Stali bywalcy :)

środa, 29 stycznia 2025

2 / 2025

Z dnia na dzień obiecuję sobie wrzucić tutaj notkę, ale nic tego nie wychodzi. Gdybym chciała teraz nadrobić zaległości to w zasadzie prawie cały miesiąc miałabym do opisania. Nie da rady. Ale patrząc w kalendarz mogę szybko podsumować i powiedzieć że trochę się dzieje. W dużym skrócie z kronikarskiego obowiązku zapiszę sobie że było tak: cykliczne kobiece kino, spotkanie w knajpie przy dobrym jedzonku w licznym miłym gronie, Londyn z córką, w kooońcu chirurg szczękowy zaliczony, niespodziewany milicyjny koncert w UFO, karnawałowa impreza z fotobudką 360, świąteczny koncert w kinie, regionalny teatr w gwarze, spotkanie pt. miały być planszówki wyszło picie wódki (i mega-kac na dzień następny), fotoprezent w tempie ekspresowym czyli moja noc bez snu i ostatnia już chyba pozycja: nowe kobiece warsztaty. 
Młodzi finiszują przeprowadzkę. Młoda ogarnia swoje wojaże. Swoje i nasze wspólne też. No i muszę podszkolic się z angielskiego 😉
Matencja całkiem ok. Procedura związana z opieką instytucjonalną w toku. Trochę stresu i nerwów mnie to kosztuje. Niestety nie tylko dzieci, ale i wnuki Matencji będą badane jako potencjalni sponsorzy jej opieki. A taki osiłek-podpiwek bez jakiegokolwiek dochodu mieszka sobie na koszt gminy i nikt nikogo nie bada, nie sprawdza, bo się należy. Taka prawda.
W tak zwanym międzyczasie bardzo niefajny sen, w którym dowiedziałam się że nagle umarła Mała/Młoda. To było nie do udźwignięcia. Pamiętam mimo upływu czasu.
Emocjonalnie padłam wczoraj na warsztatach gdy trzeba było powiedzieć do siebie coś pozytywnego, pochwalić samą siebie, jak przyjaciółka do przyjaciolki. Nie potrafiłam. Wiedziałam co chcę, ale nie byłam w stanie tego na głos powiedziec. Popłynęły lzy... 
Chciałam sobie powiedzieć, że jestem z Ciebie Anonimko dumna że dałaś radę, że jesteś dzielna, że myślałam że się nie podniesiesz po śmierci SzM, ale dajesz radę, że cieszę się z tego że jesteś tu i teraz w takiej kondycji. 
Zaskoczyła mnie ta sytuacja.

2 komentarze:

  1. Witaj i cieszę się że napisałaś co u Ciebie.Wiesz jak trudno siebie pochwalić i coś dobrego powiedzieć.Tak byliśmy chowani żeby nie chwalić bo się popsujesz że dobrze o sobie nie myśleć i nie mówić bo nie wypada..Przyjdzie czas i dasz radę bo to prawda co pomyślałaś i za to jak sobie radzisz Cię podziwiam.Zycze samych dobrych chwil i dobrych myśli o sobie.Ja się tego uczę całe prawie 70 lat.Marta uk

    OdpowiedzUsuń
  2. Podszkolenie w angielskim tez mi się przyda.
    Ciekawe, że łatwiej przychodzi nam powiedzieć cos niepochlebnego o sobie...

    OdpowiedzUsuń