Stali bywalcy :)

czwartek, 24 października 2019

25 / 2019

Oswajam się z sytuacją. Nie jest mi łatwo... Nie chciałam dokładnie przepytywac, przesłuchać, bazowalam na tym ile sama mi powiedziała, ewentualnie trochę dopytalam. W pierwszej opcji zrozumiałam ją, że ma za sobą dwa lata terapii. No nie, dwa lata zbierała się w sobie by poszukać pomocy, pójść do psychologa. Poszła w maju/czerwcu tego roku. Najpierw na uczelni, potem gdzieś w ramach porad bezpłatnych, czy NFZ, jakoś tak. Obie terapeutki podsumowały ją , że kwalifikuje się bardziej do terapii grupowej, że manipuluje ludźmi. Nie brzmi to dobrze. Za każdym razem zastanawiam się czy jestem manipulowana :)
Na grupową terapię nie poszła, nie chce iść. Drugi psycholog odesłał ją do lekarza psychiatry by włączyć farmakologię. Cała sprawa farmakologiczna dotyczy lęków, napadów paniki, z którymi Mała zmaga się od kilku już lat. Tak mi powiedziała. Do kompletu dołączyła jej niska samoocena, brak więzi z naszej strony (tak ja to oceniam)...
Mała od zawsze była świetnie zorganizowana, dobrze się uczyła, była dla mnie prywatnie nagrodą za to wszystko, czego nie robił Młody :)
Sto lat temu poprosiła o profilowane w Poradni Psych-Pedag w temacie predyspozycji zawodowych. Wówczas, to pamiętam, byłam zaskoczona jej niską samooceną. To było chyba przy wyborze szkoły średniej. Podobno, tego nie pamiętam, Pani psycholog miała powiedzieć, że ta niska samoocena kwalifikuje się do terapii. No i że ona, Mala, domagała się bym poszła z nią do psychologa i dopiero jak stała się pełnoletnia poszła sama. Tu notuję brak zgodności chronologicznej, bo Mala pełnoletniość osiągnęła 3 lata temu. Ale mniejsza o to...
Obwiniam się, owszem, ale to problem złożony. A że nie zrobiłam nic gdy czułam jak mi się Mała wymyka, że nie naciskalam na to by nasze relacje były lepsze, bliższe... Że ślepa po prostu byłam. Ale z drugiej strony nie chciałam na siłę, rozumiałam, że ona potrzebuje swojej strefy, intymności, sama mi mówiła, że są rzeczy o których się z rodzicami nie rozmawia. Ale jakoś za łatwo odpuściłam.
Temat SzM to osobny rozdział. Ja już na zapas się martwię, że on coś palnie, chlapnie, strzeli... Kładłam mu do głowy, że mało istotne jest teraz przerzucanie się winą, argumentami, udowadnianie jej, czy nam, kto się izoluje i dlaczego. Ważne jest by nadrobić relacje, odbudować ten zerwany mostek. Bo najważniejsza jest Mała.

6 komentarzy:

  1. Rozumiem Cię,ponieważ też nie chcę ingerować za bardzo w życie córek. Moja Młodsza ma ciut podobny charakter do Twojej Córki, wiem tyle ile mi powie,albo jak czasem podpytam, niekiedy ma ochotę porozmawiać, nie narzucam się i czekam. Z kolei Starsza jak potrzebuje się wygadać,wyżalić, to przychodzi,mnie jest ciężko, przeżywam, bo co ja mogę, tylko wysłuchać, wesprzeć, podnieść samoocenę. I zawsze powtarzam ,ze jak im źle ,to mają nas,mają dom,do którego mogą wrócić, i niech nie myślą,że to byłoby porażką. Po prostu chcę żeby wiedzialy,że mają azyl.

    OdpowiedzUsuń
  2. To, że Twoja Młoda chodzi na zajęcia, ma życie towarzyskie i przebywa poza domem, to dobry znak, uwierz. Znacznie gorzej by było, jakby siedziała w domu.
    Tylko, że sama farmakologia nie wystarczy. Leki to chemia, więc działają chemicznie na mózg, a córka potrzebuje "wyprostowania" swojego podejścia do siebie i do Was. Bez terapii grupowej się nie obejdzie, żeby był efekt. Sama sobie z tym nie poradzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co nie naciskam. Wypytalam o terapeutów, lekarzy, leki. Poprosiłam by rozwazyla dofinansowanie z naszej strony zarówno leków, jak i specjalistów. Leki tak. Specjaliści nie. Zaproponowała kilka razy terapię rodzinna, nasza wspólną (uznałam, że SzM też by się trochę wiedzy przydało) ale nie było akceptacji że strony Młodej. A o terapii grupowej sama powiedziała, że nie.
      ...

      Usuń
  3. a co Młoda stydiuje?
    i czy jest w związku?

    OdpowiedzUsuń
  4. Informatyka.
    Nie, obecnie nie jest w związku, a przynajmniej tak mi się wydaje 😁

    OdpowiedzUsuń