A on mi mówi:
- że nie mam do niego zaufania
(do niego mam, do niej nie mam)
- że ja wciąż gdzieś bywam i on mi nic nie mowi
(ale nie zdarzyło się jeszcze by mi powiedział "nie idź, nie jedź" (nigdy mi tak chyba nie rzekł), a ja mimo to bym poszla)
- że ja zawsze robię co chce
(trochę w tym prawdy, ale tylko trochę)
- że jeżdżę gdzie i z kim mi się podoba
(ale w grupie, a nie we dwoje)
A na koniec to wymyślił, że przeze mnie nie ma kolegów (absurd).
...w charakterze gołąbka pokoju zapuściłam tekstem, że to chyba dobrze, że jesteśmy o siebie zazdrośni. A on mi na to, że teraz to on mi dopiero pokaże...

Jakiś czas temu, gdy między nami było źle i lodowato, to on mi zarzucał, że może ja kogoś mam, nawet mi przysłał maila z artykułem na ten temat. Nie omieszkał mi tego przypomnieć. A ja wówczas byłam w głębokim szoku, że on tak pomyślał. No i mu teraz wyliczyłam jego symptomy potencjalnej zdrady:
- założone osobne konto
(założył osobne dwa, trzy lata temu, by móc mi kupić niespodzianke na rocznicę slubu; pozostałe konta są na mnie, ale kody do nich są dostepne, a do jego konta nie)
- zabezpieczony telefon przez odcisk palca
(i doopa blada, nie podejrzysz nic 🤔)
- no i polazł z nią, mimo że mówiłam, że to gooopi pomysł i że mi się to nie podoba.
Więcej nie wymyśliłam.

No i tak to. Dzieje się jak widać.


6 komentarzy:

  1. Uuuuuu ! Znajomej też powiedziałabym, że to nie stosowne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grubo...
    Ale jak powiesz znajomej, że to niestosowne, to - jeśli miała coś na uwadze- i tak będzie robić swoje, tyle, że za plecami...
    Nieładnie to wygląda... Chociaż- jak opiasłaś- nikt nie jest be winy...

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie jest fajnie, może to być nic a może coś się wykluwać. Trudna sprawa , bo jeśli między Wami jest sztywno, to wiadomo jak to facet, bedzie mu odpowiadało towarzystwo koleżusi, wesołe, bezproblemowe i milusie.
    Koleżanke wzięłabym pod lupę, koleżanki są wredne i obstają zazwyczaj za facetem, więc ona może wykorzystać sytuację.
    No i wychodzi jak to facet jest prosty jak kołek, i jeszcze jaki sie poczuł urażony.
    Wspolczuje Ci, moj odwalił dwa poważne numery, jeden na początku związku,ale to takie szczeniackie było, ale pojechałam i wziełam za fraki, bo wyczułam pismo nosem, a byl,za granicą! Drugi kilka lat później, i tu wkroczyłam też do akcji , zapraszając jego platoniczne zafascynowanie,( czasy czatów internetowych, on dobra dusza przejal sie mloda sliczna dziewczyna, a to byla sciema,bo dziewcze okazalo sie malo urodziwą babą z trojką dzieciorów, i ona nie byla tak zaangazowana , to on chcial byc rycerzem.
    Byla powazna rozmowa, on jak ciele na malowane wrota nie umial sie zachować, no i urok prysł szybciej niż się pojawił, nawet zostalismy chwilowymi znajomymi, ale sie urwało ,,baba znalazla zazdrosnego meża, ktory kazal jej zerwac stare znajomosci, a moze to byla wymowka😀 w kazdym razie od tego czasu spokój.
    Ja mialam moment zawahania, ale przetrwałam, nie wiem czy to byla dobra decyzja,może kiedys tam na początku trzeba było inaczej postąpić.

    Zatem nic Ci nie doradzę kochana anonimko, ale wspieram.



    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, to jednak sztuka, aby w takiej sytuacji zachować czyste relacje i nie szargać zaufaniem... Jeśli związek jest bardzo mocny i stabilny, to taka koleżeńska relacja jest tylko koleżeńską relacją, ale jeśli związek rozchybotany - to już trzeba ciut ostrożniej... Ocenisz sama, co i jak - trzymam kciuki za mądre decyzje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli jest dobrze to nic się nie stanie, jeżeli jest źle to nic nie poradzisz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nożżżżżż kurła,chyba bym zabiła!! Dwa trupy! A tak poważnie to trudno coś poradzić. Każda z nas musi sama wiedzieć na co co może sobie pozwolić, jak zademonstrować niezadowolenie, czy może odpłacić pięknym za nadobne, czy wręcz przeciwnie, być słodką do bólu.
    Ale się wymądrzyłam

    OdpowiedzUsuń