Stali bywalcy :)

piątek, 19 kwietnia 2019

6 / 2019

Świątecznie jeszcze...
no nie popisał się ten mój brat... Wczoraj (dopiero!) zainteresował się gdzie i jak spędzają Święta nasi rodzice. Ręce mi opadają. 
Powiem wprost - ja ich do nas nie zapraszałam, bo nie. :-) Rodzeństwa SZM też nie.
Bo nie widzę powodu, dla którego mam komuś organizować czas.
Bo w ciągu roku oni zaglądają do nas tylko i wyłącznie z tak zwanych okazji i na wyraźne zaproszenie. 
Bo rozeszły nam się drogi i trochę to dla mnie takie "na siłę". 
Boleję nad tym bardzo, ale nie widzę powodu dla którego mam komuś wchodzić bez wazeliny. Układy mamy takie, że nóż mi się w kieszeni otwiera. dośc powiedzieć, że nie wyobrażam sobie pojechać do nich bez wcześniejszego uprzedzenia. O jakiejkolwiek formie pomocy, takiej spontanicznej nie wspomnę. Choć może się mylę, bo nie próbowałam. Towarzysko ok, gadamy, żartujemy, ale nie przekłada się to na zdrowe relacje rodzinne. Jesteśmy wręcz coraz dalej. Kiedyś było inaczej, odwiedzaliśmy się często, spędzaliśmy ze sobą czas, jeździliśmy na wspólne wycieczki, wczasy. To były czasy gdy oni byli na początku swojej drogi i jeszcze na tak zwanym dorobku. Potem gdy się im poprawiło to tak się zaczęło zmieniać. Tak to odbieram. Być może mieli i mają nas serdecznie dosyć. Być może nie odpowiadamy im towarzysko, a rodziny przecież się nie wybiera. 
Bratowa jest jedynaczką, i dla niej zawsze ważniejsza była jej rodzina, czego zresztą nie ukrywała. Inna sprawa, że moja matencja dała jej się parokrotnie we znaki, to wiem. Z matencją nie ma co na ten temat dyskutować, bo po pierwsze ona sama tak nie uważa, bo przecież zawsze chce dobrze, a po drugie patrz punkt pierwszy ;-) Osobą decyzyjną w tamtym związku jest właśnie bratowa, a mój braciszek niewiele ma do powiedzenia. 
Wracając do tematu świąt... bądźmy szczerzy moi rodzice wiecznie się kłócący, a matencja która ma za uszami wiele to nie jest wymarzone towarzystwo. Teściostwa mojego oni nie lubią, powiedzieli mi to kiedyś otwarcie :-) Jko córka jestem w stanie zagryźć zęby i przymknąć oko na zachowanie moich rodziców, ale ona, bratowa nie musi, prawda? A wygodnicki, mój braciszek też widać nie ma parcia, by spędzać czas z rodzicami.
...i tak to.
Temat rodzeństwa SZM jest podobny. Dwie siostry, jak zwykle lepsza i gorsza. Powiem szczerze, nawet mi się pisać nie chce, nie będę się nakręcać. 
Dzisiaj mam zamiar podzwonić z życzeniami, ale czy zamiar dojdzie do skutku to nie wiem :-)

Za każdym razem zastanawiam się czy w innych rodzinach jest podobnie, bo ja mam wrażenie, że to my jesteśmy jacyś aspołeczni. I co gorsze już widzę, że wyprowadzony już Młody i mieszkająca wciąż z nami Mała nie mają chyba ze sobą dobrego kontaktu. Choć ostatnio wracali razem z kina (byli tam osobno, każde ze swoim towarzystwem) do naszej Osiedlowej Sypialni, więc może nie jest aż tak źle skoro tak się zorganizowali...

3 komentarze:

  1. Ano przynajmniej u mnie jest podobnie,każdy sobie.Córki sie garną do nas w miare,szczególnie Mlodsza,bo po za domem i tęskni.Z inna rodizną sie nie spotykamy,wysylamy smsy okazjonalne,z bratem nic, tak wiec bardziej jestesmy blisko ze znajomymi od lat niz z rodziną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wez to na luz, święta nie moga byc okresem spędzonym za karę z rodzina, bo wypada...

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimko, nie jesteście aspołeczni.
    Rodzeństwo może być w dobrych z sobą relacjach, co nie musi przekładać się na kontakty towarzyskie.
    U nas w rodzinie jest tak, ze córki z rodzinami spędzają święta u rodziców, a synowie u rodziców zony.
    Tak był w moim rodzinnym domu i tak jest u mnie i każdy to aprobuje i przed świętami nie ma niewiadomych typu -kto z kim i gdzie spędzi święta.
    Za bardzo się starasz i chcesz by wszyscy byli zadowoleni i szczęśliwi. Tak się nie da, nigdy wszystkim nie dogodzisz.
    ps. spokojnych, zdrowych i pogodnych Świąt oraz wiosennego nastroju Ci zyczę.

    OdpowiedzUsuń